17 Maj 2017, Śro 8:24, PID: 701921
(17 Maj 2017, Śro 0:28)Divine napisał(a): Pozostanę jednak przy własnym rozumieniu słowa "problem" Jeżeli tak bardzo zależy Ci na uzyskaniu konkretnej diagnozy (nieśmiałość/osobowość unikająca/fobia społeczna) względnie ich wykluczeniu to udaj się do psychologa lub psychiatry - tyle to na pewno będą oni w stanie zrobić. Niemniej wydaje mi się, że na polu zaburzeń związanych z lękiem społecznym panuje zasada "jesteśmy na tyle zdrowi, na ile się czujemy".
(17 Maj 2017, Śro 0:00)EasyPeasy napisał(a): A co do drugiego "mam problem i szukam rozwiązania", w takim razie nikt nie musi szukać już rozwiązania, bo niby tym rozwiązaniem jest terapia, która nie mam pojęcia jak wygląda i jakiemu odsetkowi osób pomaga.
Piszesz jedno zaś drugie, to skoro tak to co z tym? -> "Poza tym nadmierna introspekcja prowadzi do tego, co ostatnio wkurzyło mnie w innym wątku - doszukiwanie się w sobie coraz to nowych fobii, problemów, zaburzeń osobowości, manii ( undefined ) i nie wiadomo czego tam jeszcze. Czy nie szkoda życia na takie rozmyślania nad sobą i szukanie n-tego zaburzenia?"
przecież ktoś mógł paść ofiarą sugestii i błędnie podłączyć siebie pod daną fobię/cechę charakteru, co w takim razie z hipochondrykami?
I przecież taki psycholog/psychiatra może bez problemu stwierdzić sobie, że jesteśmy tacy i owacy, tylko po to żebyśmy przychodzili do niego na terapię i dawali mu pieniądzę, w skrócie może wymyślić nam coś, żebyśmy korzystali z jego usług. Czyż nie??
(17 Maj 2017, Śro 0:28)Divine napisał(a):
A tego fragmentu zupełnie nie rozumiem. Równie dobrze można by napisać, że nie trzeba szukać kuracji dla choroby, bo kuracją tą są leki oraz operacja Ja polecam terapię Richardsa, ale to tylko ja. Niejedna osoba tutaj stwierdzi, że nic ona nie daje. Z drugiej strony ja teoretycznie powinienem odradzać leki SSRI skoro mi nie pomogły, ale nie mam zamiaru tego robić, bo u wielu osób one jednak działają. Moim zdaniem najlepiej kombinować w nurcie CBT. Ja dzięki niemu sporo się nauczyłem np. potrafię wygasić nawet bardzo silny lęk społeczny (niestety nie zawsze się udaje). Jedna trudno wskazać jedyną słuszną metodę, bo w gruncie rzeczy jest to kwestia indywidualna.
A co tu jest do rozumienia, napisałeś, żebym przeczytał ostatni akapit, ostatni akapit to: "Inaczej wygląda to jednak w przypadku terapii. Jeżeli taka autoanaliza ma służyć wykrywaniu a nastepnie zmianie negatywnych schematów myślowych to jestem jak najbardziej za. Ogólnie moim zdaniem naszą postawą nie powinno być "mam problem, ale ja jestem beznadziejny", "mam problem, poszukam kolejnego" albo "mam problem, ale udaję że go nie ma" (patrz dalsza część Twojego posta), ale raczej "mam problem i szukam rozwiązania"."
Więc jednoznacznie stwierdzasz, że "szukanie rozwiązania" polega na udaniu się na terapię ( bo jak sam wcześniej stwierdziłeś na własną rękę nie warto), więc napisałem Tobie, że skoro tak to: "A co do drugiego "mam problem i szukam rozwiązania", w takim razie nikt nie musi szukać już rozwiązania, bo niby tym rozwiązaniem jest terapia, która nie mam pojęcia jak wygląda i jakiemu odsetkowi osób pomaga."
I w jakim stopniu pomogła Tobie terapia? Potrafisz iść do obcych osób i rozmawiać z nimi jak ekstrawertyk? Szybko się aklimatyzujesz? Nie masz problemu z płcią przeciwną? Z rozmową (długą) z kimkolwiek?