23 Mar 2014, Nie 20:59, PID: 386130
W ostatnim czasie z powodu zawirowań z Krymem i teoriami spiskowymi ze zdjęciami przejazdów pojazdów wojskowych, wydawanych kart mobilizacyjnych zainteresowałem się tym tematem. Dodatkowo nałożyła się na to moja kwalifikacja. Wygląda to tak, że w razie "W" najpierw idą zawodowcy. Ludzie z kat. D też dostają karty mobilizacyjne ale co najistotniejsze - od razu nie rzucają takich osób do walki tylko po paru tygodniach przeszkolenia wojskowego. I nie zawsze posiadanie karty mobilizacyjnej oznacza pójście na pierwszy front. Wojsko może wziąć pod uwagę pełniony zawód, studia czy zainteresowania. Ktoś w końcu musi prowadzić sądy wojskowe, zajmować się propagandą i transportem.