24 Gru 2013, Wto 17:00, PID: 373930
Witajcie.
Przemek ja wróciłam z tego ośrodka po 1 dniu pobytu tam. Ale wiele się zmieniło w moim życiu, nawet po tym jednym dniu.
Po krótce: psychiatra który w dzień przyjazdu przeprowadzał ze mną rozmowę, stwierdził, że moje silne uzależnienie ( branie 10 mg alprazolamu na dzień) dyskwalifikuje mnie do przyjęcia tam. Ale pani dr psychiatra zaryzykowała przyjęcie mnie. Powiedziała, że skoro i tak zamierzam w połowie stycznia wyjechać do pracy do Niemiec i wciąż zażywać takie dawki benzo, to mam zastac, ona mi nie będzie zmieniać nic w lekach i zobaczyć jak taka terapia wygląda. Spotkałam się z nią tego samego dnia wieczorem na rozmowę. A ponieważ byłam pod wpływem benzo opowiedziałam jej o tym wykorzystaniu seksualnym. Popłakałam sobie, dowiedziałam się że mój odczuwany żal, to tak naprawdę jest gniew. Czyli wg niej zdrowy gniew dziecka, na sytuację która je spotkała.
Zgadzałam się na wszystko, co mówiła - czyli na znaczną redukcję benzo, w zamian za to miałam łykać nowy lek. Umówiłyśmy się, że mam się nie bać i jeśli tylko poczuję, że tego chcę, wystarczy, że to powiem i ona od razu mnie wypisze. Więc tak jak jej obiecałam oddałam wszystkie leki do pięlęgniarki. Na noc żażyłam ten nowy lek od niej i tylko 2mg benzo SR, żadnego krótkodziałającego. Ten nowy lek/później to wyczytałam/ to był chlorprothixen. W nocy - same koszmary mi się śniły. I rano już wiedziałam, że to koniec pobytu w tym ośrodku. Czułam się oszukana przez tę lekarkę. Na żadne zajęcia nie poszłam, bo jak miałam iść? Jak nie byłam w stanie w ogóle się skoncentrować, jasno myśleć, lęki mi się nasiliły. Więc chyba eksperyment Pani doktor się udał Wykąpanie się kosztowało mnie sporo wysiłku, ledwie było możliwe. A już pomalowanie sobie rzęs, czy nałożenie kremu, ja to robiłam jak lunatyczka, jak osoba poważnie zatruta. Samopoczucie: fatalne. Pani dr przyszła do mnie, kiedy już miałam spakowaną walizkę/teraz wiem, że to z powodu silnego lęku spakowałam się tak szybko i chciałam dosłownie uciec stamtąd/. Powiedziała, że zgodnie z naszą umową wypisze mnie. Zadzwoniłam po tatę, pozwiedzałaam okolice zamku i dopiero jak przyjechał mój ojciec wydali mi moją magiczną reklamówkę z lekami.
Dzisiaj jestem wdzięczna tej lekarce. Najpierw chciałam od razu się spakować i wyjechać do Niemiec i dalej faszerować się benzo. Nie wiem w którym dokładnie momencie po przyjeździe, ale w drugim dniu, czyli 19tego nastąpiła we mnie zmiana. Zmieniłam swoje plany życiowe na najbliższe parę lat. Nie wiem jak to się stało, ale postanowiłam, że muszę odstawić benzo. To najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Setox w domu. Wiem, że nie jest idealnie, nie jestem wciąż czysta. Ale to kwestia jeszcze kilku dni. Wczoraj zażyłam już tylko 2 mg zwykłego alproxu. Rano i wieczorem po jednej. Najpierw próbowałam się zajechać, bo uznałam, że najlepiej będzie jak rzucę od razu wszystko. Ale skutki odstawiennie były nie do zniesienia, więc ostatnimi dniami brałam już tylko 3 mg dziennie. A że nie mam z tych długo działających połówek, zrezygnowałam z nich zupełnie, za to mama kupiła mi meliski do ssaania i te ziołowe tabletki pomagają mi bardzo. Niestety wczoraj już tak cieszyłam się, że biorę tylko 2 mg zwykłego benzo, a dziś muszę wziąć z 4 tabletki skoro mam iść na pasterkę. Ja jestem agnostykiem, ale wiem że moja mama bardzo się ucieszy kiedy pójdę na tę pasterkę, więc... A zatem od jutra do konca roku nie bedę brała benzzo w ogóle. Tylko te ziołowe meliski. Będzie źle jutro bo nie zażyję beenzo w ogóle. Ta lekarka powiedziała, że będzie usatysfakcjonowana kiedy po 4 tygodniach będę zażywać tylko 4 mg Alprazolamu SR. Mój psychiatra powiedział, że będzie bardzo dobrze, jeśli zejdę przez miesiąc pobytu W CTN o 1 mg zwykłego alproxu!! Popatrz jak odmienne zdania mają psychiatrzy.
