28 Cze 2017, Śro 2:28, PID: 705690
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 28 Cze 2017, Śro 2:57 przez EasyPeasy.)
(27 Cze 2017, Wto 23:10)Niered napisał(a): @EasyPeasy
Niczego nie odradzam, to w końcu Twoja męska decyzja, pokaż może foto wybranki bo jak to gfe to pewnie będzie buzi
Nie żebym kogoś pouczał, ale są przypadki kiedy związki zostały zbudowane nie na seksie i często nawet panie pytały na farach jak zachęcić partnera do seksu, bo wcześniej nic, a on jest zbyt skrępowany żeby wziąć sprawy w swoje ręce - np. spali razem ale tylko się przytulali.
To prawda, ale taka osoba ma charakter, ma poczucie humoru, więc dziewczyna go kocha. A ja niby jak mam wejść w taki związek? A co do zdjęcia to na PW, nie chcę tutaj być zbanowany i nie myśl, że wybieram jakąś lalę, bo jestem pusty i próżny. (Jeśli wybiorę się) to wybieram ją, bo ma pozytywne opinie na pewnym forum na "g..." tj. chodzi mi o podejście do klienta, jest odpowiednia cena tj. nie najniższa, jest to GFE i ogólnie obniżam ryzyko złapania czegoś, no chyba, że sama 'Pani' nie zechce mnie ze względu na jej podobieństwo wieku do mojego i "księżniczkowatość" może się i tak zdarzyć
PS: Jak chcesz dowiedzieć się wiele, wiele o mnie i o kontakcie z tą dziewczyną o której napisałem to przeczytaj to co będzie dwie kreski poniżej ...
(27 Cze 2017, Wto 23:31)Ordo Rosarius Equilibrio napisał(a): Ja Cie nie krytykuje, pokazuje Ci co ktos moze myslec, jak postrzegac swiat. Jesli piszesz po to, by ludzie utwierdzali Cie w przekonaniu, ze to spoko opcja, tak, zrob to, tak trzeba - okej, ja ze swojej perspektywy uwazam, ze nie jest. Powiedzialem Ci jak ja sam to widze, jak sie nie zgadzasz i juz sam siebie przekonales, ze to super idea - co ja sie bede produkowac? (: Wtedy przeciez szkoda i mojego i twojego czasu. Ahoj.
No też Tobie napisałem moje zdanie na ten temat, poza tym może jednak znasz inne wyjścia/opcje?
(27 Cze 2017, Wto 18:52)klocek napisał(a): @EasyPeasy - Czy to pozbycie się prawictwa ma dotyczyć jakoś tej dziewczyny, z którą utrzymujesz kontakt? To znaczy: chciałbyś z nią, ale boisz się, że nie dasz rady, a nie powiedziałeś jej, że jesteś niedoświadczony, więc chcesz skorzystać z usług damy do towarzystwa i następnie wykorzystać zdobyte w ten sposób doświadczenie na swojej koleżance?
Drugie pytanie: czy próbowałeś czegokolwiek innego? Piszesz, że płatne usługi to obecnie jedyna droga, więc chyba nie. Ale jestem ciekaw, czy próbowałeś, tylko się nie udało, czy z góry uznałeś, że się nie da.
UWAGA: Bardzo bardzo długi tekst pisałem go od godziny 00:20 do 3:22, z uwagi na to, że pewne kwestie musiałem sobie przypominać, jest bardzo długi, ale myślę, że warto go przeczytać jeśli zależy Wam na pomocy mi, lub jeśli interesuje Was moja osoba, jest tu wszystko napisane o moich kontaktach damsko-męskich, są zawarte rzeczy definiujące mój charakter, moją osobą, niektóre dziwne rzeczy, które praktykuję i których normalność jest wątpliwa i analiza mojej osobowości i perypetie z dziewczynami. Mam nadzieję, że ktoś z Was to przeczyta i odniesie się do tego każda opinia cenna i może mi pomóc.
Nie nie wiąże się to z tą dziewczyną, bo kontakt z nią co prawda jest nadal, ale stracił na intensywności jaka była przez pierwsze 1.5 miesiąca. O poznaniu tej dziewczyny mógłbym spisać książkę, ale postaram się w skrócie.
Ogólnie napisałem kiedyś temat na innym forum w podobnym stylu, tj. jestem prawiczkiem borykam się czy iść do pani za $$ i ta dziewczyna napisała do mnie, żebym do niej napisał na GG (ogólnie nie wiem czy chcę Wam przekazać co napisała, ale żeby cały przekaz miał sens muszę to napisać -> napisała, że zawsze marzyła o prawiczku, jest w moim wieku i chciałaby to ze mną zrobić), no i od słowa do słowa, relacja się rozwinęła, tj. przez pierwszy tydzień miała właśnie taki wydźwięk w stylu domniemanego spotkania, i nie wiem już po ilu dniach rozmawialiśmy z sobą pierwszy raz przez telefon, ale myślę, że po dwóch/trzech, rozmawialiśmy długo ja wypytywałem się jej o pewne rzeczy, później ona mi, a po kilku kolejnych dniach właściwie mieliśmy już relację jak kolega koleżanka czy nawet powiedziałbym, że rozmawiało mi się z nią już jak z przyjaciółką, której nigdy nie miałem (właściwie).
