10 Sty 2014, Pią 0:25, PID: 376048
Tak Alette, na mittingach AA obowiązuje abstynencja, jak by tego nie było,to taki mitting szybko zamieniłby się w imprezę, prawda? A tak poważnie, to jak ja byłem parę razy na mittingach AA, to słyszałem,że jest taka niepisana zasada, że ktoś będący pod "wpływem" owszem, może przyjść, siedzieć i słuchać, ale nie wolno mu zabierać głosu, ale nie wiem,czy tak jest wszędzie.
W temacie leków i abstynencji, to jak ja byłem na oddziałach nerwic to powiem Ci, że było różnie, na jednym wymagali całkowitej abstynencji, więc najpierw prawie miesiąc w psychiatryku, czego do dzisiaj ku**a nie zapomnę! (trafiłem tam zupełnie nieświadomie i doznałem szoku, na innej, to z 10 tabl 2 mg Clona w ciągu 3 dni zredukowali mi od razu do 3 tabl, a później przez dwa tyg w trakcie trwania turnusu schodziłem do 0.5 tabl, czyli do 1 mg Clonazepamu, na trzeciej to wymagali 100% abstynencji, więc najpierw detoks, w jeszcze innej byłem również bez i również po detoksie, ale był gość, który w trakcie turnusu odstawiał Clonazepam, na jeszcze innej to byłem na 20 mg Cloranxenu
Alette, gratulacje, zjazd z 10 mg na 2 mg Xanaxu, to duży wyczyn !! mam nadzieje,że nie masz jakichś przykrych objawów odstawiennych i czujesz się względnie dobrze (?) Co do wyjazdu do Warszawy, opuszczenia domu rodzinnego, pójścia na swoje to dobry pomysł, ale powiem Ci szczerze, że zniechęcał bym Cię do takich nagłych ruchów i rzucania się na aż tak „głęboką wodę”, bo nie od razu Kraków zbudowano i pewne rzeczy trzeba robić bardzo stopniowo (tak mi się przynajmniej zdaje).
Przecież nie chodzi o to, żebyś pojechała i tam ze strachu ćpała duże ilości leków, samo oderwanie się od domu rodzinnego, i powiedzmy jakiejś chorej części jego „systemu” może nie wystarczyć, bo wiele przekonań (tych kluczowych) już przejęłaś po rodzicach i nawet być może uważasz je nieświadomie za swoje, a mogą Ci one na przykład utrudniać normalne, samodzielne funkcjonowanie, może potrzebujesz nauczyć się pewnych rzeczy, wyrozumiałości
Wiesz, chodzi o to, że jak już zdecydujesz się realizować swoje fajne plany (masz duży „apetyt” na życie!.. ) żebyś robiła to w przyszłości bez prochów! Wiesz (bez urazy) każdy „na bani”, czy na „haju” jest odważny i ma powera, gorzej jak się jest trzeźwy (wiem to po sobie, pamiętam jaki byłem kozak , a bez proszków później pssssssssss...i powietrze ze mnie uszło ( ALE też!!..powiem Ci , że poczucie wartości, pewność siebie, nie ta „na lekach”,tylko oparta i uzyskana z własnych trzeźwych osiągnięć (z pomocą dobrej terapii) wprawdzie buduje się bardzo długo, ale jest znacznie silniejsza i trwalsza i nie zależy od tego,czy danego dnia zażyłaś tabl,czy nie..
