09 Maj 2017, Wto 22:52, PID: 700984
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 09 Maj 2017, Wto 22:53 przez dziewczyna z naprzeciwka.)
(09 Maj 2017, Wto 10:46)mak napisał(a): jazdy na nartach (że się przewrócę i coś złamię)Z tego co zrozumiałam, Twój syn nie jest samodzielny, więc jeśli byś sobie coś złamała, to kto by się nim zajął? Ojciec dałby sam radę? Moim zdaniem to naturalne i racjonalne, że masz takie obawy i rezygnujesz z jazdy na nartach. Czy naprawdę ta chwila radochy ze zjazdu jest warta kilku tygodni w gipsie i później miesięcy a często lat odczuwania skutków?
(09 Maj 2017, Wto 10:46)mak napisał(a): pływania (że wejdzie mi woda do nosa)No cóż, ta woda to nie tylko woda, ale też miliony bakterii i grzybów, flora bakteryjna wszystkich gości basenu. Znajomy jakiś czas temu wrzucał na facebooka zdjęcie, co mu wyrosło na stopie po wizycie na basenie i ja już dziękuję, poza tym nie mam ochoty kąpać się z glutami z nosa i innymi wydzielinami setek ludzi, w tym tych z Afryki i Bliskiego Wschodu, u których występują w wysokim natężeniu różne ciekawe choroby.
Naprawdę, takie "lęki" to jest zdrowy rozsądek. Równie dobrze można by pisać, boję się przekraczać 100 na drodze, bo będę miała wypadek i przy wysokiej prędkości małe są szanse na przeżycie w jednym kawałku. Jasne, że przeważnie nic się nie dzieje. Ale ten właśnie jeden jedyny raz wystarczy, żeby do końca życia żałować, że się jednak nie miało takiego "lęku".