Sprawa wyszła tak, że po tygodniu miało dojść do tego spotkania, ale ona spojrzała w kalendarzyk, że wypadną jej dni płodne (ogólnie wtedy naprawdę dobrze nam się rozmawiało, i widać było, że obie strony tego chcą), nie wiem co jej wtedy powiedziałem (mi ogólnie na tym seksie już tak nie zależało, bo cieszyłem się, że rozwinąłem znajomość z nią na tyle, ogólnie no byłem szczęśliwy wtedy, miałem nadzieję na rozwinięcie tej znajomości), potem wiecie jak to kobiety, tydzień minął, zaczęły się pewnie myśli o tym czy powinna tak zrobić etc. przez te kilka dni po tym trochę mniej gadaliśmy z sobą, bo chodziła wtedy na staż do pracy, ale nadal sporo pisaliśmy/gadaliśmy i napisała mi, że nie chciałaby mi robić nadziei, ogólnie nie napisała tylko tak gadaliśmy o tym, przez telefon, czy nad tym myślałem itd. i chyba po rozmowie lub w rozmowie nie pamiętam już mniejsza o to, powiedziała, że nie chciałaby mnie zwodzić i robić nadziei i nie chce mi zawracać głowy, że jednak z jednej strony by chciała z drugiej nie i się odmyśliła w skrócie).
Ja jej napisałem dość rozległy SMS, że ciekawie mi się z nią rozmawia, i, że od samego początku nie zależało i nie zależy mi na samym seksie, a na niej tej znajomości, że ją polubiłem itd. I ona odpisała coś w podobnym stylu, że też mnie polubiła, że fajnie jej się gada i ogólnie no temat już odszedł na bok, a znajomość trwała dalej. To o czym powiedziałem to tylko z jakieś półtorej tygodnia pierwsze naszej znajomości, a poznałem ją w dniu swoich urodzin na początku marca (dar z niebios ), czyli była połowa marca, może nawet wcześniej, może to rozegrało się w tydzień nie pamiętam już.
Co było później później ta znajomość nabrała jeszcze większego rozpędu tak jak przez tamten tydzień/półtorej gadaliśmy z sobą może z trzy/cztery razy z dwa razy dłużej, dwa razy krócej, popisaliśmy trochę SMS'ów/maili. (tak wiem, że w relacji z tamtego półtorej tygodnia pisałem, że dużo dużo i w ogóle, ale wtedy mi się tak wydawało). Także po tym półtorej tygodnia nasza znajomość nabrała jeszcze większego dynamizmu, dodaliśmy się na GG, pisaliśmy rano, wieczorem gadaliśmy przez telefon jak była w pracy (ona jest rok młodsza i studiuje, ale była na stażu/wolontariacie co napisałem), żartowaliśmy ogólnie no siebie nie poznawałem, bo tak jak pisałem nigdy żadna inna rozmowa z inną dziewczyną nie trwała więcej niż 5-10 minut (no może za dzieciaka, ale to się nie liczy), a tu gadaliśmy jakbyśmy siebie znali od dawna, ona też to zauważała, że sporo piszę (jakbym Wam pokazał wszystkie wiadomości z GG/maili/messengera na fb to naprawdę jest tego mnóstwo, nie licząc rozmów telefonicznych trwających od kilkudziesięciu minut - max dwóch godzin), pisanie przez GG i to co opisałem to z jakiś kolejne półtorej tygodnia może nawet i więcej. Ważnym aspektem jest to, że czasami jak dzwoniłem do niej i akurat była w domu to mówiła bardzo cicho, czasami mówiła, że gdyby się dowiedzieli to miałabym przypał.
Kolejny etap, to taki, w którym po pewnej rozmowie, która zahaczała o pewne tematy, w których na GG wymieniliśmy się paroma różnymi zdjęciami : (nie nie takie o których myślicie, takie były na samym początku, ale to też nie takie jak myślicie : te pokazywały nasze twarze/ również dzieciństwa ;.D ). I wtedy właśnie stwierdziliśmy, że chcemy dodać się na fb, poznać swoje pełne tożsamości. I dodaliśmy się na tym fb, (wstawiłem wtedy nawet zdjęcie profilowe pierwszy raz co bardzo zaskoczyło moich znajomych , ale to na plus, bo do teraz zostało to jej zasługa ). No i co ja chciałem Wam powiedzieć, no muszę jakoś wpleść ten wątek i nie chciałbym Was skłamać kiedy dokładnie to się stało, być może na etapie pisania przez GG lub momentu w którym już dodaliśmy się na fb, po prostu wtedy dowiedziałem się, że ma chłopaka, a było to tak wiecie, nie, że oficjalnie napisała wiesz co muszę Ci coś powiedzieć mam chłopaka, tylko jakby nigdy nic, może to nawet było przez telefon nie pamiętam, ogólnie stwierdziła, wtedy lub napisała, że jest na coś bardzo wkurzona, ja dopytywałem o co chodzi to powiedziała, że przechodziła w miejscu, w którym nie było pasów i jej chłopak zrobił jej awanturę o to xD (tak czasami się zastanawiam nad swoim życiem to naprawdę jest dziwne i zaskakujące), później nawet wysłała mi SMS'a od niego, który traktował właśnie o tym, że po prostu zrobiła źle - no i ja niewzruszony, odpowiedziałem jej co o tym sądzę, nawet nie dając po sobie poznać (i rozmowa trwała dalej jakby nigdy nic), że taką informację mogłaby przekazać mi trochę wcześniej, ale szczerze mówiąc no trochę mnie to zaskoczyło, ale nie jakoś załamało, ja naprawdę to dziewczynę polubiłem, ona przez pewien okres czasu była sensem mojego istnienia, czymś dzięki czemu rano chciało mi się wstawać z łóżka, ja nigdy nie miałem choćby koleżanki/przyjaciółki, a z nią naprawdę świetnie mi się gadało. Więc stwierdziłem, że no dobra sytuacja jest jaka jest, nie muszę być od razu jej chłopakiem, mogę cierpliwie czekać nawet do śmierci. I powiem Wam, że znajomość dalej się rozwijała pisaliśmy z sobą na fb, nawet bardziej się rozwijała, bo pisaliśmy przez fb, do którego dostęp miałem cały dzień, wysyłała zdjęcia co robi etc. (to raczej typ dziewczyny, która ma sporo zdjęć na fb, może snapchat, a ja jak pisałem do tej pory nawet zdjęcia profilowego nie miałem), ale ja też jej odsyłałem swoje zdjęcia.
