11 Wrz 2018, Wto 19:59, PID: 763511
Teraz już po całym tym szoku mogę powiedzieć, że stres jest nieunikniony ale no trzeba to przeżyć żeby cisnąć bekę potem z tego. Właściwie najbardziej od moich oczekiwań odbiegał ustny polski i właściwie największy odsetek ludzi boi się tej formy matury. Przynajmniej u mnie była ogólna panika, a te 5 minut przed rozpoczęciem to tragedia. Mimo wszystko nie było tak, jak nas straszyli, bo egzaminatorom (przynajmniej u mnie) nie zależało na tym, żeby wszystkich udupić. Aczkolwiek pozostałe rzeczy na podstawie są do zdania. Wiele osób mówi, że wystarczy się po prostu uczyć w czasie roku, bo żeby nie zdać matury to trzeba nic nie napisać ot tak, czy w ogóle nie chodzić do szkoły.
Wiadomo, jest sporo rzeczy, na które nie mamy wpływu. Zawsze można trafić na temat, z którym gorzej sobie radzimy ale nawet to nie przesądza o końcowym rezultacie, bo czynników wpływających na ocenę jest pierdyliard. Trochę też zależy od egzaminatorów. Bodajże na hiszpańskim miałem ochotę zadzwonić na policję, bo gościu z komisji nie miał co robić tylko musiał wydawać te najbardziej irytujące dźwięki. Ale już na rozszerzonym polskim trafiło się dwóch nauczycieli śmieszków i wywiązała się dyskusja odnośnie płaskości Ziemi (w kwestiach dobrego żartu, oczywiście).
Wiadomo, jest sporo rzeczy, na które nie mamy wpływu. Zawsze można trafić na temat, z którym gorzej sobie radzimy ale nawet to nie przesądza o końcowym rezultacie, bo czynników wpływających na ocenę jest pierdyliard. Trochę też zależy od egzaminatorów. Bodajże na hiszpańskim miałem ochotę zadzwonić na policję, bo gościu z komisji nie miał co robić tylko musiał wydawać te najbardziej irytujące dźwięki. Ale już na rozszerzonym polskim trafiło się dwóch nauczycieli śmieszków i wywiązała się dyskusja odnośnie płaskości Ziemi (w kwestiach dobrego żartu, oczywiście).