Nie wiem skąd ja czerpię tę siłę, że byłam tak konsekwentna przezz ostatni tydzień i wiem, że od jutra wytrzymam te dwa tygodnie zupełnie bez benzo. na pewno wpływ na to ma fakt że wciąż biorę max dawkę SSRI. Ale sama jestem w szoku, że mam w sobie taką siłę.
Pomaga mi to, że nie muszę wychodzić z domu. Staram się mimo fatalnego samopoczucia jakoś o siebie dbać, o swoje koty, i posprzatać coś.
Bolesny jest powrót do życia bez benzo. Benzo to straszna pułapka.
Lekarze powinni je przepisywać tylko w bardzo małych ilościach i dawkach, i bardzo rzadko. A jak jest? Ja potrafiłam załatwic sobie na 9 tygodniowy pobyt u babci z Alzheimerem setki mg benzo! Od kilku lekarzy. Człowiek uzależniony przez dłuygi czas żyje fikcyjnym pięknym życiem bez lęku. Ale to droga do zguby.
Ja wiem, że będę nadal brać benzo, ale doraźnie. Jak najrzadziej i w jak najmniejszych dawkach. Bo wtedy te leki pomagają.
Postanowiłam, że skorzystam z kolejnej psychoterapii, tym razem niedaleko mojego domu. Poszukam sobie psychologa /tu polecam świetną ksiązkę Jerzego W. Aleksandrowicza pt Psychoterapia, poradnik dla pacjentów. okazuje się, że nie każdy psycholog będzie dla nas odpowiedni, a wybór złego psycholga dla nas, może zaszkodzić!/będę chodzić na kurs języka niemieckiego, żeby zdać certyfikat Gethego C1 - tu postawiłam sobie bardzo wysoką poprzeczkę, i zapiszę sie na kurs tańca, czy pływaalnię. Myślę, że zacznę od tej terapii w Gliwicach, to dzienna terapia - muszę tam zadzwonić. Tę terapię poleciła mi psychiatra i jednocześnie psychoterapeutka, u której byłam prywatnie po leki. Żałuję, że skłamałam wtedy i powiedziałam, że biorę tylko 5 mg dziennie, kiedy brałam 10 mg. Ona od razu zaleciłaby mi pewnie detox.
Przemek jak się jest pod wpływem tak wysokiej dawki benzo, to żaden trud przyznać sie psychiatrze. Musiałam mu powiedzieć prawdę. Bardzo tego psychiatrę lubię, ufam mu, dobrze się czuję w jego obecności i może dlatego nie chciałam go dłużej okłamywać. To naprawdę nie było dla mnie trudne przyznać się mu do tego jak go okłamywałam.
Myślę, że czas - jak to określiła lekarka z CTN - otworzyć puszkę pandory.
Przecież już nie może być gorzej, bo nigdy na szczęście nie będę już dzieckiem. I nigdy nie będę tak bezzbronna jak dziecko.
Przemek napiszę jeszcze dziś, później. teraz muszę iść. Mam Ci jeszcze sporo do "powiedzenia".