Pewnego dnia zobaczyłem, że usunęła mnie ze znajomych to od dnia w którym do mnie napisała maila z propozycją to będzie z jakiś miesiąc już. Usunęła mnie ze znajomych, i wtedy trochę moje morale podupadły, kiedy się o tym dowiedziałem było już późno i w zasadzie nie chciałem już wtedy do niej pisać, miałem nawet myśli, że no dobra podjęła taką decyzję, może nie chce już rozmawiać trzeba to uszanować, ale szczerze mówiąc przez ostatnie dwa tygodnie serce mi szybciej biło (chyba nie moja wina, co) i jednak do niej napisałem, jak to ja rozległy SMS (ogólnie prosiła żebym do niej sam nie dzownił kiedy wiem, że jest w domu, bo mogłaby mieć przypał) napisałem w nim, że jeśli chciała skończyć znajomość to mogła chociaż zadzwonić, ale szanuję jej decyzję i nie zamierzam jej może prześladować i nękać na fb, i inne typu, że fajnie mi się z nią rozmawiało, bardzo ją polubiłem, że życzę jej jak najlepiej i mam nadzieję, że będzie szczęśliwa, i że może kiedyś się spotkamy jak los zechce, albo, że gdy będzie miała jakiś problem gorszy dzień może się odezwać ja z nią zawsze z chęcią porozmawiam. Było rano, a ona oddzwoniła po kilku minutach i powiedziała mi, że nie miała o tym pojęcia, że jej przykro, że tak się stało i nie bardzo wie jak to mogło się stać, że dobrze, że napisałem, bo też bardzo mnie lubi i lubi ze mną rozmawiać i ta znajomość jest dla niej ważna, i w końcu później doszła do tego, że mógł to być jej chłopak. Tu muszę trochę dopisać o tym co się stało gdy dowiedziałem się o jej chłopaku, po pierwsze zastanawiałem się czy powinienem z nią nadal pisać, ale z uwagi na to, że to pierwsza dziewczyna, którą naprawdę lubię (po dziś dzień), z którą zamieniłem więcej słów niż z wszystkimi ludźmi do tej pory na tym świecie (tak myślę) i która wie o mnie więcej niż nawet moja matka (jedyny mój rodzic) i z uwagi na to, że ja pomimo tego, że możecie myśleć, że jest inaczej jestem osobą dobrą i cierpliwą, której zależy na dziewczynie, a nie na seksie, stwierdziłem, że tylko z nią rozmawiam i mogę być jej kolegą/przyjacielem (ogólnie wtedy bardzo chciałem się z nią spotkać, nie dla seksu, bo to wykluczałem, ale z uwagi na to, że bardzo bardzo chciałem pierwszy raz w realu spotkać się z dziewczyną (możnaby nazwać to randką, ale w tym przypadku nie wypada), którą dobrze znam, która może mnie naprawdę lubi (moją osobę/charakter/usposobienie) chciałem po prostu zobaczyć czy w realu potrafiłbym równie na luzie z niąrozmawiać co i przez telefon czy też Skype'a/GG/messengera. I jak to ja (osoba studiująca ścisły kierunek) dotarłem do informacji kim jest ten chłopak (wspólnego zdjęcia na fb nie mieli, a miała z 30). Dodatkowo na tym samym forum, na którym ona zobaczyła mój temat i dzięki któremu do mnie napisała, znalazłem jej tematy na tym forum, w którym żaliła się na tego chłopaka, że jest skąpy, że znają się już trochę, ale ma sporo wad, że często się kłócą, że ją kontroluje itd. Chłopak ten był w jej wieku, taki chudy normalny chłopak (napewno mniej ważący niż ja i mniejszej postury). Tyle chciałem dodać, wracamy do tematu. No i po tym telefonie wszystko wróciło do normalności, czyli pisaliśmy/rozmawialiśmy, wtedy już no nasza znajomość trwała już z miesiąc czy nawet więcej i rozmawialiśmy na wiele tematów, wtedy też proponowałem już jej powoli jakieś spotkanie, tzn. ja jej pisałem, że lubię podróżować po studiach chciałbym pojechać w taką podróż jak Krzysztof Fazowski, ogólnie ona lubiła zwięrzęta miała psa, ja też miałem kiedyś psa i ogólnie oboje lubiliśmy zwięrzęta i przez to chciałem ją namówić na wypad do Zoo we Wrocławiu (ona mieszkała nie powiem gdzie, gdzie ja mieszkam też nie powiem , ale dystans to ponad 200km (ja mam samochód, więc dla mnie to nie problem), a więc na wypad do Zoo we Wrocławiu, oboje do tego miejsca mieliśmy podobny dystans i jakby nie było to neutralny grunt Zoo (serio nigdy tam nie byłem i chciałbym je zobaczyć), pisałem jej, że rozumiem jej sytuację i że to będzie normalny koleżeński wypad, ogólnie to było tak, że ja napisałem, że nigdy nie byłem w tym Zoo, bo była akurat rozmowa na te tematy i że chciałbym pojechać ona napisała, że samemu to tak niezaciekawie i wtedy jej to zaproponowałem i napisałem właśnie, że rozumiem jej sytuację i, że po prostu pojadę z nią tak jak z przyjaciółką, pełen luz (zero jakieś desperacji/natarczywości), napisała, że w zasadzie fajnie byłoby się tam jeszcze raz przejechać (bo już tam była) i spędzić trochę czasu ze mną i, że no ten weekend ma zajęty, a w kolejny w tygodniu ma jeszcze ten wolontariat to może w kolejny. Ogólnie myślę, że naprawdę już trochę się znaliśmy i lubiliśmy się, bo tak jak od pamiętnych półtora tygodnia, w którym po prostu umawialiśmy się na spotkanie w wiadomym celu nie rozmawialiśmy od tej pory na takie sprawy, tak właśnie wtedy pewnego wieczora, rozmowa zeszła na te kwestie, ona mi się o pewne rzeczy wypytywała, ja jej, ona mi pewnych rzeczach opowiadała, zaś może w żartach może nie, padła prośba o zdjęcie, później ona mi wysłała pewne zdjęcie (ja jej ostatecznie nie), ogólnie czasami w rozmowach też na takie tematy żartowaliśmy, no nie