09 Maj 2017, Wto 22:51, PID: 700983
(09 Maj 2017, Wto 21:31)klocek napisał(a): W wieku kilkunastu lat powtarzałem sobie: to tylko tymczasowe, jeszcze tylko trochę wytrzymać, wyrwę się z domu i będę miał normalne życie. W tamtym momencie zdałem sobie sprawę, że nie będę miał normalnego życia. Że trud wcale się nie skończył, a właściwie to dopiero zaczął.
Wobec takiej perspektywy straciłem ochotę do życia.
Jakie to prawdziwe...
Sama ostatnio zdałam sobie z tego sprawę. To tak cholernie smutne. Miałam tyle marzeń, chciałam zwiedzić cały świat, kupić sobie jakiś fajny samochód, mieszkanie, czy nawet domek w przyszłości...
A nie będę w stanie tego zrobić, bo z moją psychiczną niewytrzymałością nie znajdę pracy, w której wystarczająco dużo zarobię. Z obecnej muszę odejść mimo zadowalających warunków finansowych, bo nie wyrabiam już psychicznie (i fizycznie też).
Zdałam sobie sprawę, że po prostu trzeba jakoś przeżyć to życie, zaczepić się gdziekolwiek - znaleźć byle jaką pracę (byleby spokojną) nawet za najniższą krajową, żeby chociaż na jedzenie mieć. I przewegetować do końca.