Ja jednak namawiałbym Cię na tą psycholożkę,a nie wyjazd do Niemiec,tą z którą umówiona jesteś na 20-stego i trzymał się jakiegoś powolnego scenariusza odstawiania, nie szalał z tym odstawianiem, jeśli udało Ci się wytrzymać na 2 mg to świetnie, pozostań na nich, dlaczego uważasz, że detoks udał Ci się średnio ?!! 10 mg Xanaxu, a 2 mg to ogromna różnica dla twojego mózgu, jego zdolności koncentracji, zdolności poznawczych, poziomu intelektu, który w twoich licznych planach bardziej przyda się jak będzie jasny, „świeży”,a nie zmulony ..Ogólnie namawiam Cię na kontakt z jakimś dobrym psychologiem, tak, ja czytałem tą książkę prof. Aleksandrowicza o której wspominasz parę razy, niby niepozorna książeczka, ale BARDZO na temat, ta książka sporo mi dała jako pacjentowi, jest w niej napisane, że psycholog psychologowi nie równy, i jeśli nie trafi się za pierwszym razem, to trzeba próbować dalej, jak również to, że taki psycholog musi posiadać uprawnienia do prowadzenia psychoterapii, certyfikat inaczej może udzielać konsultacji na zasadzie poradnictwa, dla Ciebie dobrze by było ,aby posiadał doświadczenie z pracy z ludźmi uzależnionymi (przynajmniej moim zdaniem), np. narkomanami..Jest jeszcze przecież twoja trauma, którą może powinnaś przepracować, dotrzeć do niej, by w jakimś stopniu się od niej uwolnić..Nie wiem, nie znam się jak się nad tym pracuje.
Obawiam się,że samo czytanie książek psychologicznych Ci nie pomoże, bo sama nie jesteś w stanie dotrzeć do swoich podświadomych mechanizmów i sedna problemu, to trochę tak jakbyś próbowała topiąc się w rzece wyciągać się sama za włosy z wody..
Wprawny, dobry psycholog potrafi takie rzeczy wyłuskać, jak również nakierowywać, wpływać na zmiany..
Nie wiem też, czy spodoba Ci się to co napiszę, ale mam wrażenie, że ten wyjazd do Niemiec po części jest trochę mechanizmem racjonalizacji usprawiedliwiającym konieczność dalszego brania benzodiazepin w wyższych dawkach, może się mylę (?) a może nie..ale w uzależnieniu tak często bywa i głowa podpowiada takie rozwiązania, co jest oczywiście nieświadome. Chodzi o to,że może jest odwrotnie, pojadę do Niemiec, bo dzięki temu będę mogła pobrać jeszcze leki jakiś czas (?) Czy naprawdę musisz jechać do tych Niemiec ??..To tyle ode mnie, ale to oczywiście tylko moje zdanie i spostrzeżenia ! Nie koniecznie słuszne..
W temacie leków i abstynencji, to jak ja byłem na oddziałach nerwic to powiem Ci, że było różnie, na jednym wymagali całkowitej abstynencji, więc najpierw prawie miesiąc w psychiatryku, czego do dzisiaj ku**a nie zapomnę! (trafiłem tam zupełnie nieświadomie i doznałem szoku, na innej, to z 10 tabl 2 mg Clona w ciągu 3 dni zredukowali mi od razu do 3 tabl, a później przez dwa tyg w trakcie trwania turnusu schodziłem do 0.5 tabl, czyli do 1 mg Clonazepamu, na trzeciej to wymagali 100% abstynencji, więc najpierw detoks, w jeszcze innej byłem również bez i również po detoksie, ale był gość, który w trakcie turnusu odstawiał Clonazepam, na jeszcze innej to byłem na 20 mg Cloranxenu
Alette, gratulacje, zjazd z 10 mg na 2 mg Xanaxu, to duży wyczyn !! mam nadzieje,że nie masz jakichś przykrych objawów odstawiennych i czujesz się względnie dobrze (?) Co do wyjazdu do Warszawy, opuszczenia domu rodzinnego, pójścia na swoje to dobry pomysł, ale powiem Ci szczerze, że zniechęcał bym Cię do takich nagłych ruchów i rzucania się na aż tak „głęboką wodę”, bo nie od razu Kraków zbudowano i pewne rzeczy trzeba robić bardzo stopniowo (tak mi się przynajmniej zdaje).