Przemek ja wróciłam z tego ośrodka po 1 dniu pobytu tam. Ale wiele się zmieniło w moim życiu, nawet po tym jednym dniu.
Po krótce: psychiatra który w dzień przyjazdu przeprowadzał ze mną rozmowę, stwierdził, że moje silne uzależnienie ( branie 10 mg alprazolamu na dzień) dyskwalifikuje mnie do przyjęcia tam. Ale pani dr psychiatra zaryzykowała przyjęcie mnie. Powiedziała, że skoro i tak zamierzam w połowie stycznia wyjechać do pracy do Niemiec i wciąż zażywać takie dawki benzo, to mam zastac, ona mi nie będzie zmieniać nic w lekach i zobaczyć jak taka terapia wygląda. Spotkałam się z nią tego samego dnia wieczorem na rozmowę. A ponieważ byłam pod wpływem benzo opowiedziałam jej o tym wykorzystaniu seksualnym. Popłakałam sobie, dowiedziałam się że mój odczuwany żal, to tak naprawdę jest gniew. Czyli wg niej zdrowy gniew dziecka, na sytuację która je spotkała.
Zgadzałam się na wszystko, co mówiła - czyli na znaczną redukcję benzo, w zamian za to miałam łykać nowy lek. Umówiłyśmy się, że mam się nie bać i jeśli tylko poczuję, że tego chcę, wystarczy, że to powiem i ona od razu mnie wypisze. Więc tak jak jej obiecałam oddałam wszystkie leki do pięlęgniarki. Na noc żażyłam ten nowy lek od niej i tylko 2mg benzo SR, żadnego krótkodziałającego. Ten nowy lek/później to wyczytałam/ to był chlorprothixen. W nocy - same koszmary mi się śniły. I rano już wiedziałam, że to koniec pobytu w tym ośrodku. Czułam się oszukana przez tę lekarkę. Na żadne zajęcia nie poszłam, bo jak miałam iść? Jak nie byłam w stanie w ogóle się skoncentrować, jasno myśleć, lęki mi się nasiliły. Więc chyba eksperyment Pani doktor się udał Wykąpanie się kosztowało mnie sporo wysiłku, ledwie było możliwe. A już pomalowanie sobie rzęs, czy nałożenie kremu, ja to robiłam jak lunatyczka, jak osoba poważnie zatruta. Samopoczucie: fatalne. Pani dr przyszła do mnie, kiedy już miałam spakowaną walizkę/teraz wiem, że to z powodu silnego lęku spakowałam się tak szybko i chciałam dosłownie uciec stamtąd/. Powiedziała, że zgodnie z naszą umową wypisze mnie. Zadzwoniłam po tatę, pozwiedzałaam okolice zamku i dopiero jak przyjechał mój ojciec wydali mi moją magiczną reklamówkę z lekami.
Dzisiaj jestem wdzięczna tej lekarce. Najpierw chciałam od razu się spakować i wyjechać do Niemiec i dalej faszerować się benzo. Nie wiem w którym dokładnie momencie po przyjeździe, ale w drugim dniu, czyli 19tego nastąpiła we mnie zmiana. Zmieniłam swoje plany życiowe na najbliższe parę lat. Nie wiem jak to się stało, ale postanowiłam, że muszę odstawić benzo. To najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć. Setox w domu. Wiem, że nie jest idealnie, nie jestem wciąż czysta. Ale to kwestia jeszcze kilku dni. Wczoraj zażyłam już tylko 2 mg zwykłego alproxu. Rano i wieczorem po jednej. Najpierw próbowałam się zajechać, bo uznałam, że najlepiej będzie jak rzucę od razu wszystko. Ale skutki odstawiennie były nie do zniesienia, więc ostatnimi dniami brałam już tylko 3 mg dziennie. A że nie mam z tych długo działających połówek, zrezygnowałam z nich zupełnie, za to mama kupiła mi meliski do ssaania i te ziołowe tabletki pomagają mi bardzo. Niestety wczoraj już tak cieszyłam się, że biorę tylko 2 mg zwykłego benzo, a dziś muszę wziąć z 4 tabletki skoro mam iść na pasterkę. Ja jestem agnostykiem, ale wiem że moja mama bardzo się ucieszy kiedy pójdę na tę pasterkę, więc... A zatem od jutra do konca roku nie bedę brała benzzo w ogóle. Tylko te ziołowe meliski. Będzie źle jutro bo nie zażyję beenzo w ogóle. Ta lekarka powiedziała, że będzie usatysfakcjonowana kiedy po 4 tygodniach będę zażywać tylko 4 mg Alprazolamu SR. Mój psychiatra powiedział, że będzie bardzo dobrze, jeśli zejdę przez miesiąc pobytu W CTN o 1 mg zwykłego alproxu!! Popatrz jak odmienne zdania mają psychiatrzy.