wiem jak Wam to przekazać (nie chcę wyjśc na kogoś kto wp****** się między dwoje) czasami po takich rozmowach/ czy też w takich rozmowach dochodziło do tego, że pisała mi, że bardzo jej się podobam i ją podniecam i, że często myśli o mnie, ogólnie no jakbyście zobaczyli rozmowy na ten temat, to w skrócie naprawdę czasami były grubymi nićmi szyte i nie dowierzam, że podpisywałem się pod nimi swoim imieniem i nazwiskiego pisząc przez messengera xD Muszę tu wtrącić swoje słowo, ogólnie mam wrażenie, że ta dziewczyna no może nie jest uzależniona od seksu, bo mówiła, że robiła to pierwszy raz (zgadnijcie gdzie -> na studniówce przytoczyłbym słowa, którymi to ujęła, ale nie pamiętam, chociaż byłoby to chyba coś w ten deseń "studniówka nie ruchana, matura nie zdana" ) i, że też za bardzo nie jest doświadczona, bo od dłuższego czasu nie ma tego, ale już od masturbacji to raczej była uzależniona, ogólnie bardzo szczerze ze sobą rozmawialiśmy, ja jej mówiłem, że nie praktykuję tego od pewnego czasu, dziwiła się mówiła, że jak mogę wytrzymywać tak, ona nie potrafi, ogólnie na facebooku często widziałem w powiadomieniach, że polike'owała coś związanego z seksem, wiecie jest taki fanpage "Seks to zdrowie" i z tego często i ogólnie naprawdę nazwałbym ją nimfomanką, dziewczyna ma naprawdę chyba problem z tym. Nieważne to tak słowem wtrącenia, wracamy do tematu.
Dobra kolejny akapit, bo kolejna przełomowa chwila w naszej znajomości mianowicie było to tak nieodzywała się chyba z dwa dni może trzy (była to niedziela/poniedziałek/wtorek) [ja nie dzowniłem wiecie to takie psychologiczne gierki w stylu nie można pokazać, że jest się zdesperowanym] i w końcu napisała:"Hej ..., ile się dzieje! Postaram się odezwać w wolnej chwili i opowiem", "Rozstałam się ze swoim chłopakiem. I to taka główna informacja z mojego życia na ten moment. Czyli bardzo dużo się zmieniło w skrócie" to były dwie wiadomości, które napisała, zaś zadzwoniła, nie zamierzam przytaczać więcej naszych prywatnych wiadomości, ale te pozwoliłem sobie przytoczyć. I no co mi powiedziała to, że była u niego w piątek bla bla bla, chciała zejść na dół, a na dole mieszkali jego rodzice, on zszedł na dół kazał jej iść na górę, nawet ją popchnął i powiedział jej, że ona nie jest gotowa na rozmowy z nimi - pyta czemu - bo co byś tam robiła odpowiedział. Powiedziała mi, że 3 lata związku i takie traktowanie. Ogólnie mówiła, że coś w niej pękło, że teraz się bardzo dziwnie czuje i, że nie wie za bardzo co się stało i, że od dłuższego czasu miała już dość. I co by tu Wam napisać, rozmawialiśmy sobie, starałem się ją pocieszyć, sam miałem wtedy też trochę mętlik w głowie, trochę sporo zdarzeń od ostatniego półtora miesiąca dla mnie, bo wiecie przedtem żadnego kontaktu z dziewczyną teraz nagle było go tyle (co oczywiście było superowe), że praktycznie no ja przez te półtora miesiąca (a byłem na uczelni codziennie) żyłem tym, żyłem tą znajomością, całe moje życie kręciło się w okół tej dziewczyny, nie było nic innego, moje serce szybciej biło, przez ten czas byłem naprawdę szczęśliwy. Wtedy pojawiły się trochę wyrzuty sumienia może i niewłaściwie, a może i właściwie i jak pisałem sam miałem już trochę mętlik w głowie nie wiedziałem jak właściwie się zachować, tak jak pisałem próbowałem ją pocieszyć, dzień później trochę się ustabilizowało rozmawiała już w miarę normalnie, nie chciałem stąpać po kruchym lodzie i dopytywać się o ten temat związany z chłopakiem. Ale no już wtedy trochę wyczuwałem, że od teraz to już będzie tylko gorzej. Tzn. w ten dzień jeszcze rozmawialiśmy normalnie tak jak dawniej. Ale w kolejnych no coraz bardziej zwalniała ta znajomość aż do momentu w którym wstawiła jakieś zdjęcie z tym chłopakiem na fb, nie jakieś nowe tylko jakieś stare z wesela, wiecie chciała go do siebie znowu przyciągnąć, wtedy to ja już chyba dałem sobie pas, powiedziałem sam do siebie, OK rozumiem na początku nie wiedziałem, że ma chłopaka, i przez długi czas nie wiedziałem, lubię ją, nawet bardzo, ale nie zamierzam dalej wpychać się pomiędzy wódkę, a zakąskę, niech dziewczyna będzie szczęśliwa skoro jak widać tak właśnie tego chce. I wtedy jakoś zbliżały się święta wielkanocne, napisałem jej chyba, że przez pewien czas nie będę mógł pisać, bo przygotowania świąteczne, wyjeżdżam do rodziny etc. ogólnie przed tym już też rzadko do mnie pisała, a jak ja coś napisałem rozległego to ona odpowiadała/prowadziła rozmowę szczątkowo. Ona napisała, że OK, żebym nie szalał i ostrożnie jechał i takie tam. W Wielkanoc złożyłem jej szczere życzenia, których nie będę opisywał, po prostu takie od serca, pisałem o SMS'ach w krytycznych sytuacjach w naszej znajomości to sami domyślcie się jaka była treść ona też mi napisała dość rozległe, życzyła mi wszystkiego najlepszego, że ma nadzieję, że również będę szczęśliwy, że świetnie jej się ze mną rozmawiało i często ją rozbawiałem, że potrafię być niesamowitym gadułą, że mnie bardzo polubiła i żeby uwierzył w siebie i że z pewnością znajdę wspaniałą dziewczynę, która się zakocha, bo jestem świetnym zabawnym chłopakiem i potrafię być dobrym przyjacielem.
I właściwie mógłbym powiedzieć, że w tym momencie nasza znajomość się zakończyła, tzn. no chyba oboje pisząc te życzenia mieliśmy tego świadomość, ale nie tak oficjalnie, ale umownie na facebooku nadal mamy się w znajomych, czasami ona coś mi polajkuje ja jej coś i tak to jest, jakiś czas temu tydzień/dwa pisała czy mógłbym polajkować jej zdjęcie, bo startuje w takim i takim konkursie, wymieniliśmy kilka wiadomości (jakie plany na wakacje etc.), powiedziałem powodzenia w konkursie ona mi życzyła powodzenia w sesji, i powiedzieliśmy sobie dobranoc i tyle.
Jeśli miałbym na chłodno ocenić to co się wydarzyło, albo to co ja do niej czuję czułem, tu muszę wspomnieć o pewnej innej sytuacji z czasów licealnych w liceum, była taka dziewczyna z klasy, w której byłem zabujany na zabój, w pierwszej klasie dowiedziałem się, że ma chłopaka załamało mnie to, później zrobiłem coś głupiego miałem 16 lat (ona też), nie zamierzam się usprawiedliwiać, zdobyłem numery i do tej dziewczyny i do tego chłopaka zakładając fakowe konta na facebooku, sam nie wiem jak tego dokonałem i dlaczego tak łatwo można zdobyć kogoś numer i napisałem do niej podając się za dziewczynę tego chłopaka, żeby go zostawiła etc. (naprawdę nie wiem co ja wtedy miałem w głowie, myślę, że na to wszystko złożyło się kilka czynników pierwszy, że 4 lata przed zmarł mój ojciec, drugi, że miałem bardzo zły kontakt ze swoim jedynym rodzicem matką właściwie go nie było, trzeci, że ta matka poznała nowego faceta do którego się wyprowadziła ja zostałem sam tj. mieszkałem już sam we własnym mieszkaniu od tego wieku, czwarty, że no z uwagi na trzy wcześniejsze czynniki nikt nie miał nade mną kontroli, piąty, że naprawdę zakochałem/zauroczyłem się w tej dziewczynie, nie wiem jak to Wam opisać, ze mną jest tak (a może było), że właśnie bardzo łatwo potrafię zauroczyć się w kimś do bardzo sporego stopnia ja to nazwałbym miłością platoniczną, to co było w tym liceum, no nie wiem jak Wam to opisać, próbuje przybliżyć cząstkę swojej osoby, czasami jest tak, że wyobrażam sobie coś, powiedzmy teraz nie mam dziewczyny, mieszkam w mieszkaniu, tj. mam łóżko naprzeciwko kuchni, w której zmarł mój tata, mieszkam tu sam, nie mam dziewczyny, czasami wyobrażam sobie np. tuląc poduszkę, pewne zdarzenia/kwestie/dialogi z dziewczyną zwykle starszą ode mnie, myślę, że jest to taki mechanizm obronny mojego organizmu tj. z uwagi na to, żeby nie uświadamiać sobie obecnej sytuacji oraz tego, że np. znajduję się w mieszkaniu w którym zmarł mój tata i śpię na przeciwko tego miejsca i, że jestem samotny i nie mam dziewczyny mój organizm odgrywa taką scenkę po to żeby o tym zapomnieć, żeby nie bać się fizycznie tego stanu rzeczy, ogólnie śpię przy zapalonych lampach w każdym pokoju, a zwłaszcza w kuchni, a dlaczego starszą i dlaczego również chciałbym mieć starszą dziewczynę od siebie, myślę, że powodem tego jest fakt iż w okresie dojrzewania z uwagi na śmierć taty i tego, że moja matka się mną zbytnio nie interesowała, miałem za mało opieki nad sobą zarówno męskiej ręki jak i matki i to jest tego powodem). Wracając do kwesti z tą dziewczyną z liceum, widziałem jak płakała zaraz po tym SMS'ie wtedy mając te 16 lat, wiedziałem, że zrobiłem źle. To było w pierwszej klasie, przez dwie kolejne ogólnie znów przerwę. W liceum nasza klasa była podzielona ogromnie, tj. były same grupki, była bardzo podzielona, niezgrana każdy pod każdym dołki kopał, wszyscy zachowywali pozory, ale jednak. Ja byłem uważany przez większą część klasy i byłem tak przyjęty za osobę nieśmiałą, małomówną, której jednak się nie dokuczało i czasami zamieniło się zdanie, ogólnie trudno mi to opisać, zwykle jest tak, że ludzie uważają mnie za taką osobę, a pomimo tego mnie lubią, widzą, że jestem szczery, pomocny, może to też przez to, że większość wie, że jestem samotny, nie mam ojca itd. i w pewien sposób mnie rozumieją, do tego w sporcie nigdy nie byłem najgorszy to na zawodach/WF'ie też mnie niektórzy za to tolerowali. Tak więc powiedzmy, że pół klasy, czyli pół części męskiej i właściwie cała część damska wraz z tą dziewczyną uważała mnie właśnie za taką osobę, z drugą się zakumplowałem, tj. z tymi ludźmi z którymi po dziś dzień spotykam się, wyjeżdżam na wakację, mieszkam w akademiku jest ich łącznie 6'tka (w tej 6'tce 5 z nas było równie odizolowanych od reszty, przy czym jedna z tej szóstki, była lubiana przez resztę klasy za swoją epickość o której opowiem