17 Lis 2012, Sob 14:29, PID: 325021
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 17 Lis 2012, Sob 16:31 przez user.)
Ja już z długim odstępem czasu od studniówki wiedziałem, że na pewno na nią nie pójdę i to nawet jakby mnie wszyscy wokół namawiali i mówili, jaka to studniówka jest fajna. Akurat w tym aspekcie byłem stanowczy. W moim przypadku nie widziałem żadnego sensu, bym poszedł na studniówkę, bo raczej nic dobrego by mnie nie spotkało, a tylko sterta stresu i nerwów. Samemu podobno nie wypada przychodzić na studniówkę, a z kolei z osobą towarzyszącą musiałbym tańczyć, sporo rozmawiać i tym podobne. I tak źle i tak źle. W moim przypadku to pewnie całą studniówkę przesiedziałbym przy stole. To z kolei byłoby pewnie źle odebrane u innych osób, a już tym bardziej, kiedy wszyscy by wyszli na parkiet, a ja sam siedziałbym przy stole. Niedługo po rozpoczęciu roku szkolnego odbywały się u mnie w klasie rozmowy na temat planów studniówki. Parę dziewczyn z klasy pewnie domyślając się, jaki ja mam do tego stosunek pewnego razu widząc mnie na korytarzu nagle mnie zapytały, czy zamierzam iść na studniówkę i jednocześnie namawiały mnie do tego, żebym poszedł. Powiedziałem, że nie zamierzam, na co jedna z nich powiedziała, żebym sobie to przemyślał, bo to już się nie powtórzy i prędzej, czy później będę tego żałował, że nie poszedłem na studniówkę. Dla świętego spokoju, żeby mnie już nie "truły" odpowiedziałem, że muszę nad tym poważnie pomyśleć. Co jakiś czas mnie ciągle ta jedna pytała, czy idę, na co ja przez jakiś czas odpowiadałem, że jeszcze nie wiem. Tu zaczęła snuć jakieś podejrzenia, że ja może nie chce iść dlatego, że nie mam 400 zł na studniówkę i jeżeli tak, to dwie osoby z klasy mogą skorzystać z darmowej opcji pójścia na studniówkę w ramach tam czegoś, albo że mi mama nie chce pozwolić. Jedno i drugie nie jest prawdą w moim przypadku, aczkolwiek mnie byłoby szkoda wydawać 400 zł na coś, na co nie mam pewności, że jest dla mnie dobre. W moim przypadku to mama decyzję pozostawiła wyłącznie mnie, natomiast jeden z moich braci wręcz nalegał, żebym poszedł na studniówkę, bo jak to można nie iść na studniówkę. Mówiły też, że w razie czego będą mnie zapraszały do tańca po tym jak stwierdziłem, że całą studniówkę przesiedzę przy stole. W końcu jak dobiegał termin zapisów na studniówki odpowiedziałem stanowczo, że nie idę. