08 Gru 2008, Pon 21:32, PID: 99589
Studniówka! Najgorsze co dane mi było przeżyć jak do tej pory
Początkowo się nią nie przejmowałem... ba! nawet myślałem "może być zabawnie" problem się pojawił gdy moja grupka klasowa zaczęła się wykruszać... najpierw dwie znajome z którymi miałem dobry kontakt, później na lodzie zostawili mnie najlepsi kumple... na domiar złego uwikłałem się w nieprzyjemna sytuację... mój kompletny brak asertywności wykorzystała sąsiadka z którą miałem na pieńku w dzieciństwie a w okresie liceum nasze relacje nieco się ociepliły... zwęszyła okazję i się mianowała moją osobą towarzyszącą bardzo subtelnie tak, że później niewinnie sugerowała, że mógłbym sobie znaleźć kogoś innego... wszystko po to by wyszło na to, że to z mojej inicjatywy, że to ja nalegałem itp gdy zdałem sobie sprawę w co się wpakowałem (tydzień przed zachwalała studniówkę swojego kolegi i jego samego, jaki to on towarzyski, tancerz itp) postanowiłem się jej delikatnie "pozbyć" wspominając tę jej propozycję o zmianie partnerki... oczywiście zrobiła wojnę i w rezultacie wylądowałem z nią na studniówce całe to zdarzenie staram się wymazać z pamięci... to co że nielubianym osobom z klasy opadły szczęki ze zdziwienia jaką sobie ich nieśmiały kolega dziewczynę sprawił (bardzo atrakcyjna a do tego mega przebojowa) jak czułem się tam potwornie niezręcznie po studniówce nie odzywała się do mnie przez jakieś 2 tygodnie demonstrując mi w ten sposób swoje niezadowolenie... Koszmar! nie dość że człowiek kompletnie nie obyty w takich sytuacjach (raz czy dwa w swoim życiu byłem na tego typu imprezie) a do tego niemożność porozmawiania z kimś bliskim, zaufanym...
co do tego jak się wykręcić... mój kolega przez cały semestr mówił że idzie a tydzień przed po kryjomu zrezygnował także już nikt nawet nie miał okazji go męczyć z jakiego powodu itp Polecam
Początkowo się nią nie przejmowałem... ba! nawet myślałem "może być zabawnie" problem się pojawił gdy moja grupka klasowa zaczęła się wykruszać... najpierw dwie znajome z którymi miałem dobry kontakt, później na lodzie zostawili mnie najlepsi kumple... na domiar złego uwikłałem się w nieprzyjemna sytuację... mój kompletny brak asertywności wykorzystała sąsiadka z którą miałem na pieńku w dzieciństwie a w okresie liceum nasze relacje nieco się ociepliły... zwęszyła okazję i się mianowała moją osobą towarzyszącą bardzo subtelnie tak, że później niewinnie sugerowała, że mógłbym sobie znaleźć kogoś innego... wszystko po to by wyszło na to, że to z mojej inicjatywy, że to ja nalegałem itp gdy zdałem sobie sprawę w co się wpakowałem (tydzień przed zachwalała studniówkę swojego kolegi i jego samego, jaki to on towarzyski, tancerz itp) postanowiłem się jej delikatnie "pozbyć" wspominając tę jej propozycję o zmianie partnerki... oczywiście zrobiła wojnę i w rezultacie wylądowałem z nią na studniówce całe to zdarzenie staram się wymazać z pamięci... to co że nielubianym osobom z klasy opadły szczęki ze zdziwienia jaką sobie ich nieśmiały kolega dziewczynę sprawił (bardzo atrakcyjna a do tego mega przebojowa) jak czułem się tam potwornie niezręcznie po studniówce nie odzywała się do mnie przez jakieś 2 tygodnie demonstrując mi w ten sposób swoje niezadowolenie... Koszmar! nie dość że człowiek kompletnie nie obyty w takich sytuacjach (raz czy dwa w swoim życiu byłem na tego typu imprezie) a do tego niemożność porozmawiania z kimś bliskim, zaufanym...
co do tego jak się wykręcić... mój kolega przez cały semestr mówił że idzie a tydzień przed po kryjomu zrezygnował także już nikt nawet nie miał okazji go męczyć z jakiego powodu itp Polecam