innym razem ) Było jeszcze 4 innych którzy również mnie lubią, ale za takich samych związanych przyjaciół jak reszta nie mogę ich uznać. I w takiej atmosferze te dwa lata przeleciały, w drugiej klasie były połowinki była ta dziewczyna z tym chłopakiem, tak, że miałem pewność, że są razem, wtedy nie miałem facebooka, więc nie miałem pojęcia czy jest czy nie, ale też były fakowe konta z tym żeby mieć ją w znajomych. Ogólnie całe liceum to bardzo delikatna sprawa, nie wiem czy miałem za jej czasów depresję, czy po prostu 16 letniemu/17letniemu/18letniemu człowiekowi trudno było mieszkać samemu i ogarnąć swoje życie i zapanować nad sobą/kontrolować się, i przez tą dziewczynę i przez brak zainteresowania rodzica i przez ogromną wolność jaką miałem, na jaką mogłem sobie pozwolić, ale głównie przez perypetie z dziewczyną i platoniczną miłość (no i brak ojca) pisałem przez większość czasu na forum o podobnej tematyce co te forum, zamieszczałem tam historie o tym, swoje żale, jak powinienem postąpić z tą dziewczyną tj. bo ja chciałem ją przeprosić inni z tego forum mi odradzali tego z uwagi na to, że zniszczę się jeszcze bardziej w tej klasie tym liceum itd. ogólnie jak pisałem brak zainteresowania rodzica, 18 lat druga klasa liceum, często spałem u kuzyna, razem z naszym wspólnym przyjacielem, pierwsze alkohole właściwie (czasami jak gorszy nastrój, ale rzadko), miałem różne nastroje, ale głównie bardzo negatywny, miałem ogromne doły, w które wpadałem i z których nikt nie potrafił mnie wyciągnąć (główny powód dziewczyna), wtedy jeszcze bardziej niż dziś przeżywałem fakt samotności, tego, że nie mam dziewczyny (że nie jestem z tą od platonicznej miłości) miałem nawet próbę samobójczę, była taka akcja napisałem, około 5 po nieprzespanej nocy, że popełnię samobójstwo na tym forum, ktoś zadzwonił (serwis był wirtualnej polski) i policja z rodzicem zjawiła się u mnie może z godzinę/dwie później z wydrukiem w ręcę tego czego napisałem sporo działo się wtedy naprawdę. Później jeszcze po studniówce, znów ją widziałem z tym chłopakiem, ja sam byłem na studniówce, tzn. bez dziewczyny, niby wiecie przy tych przyjaciołach dobry nastrój, nawet trochę potańczyłem, ale tak naprawdę w głębi byłem smutny, wiedziałem, że niedługo liceum się kończy, ja zostanę sam, po studniówce była bardzo zimna zima, autobusem odwozili nas koło szkoły, wiecie gdzie byłem na moście i tak rozmyślałem czy zrobić to czy nie, potem zapłakany wróciłem na dworzec i czekałem na swój autobus do miejscowości rodzinnej). Ogólnie już mówię o studniówce, czyli 3 klasa liceum, a tu należy wspomnieć o głównej akcji z tą dziewczyną z liceum, ogólnie przez te dwa/trzy lata na tym forum miałem sporo tematów, wiecie tam były wszystkie moje doły, wszystkie żale, sytuacja z samobójstwem wszystko, i pewnego dnia ja już naprawdę nawet nie wiem jak to dokładnie było, bo było to ponad 5 lat temu .. a jednak sobie przypomniałem było to tak w każdą Wigilię miałem numer tej dziewczyny, wysyłałem jej życzenia z nie swojego numeru, gdy w trzeciej klasie jej wysłałem (ogólnie składaliśmy sobie też na wigilijnej w klasie życzenia, ale jak składałem tej dziewczynie, ta szybko podzieliła się opłatkiem powiedziała szybko i poszła do kolejnych osób, wtedy nie wiedziałem co jest jeszcze grane, ale ona już wiedziała, że to ja). A więc gdy w trzeciej klasie jej wysłałem te życzenia ona szybko odpisała, że już nie muszę się kryć, bo wie, że to ja i tu moje imię. Rozumiecie po prostu dowiedziała się wtedy o tej akcji z pierwszej klasy, o tym, że pisałem do niej podając się za dziewczynę, po wigili, a raczej Nowym Roku, należało oczywiście wrócić do szkoły/klasy. Przez całe święta myślałem nad tym jak to będzie wyglądało, chyba nie muszę wspominać o stresie, który mi towarzyszył. Ostatecznie wyszło tak, kupiłem kwiaty, nie byłem w szkole i poczekałem na nią po szkole, podszedłem powiedziałem, że chciałbym z nią szczerze porozmawiać i ją przeprosić (jej jak tak sobie dziś pomyślę o tym po ponad 5 latach, to nadal sądzę, że ja coś fizycznie do niej czułem, chyba jestem naprawdę czerpnięty w baniak, ale swoich emocji nie potrafię oszukać, chociaż może teraz do tego podchodzę z dużo większym zapasem/ chłodną głową), wracając do tematu zrobiłem to, powiedziała, że ona idzie w stronę dworca i, że jak chcę to mogę iść z nią i porozmawiać, i rozmawialiśmy mówiła, że nigdy by się nie spodziewała po mnie, że to zrobiłem właśnie ja, nigdy, ogólnie