Nie wiem skąd ja czerpię tę siłę, że byłam tak konsekwentna przezz ostatni tydzień i wiem, że od jutra wytrzymam te dwa tygodnie zupełnie bez benzo. na pewno wpływ na to ma fakt że wciąż biorę max dawkę SSRI. Ale sama jestem w szoku, że mam w sobie taką siłę.
Pomaga mi to, że nie muszę wychodzić z domu. Staram się mimo fatalnego samopoczucia jakoś o siebie dbać, o swoje koty, i posprzatać coś.
Bolesny jest powrót do życia bez benzo. Benzo to straszna pułapka.
Lekarze powinni je przepisywać tylko w bardzo małych ilościach i dawkach, i bardzo rzadko. A jak jest? Ja potrafiłam załatwic sobie na 9 tygodniowy pobyt u babci z Alzheimerem setki mg benzo! Od kilku lekarzy. Człowiek uzależniony przez dłuygi czas żyje fikcyjnym pięknym życiem bez lęku. Ale to droga do zguby.
Ja wiem, że będę nadal brać benzo, ale doraźnie. Jak najrzadziej i w jak najmniejszych dawkach. Bo wtedy te leki pomagają.
Postanowiłam, że skorzystam z kolejnej psychoterapii, tym razem niedaleko mojego domu. Poszukam sobie psychologa /tu polecam świetną ksiązkę Jerzego W. Aleksandrowicza pt Psychoterapia, poradnik dla pacjentów. okazuje się, że nie każdy psycholog będzie dla nas odpowiedni, a wybór złego psycholga dla nas, może zaszkodzić!/będę chodzić na kurs języka niemieckiego, żeby zdać certyfikat Gethego C1 - tu postawiłam sobie bardzo wysoką poprzeczkę, i zapiszę sie na kurs tańca, czy pływaalnię. Myślę, że zacznę od tej terapii w Gliwicach, to dzienna terapia - muszę tam zadzwonić. Tę terapię poleciła mi psychiatra i jednocześnie psychoterapeutka, u której byłam prywatnie po leki. Żałuję, że skłamałam wtedy i powiedziałam, że biorę tylko 5 mg dziennie, kiedy brałam 10 mg. Ona od razu zaleciłaby mi pewnie detox.
Przemek jak się jest pod wpływem tak wysokiej dawki benzo, to żaden trud przyznać sie psychiatrze. Musiałam mu powiedzieć prawdę. Bardzo tego psychiatrę lubię, ufam mu, dobrze się czuję w jego obecności i może dlatego nie chciałam go dłużej okłamywać. To naprawdę nie było dla mnie trudne przyznać się mu do tego jak go okłamywałam.
Myślę, że czas - jak to określiła lekarka z CTN - otworzyć puszkę pandory.
Przecież już nie może być gorzej, bo nigdy na szczęście nie będę już dzieckiem. I nigdy nie będę tak bezzbronna jak dziecko.
Przemek napiszę jeszcze dziś, później. teraz muszę iść. Mam Ci jeszcze sporo do "powiedzenia".