Przecież nie chodzi o to, żebyś pojechała i tam ze strachu ćpała duże ilości leków, samo oderwanie się od domu rodzinnego, i powiedzmy jakiejś chorej części jego „systemu” może nie wystarczyć, bo wiele przekonań (tych kluczowych) już przejęłaś po rodzicach i nawet być może uważasz je nieświadomie za swoje, a mogą Ci one na przykład utrudniać normalne, samodzielne funkcjonowanie, może potrzebujesz nauczyć się pewnych rzeczy, wyrozumiałości
Wiesz, chodzi o to, że jak już zdecydujesz się realizować swoje fajne plany (masz duży „apetyt” na życie!.. ) żebyś robiła to w przyszłości bez prochów! Wiesz (bez urazy) każdy „na bani”, czy na „haju” jest odważny i ma powera, gorzej jak się jest trzeźwy (wiem to po sobie, pamiętam jaki byłem kozak , a bez proszków później pssssssssss...i powietrze ze mnie uszło ( ALE też!!..powiem Ci , że poczucie wartości, pewność siebie, nie ta „na lekach”,tylko oparta i uzyskana z własnych trzeźwych osiągnięć (z pomocą dobrej terapii) wprawdzie buduje się bardzo długo, ale jest znacznie silniejsza i trwalsza i nie zależy od tego,czy danego dnia zażyłaś tabl,czy nie..
Ja jednak namawiałbym Cię na tą psycholożkę,a nie wyjazd do Niemiec,tą z którą umówiona jesteś na 20-stego i trzymał się jakiegoś powolnego scenariusza odstawiania, nie szalał z tym odstawianiem, jeśli udało Ci się wytrzymać na 2 mg to świetnie, pozostań na nich, dlaczego uważasz, że detoks udał Ci się średnio ?!! 10 mg Xanaxu, a 2 mg to ogromna różnica dla twojego mózgu, jego zdolności koncentracji, zdolności poznawczych, poziomu intelektu, który w twoich licznych planach bardziej przyda się jak będzie jasny, „świeży”,a nie zmulony ..Ogólnie namawiam Cię na kontakt z jakimś dobrym psychologiem, tak, ja czytałem tą książkę prof. Aleksandrowicza o której wspominasz parę razy, niby niepozorna książeczka, ale BARDZO na temat, ta książka sporo mi dała jako pacjentowi, jest w niej napisane, że psycholog psychologowi nie równy, i jeśli nie trafi się za pierwszym razem, to trzeba próbować dalej, jak również to, że taki psycholog musi posiadać uprawnienia do prowadzenia psychoterapii, certyfikat inaczej może udzielać konsultacji na zasadzie poradnictwa, dla Ciebie dobrze by było ,aby posiadał doświadczenie z pracy z ludźmi uzależnionymi (przynajmniej moim zdaniem), np. narkomanami..Jest jeszcze przecież twoja trauma, którą może powinnaś przepracować, dotrzeć do niej, by w jakimś stopniu się od niej uwolnić..Nie wiem, nie znam się jak się nad tym pracuje.
Obawiam się,że samo czytanie książek psychologicznych Ci nie pomoże, bo sama nie jesteś w stanie dotrzeć do swoich podświadomych mechanizmów i sedna problemu, to trochę tak jakbyś próbowała topiąc się w rzece wyciągać się sama za włosy z wody..
Wprawny, dobry psycholog potrafi takie rzeczy wyłuskać, jak również nakierowywać, wpływać na zmiany..
Nie wiem też, czy spodoba Ci się to co napiszę, ale mam wrażenie, że ten wyjazd do Niemiec po części jest trochę mechanizmem racjonalizacji usprawiedliwiającym konieczność dalszego brania benzodiazepin w wyższych dawkach, może się mylę (?) a może nie..ale w uzależnieniu tak często bywa i głowa podpowiada takie rozwiązania, co jest oczywiście nieświadome. Chodzi o to,że może jest odwrotnie, pojadę do Niemiec, bo dzięki temu będę mogła pobrać jeszcze leki jakiś czas (?) Czy naprawdę musisz jechać do tych Niemiec ??..To tyle ode mnie, ale to oczywiście tylko moje zdanie i spostrzeżenia ! Nie koniecznie słuszne..