na początku trochę była lekko mówiąc zła, że dużo dowiedziała się o mnie czytając te tematy, że rozumie, że mogłem czuć się zagubiony, ale to nie jest miłość, tylko zauroczenie - ja próbowałem wyjaśnić swoje intencje/motywy, że po prostu w pierwszej klasie naprawdę się w niej zakochałem i może ma rację, że to zauroczenie, ale ja do dziś to czuję (za każdym razem kiedy mówiłem, tą kwestię nieziemsko się wkurzała) i powtarzała, że to nie miłość, a zauroczenie (kiedy to mówiliśmy byliśmy już na miejscu czytajcie dworcu), wtedy dostała SMS'a i powiedziała, że mam pecha ,bo XXXXX ją jednak odbierze (czytajcie jej chłopak) (a był ode mnie starszy o 5 lat, czyli był na dzień dzisiejszy o 2 lata starszy ode mnie) ja nawijałem dalej i poszliśmy usiąść na ławkę, że to przez to, że byłem właśnie zakochany i nagle dowiedziałem się, że ma chłopaka, że ją przepraszam, że jest mi wstyd, że chciałem ją przeprosić, ale inni mi odradzali, że chciałbym cofnąć czas, że żałowałem swojej decyzji już w momencie kiedy zobaczyłem łzy na jej twarzy i, że chciałbym żeby była szczęśliwa z tą wybraną osobą i, że zrozumiem jak opowie o tym reszcie klasy i ma do tego prawo i nie będę miał o to do niej żalu, po tych słowach, tak już bardziej załączyło jej się nie wiem jak to nazwać "instynkt macierzyński"/współczucie (w międzyczasie w końcu przyszedł jej chłopak - i wiecie co powiedział albo co zrobił? Nie nie wyjął siekiery i nie uciął mi głowy, powiedział, że "my skądś się już znamy" i podał mi rękę i stanął z boku dopóki nie skończyliśmy rozmawiać) -> zaczęła mnie pocieszać, że rozumie mnie, że jest mi ciężko bez taty, że nie mam zainteresowania ze strony matki, ale czasami warto wystawić pierwszemu rękę do drugiej osoby i się pogodzić, że każdy kiedyś znajduje swoją miłość i ja też z pewnością ją znajdę i kilkukrotnie mi powtarzała, żebym się nie martwił, że też znajdę dziewczynę, że jutro widzi mnie w szkole w szalu (bo wtedy była zima, jak pisałem było to tuż po Nowym Roku), bo się jeszcze rozchoruję, ogólnie zaproponowała mi, że jeśli będę chciał z nią jeszcze pogadać to możemy i że mam do niej napisać z swojego aktualnego numeru. Ogólnie myślę, że ostatnie zdanie nie przemyślała, bo nazajutrz nie przyszła do szkoły i napisałem do niej SMS'a, że mam nadzieję, że u niej wszystko w porządku i, że jest zdrowa i nie przeziębiła się wczoraj (nie pamiętam już dokładnie naprawdę to było ponad 5 lat temu ...), potem się zjawiła i od tamtego momentu bardzo usilnie starała się mi mówić cześć, szczerze mówiąc nie mam pojęcia czy inne dziewczyny z klasy wiedziały, myślę, że nie, mogła wiedzieć tylko jej najbliższa przyjaciółka z tego samego miasta, reszta nie, bo mi powiedziała jak jej mówiłem, że jak chce to może powiedzieć innym, to powiedziała, że taka nie jest, powiedziała też skąd dowiedziała się o tych tematach na tamtym forum (prosiła też żebym o takich kwestiach nie pisał na tego typu forach, bo bardzo łatwo inni mogą je namierzyć i rozpoznać) - jak widzicie nie posłuchałem się jestem na Waszym forum a więc dowiedziała się od osoby z klasy, która miała konto na tym forum i w moich temetach mnie rozpoznała, szczerze mówiąc to wiem kim ta osoba była, nikt kto mnie nie lubi, to taki przyjaciel jej miasta, czasami z nim rozmawiałem, pamiętam, że gdy pisałem o samobójstwie on pisał, żebym tego nie robił, bo ta dziewczyna będzie siebie obwiniała o to, żebym pomyślał o niej i jeśli ją kocham tego nie robił. Tak btw. nie mam do niego żalu, ale bardzo zauważalne było unikanie mojej osoby po tej akcji przez niego. Wracając do tematu tak jak pisałem bardzo usilnie starała się mi mówić cześć, w każdym możliwym dniu, aż pewnego dnia na dzień kobiet, znów może w ramach przeprosin nie wiem, nie mogę powiedziać Wam moich motywów działań, bo sam nie jestem ich do końca pewien, w dzień kobiet, kupiłem bukiet róż, za swoje ostatnie 100 zł i wysłałem pod jej adres (który wiecie skąd wiedziałem, była taka akcja, były deklaracje maturalne do wyniesienia z klasy, ja zgłosiłem się na ochotnika i wtedy potwierdziłem jej adres sobie, bo wcześniej z 6 miesięcy wstecz w rozmowie, jej przyjaciółka (która czuła do mnie miętę, ale jakbym miał opisać tą kwestię to bym znów napisał tonę tekstu) mówiła coś tam o ulicach i powiedziała, że ta dziewczyna mieszka na starodawnej ulicy, jakoś w ten deseń wiedziałem jaka miejscowość, skapnąłem się o co chodzi ulica nosiła nazwę "XXXX_ PRL" stąd znałem adres