19 Sie 2015, Śro 13:36, PID: 462968
Kamelia napisał(a):To nie było tragedii, ale też dużo zależy od czasu brania (nie pisałeś, jak długo się wspomagałeś chemią) oraz indywidualnej reakcji każdego pacjenta.
Rozumiem Twoją złość, ale uważam, że w obecnej sytuacji masz znowu 2 rozwiązania. Albo próbować się jeszcze przez jakiś czas przemęczyć (pytanie, na ile obecny stan jest dla Ciebie uciążliwy) albo w porozumieniu z lekarzem brać przez jakiś czas jeszcze minimalne dawki któregoś z leków, żeby powoli przyzwyczaić organizm do funkcjonowania bez nich, ale tak, aby odbyło się najmniejszym kosztem. Z drugiej strony trochę szkoda tego miesiąca "na czysto", więc tak jak mówię, daj sobie jeszcze jakiś czas, ale nie w nieskończoność, bo to nie o to chodzi, żeby się męczyć.
Niestety bardzo dużo ludzi wraca po jakimś czasie do zażywanych leków i nie wyobraża sobie bez nich życia. Mam nadzieję, że nie będzie tak z Tobą, albo, że będzie to wyłącznie przejściowy okres adaptacyjny
Na lekach jechałem przez rok. Najpierw pierwsze pół roku na escitalopramie, potem drugie pół wenlafaksyna, następnie doszło do tego trittico (gdzieś koło lutego, o ile dobrze pamiętam).
Do psychotropów mam wstręt, także raczej wątpię czy do nich kiedykolwiek wrócę. Na początku leczenia też miałem opór przed zażywaniem tego świństwa, bo już parę lat wcześniej zaliczyłem farmakoterapię, w której oprócz dwóch antydepresantów dostałem jeszcze neuroleptyki.
Obecny stan nie jest dla mnie zbyt uciążliwy, aczkolwiek trochę przeszkadza i nieraz powoduje u mnie rozkojarzenie i ospałość, ale jakoś da się w miarę normalnie funkcjonować .