do wysłania bukietu róż, już nie bardzo wiem co napisałem w dołączonej karteczce, może tam były przeprosiny, pewnie coś o tym, że chcę żeby była szczęśliwa itd.), nazajutrz po lekcjach wkurzona podchodzi do mnie xD przepraszam Was, ale ta dziewczyna naprawdę była wyjątkowa, podobnie jak ta o której jest cały ten post (czyli o tej co napisała do mnie maila) i wiecie co? w obu przypadkach i przy tej dziewczynie z liceum i przy tej dziewczynie co teraz, serce biło mi szybciej naprawdę, miałem przez pewien czas motylki w brzuchu, jakbym był na haju, wracając do tematu podeszła do mnie wkurzona i powiedziała, po co te kwiaty i skąd znałem jej adres, odpowiedziałem jej, ona: "Tu moje imię, nie życzę sobie tego typu prezentów i tu znów moje imię tylko niepotrzebnie się wykosztowałeś i straciłeś swoje pieniążki"), wtedy dzień kobiet był, później z dwa miesiące, matury i tyle ją widziałem. Teraz co bym zrobił gdybym ją zobaczył, sam nie wiem, może bym podszedł spytał co tam u niej, może nie, ale tak naprawdę wiem co tam u niej, mianowicie rok po liceum ożeniła się z tym chłopakiem, rok później urodziła dziecko. Dobra, ale ta poboczna historia też jest rozległa, mam nadzieję, że ktoś to całe przeczyta.
A więc wracając do tematu, jeśli miałbym na chłodno ocenić to co się wydarzyło, albo to co do niej czułem (mam na myśli aktualną sprawę nie z tą dziewczyną z liceum): to przez pewien okres czułem motylki w brzuchu, jak wyczytaliście po raz drugi w życiu, ponadto jest pierwszą dziewczyną z którą mi się bardzo dobrze rozmawiało, którą bardzo polubiłem na podstawie rozmów z nią, naprawdę lubię ją, chcę dla niej jak najlepiej, a mało dziewczyn tak lubię, większości nie znam, a ją znam i ją lubię, jest fajną dziewczyną, wesołą, potrafi pożartować, lubi psy jak ja, podróżować też, dogadywaliśmy się i chciałbym się z nią spotkać.Wiecie co jest najgorsze, że rozstanie jej z tym chłopakiem nastąpiło kilka dni przed naszym wyjazdem do Wrocławia do Zoo, które już było obgadane, ale oczywiście w zaistniałej sytuacji do niego nie doszło, bardzo chciałbym się z nią spotkać o ile tak jak piszę wiele razy, nie mam odwagi żeby podejść np. teraz do dziewczyny na ulicy i ją zaciekawić, rozmawiać długo, to z tą dziewczyną myślę, że i w realu nie miałbym problemu z nią rozmawiać, zaciekawić, rozbawić, czuć się w jej towarzystwie dobrze, czuć luz. Ja naprawdę wymieniłem z nią więcej słów niż z którąkolwiek dziewczyną w moim życiu, więcej niż z którąkolwiek osobą, Myślę, że mnóstwo godzin gadania przez telefon, setki/tysiące wiadomości na messengerze, przesyłanie zdjęć, rozmowa na wszystkie tematy, myślę, że był też aspekt podobania się u obu stron. Szkoda, że tak się to zakończyło. Nie mam pojęcia czy jest z tym chłopakiem czy nie, na fb od ponad miesiąca nie wstawiała z nim żadnego aktualnego zdjęcia, status wolny na fb, myślę, że czuje się troszkę zagubiona ostatnimi czasy zaczęła lajkować różne rzeczy z rozwoju osobistego o poprawie humoru itd. Różne vlogi na ten temat.
Jakie plany z mojej strony? W lipcu ma urodziny może do niej zadzwonię z życzeniami, ale nie wiem czy będę ryzykował tym, że zadzwonię i ona będzie z tym chłopakiem, nie chciałbym jej czegoś popsuć, niech będzie szczęśliwa (ja już mam nauczke po akcji z liceum, możecie mnie uznawać za złą osobę, ale naprawdę sam nie wiem co mną pokierowało, że tak postąpiłem w wieku 16 lat, chciałym to zmienić, ale się nie da) a więc jeśli do niej nie zadzwonię napiszę znów szczere życzenia na fb może się odezwię, albo może do tego czasu sama napisze, bo ma urodziny w środku lipca, więc są 3 tygodnie.
Analiza mojej osoby? -> Te akcje z tym przytulaniem kołdry i dialogami/scenami z starszą dziewczyną trwają właściwie od początków liceum, nie wiem czy jestem nienormalny może inni też tak mają? Może powinienem udać się do psychologa i mu to opowiedzieć. Ponadto mam tendencję do zakochiwania się tak jak pisałem tj. nie zamieniam z kimś zbyt wielu słów (w przypadku tej aktualnej dziewczyny to się nie tyczy) i się zakochuję/zauroczam platonicznie, po samych zachowaniach/ wyglądzie tym, że jakaś dziewczyna jest inna od innych, czyli poukładana, skromna itd. A resztę analiz i moich uwag do mojej osoby napisałem w tekście.
PS: Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta możecie wierzyć lub nie zacząłem pisać tą wiadomość o godzinie 0:20 jest godzina 3:22, fajnie czasami powspominać i poukładać sobie różne sprawy w główce.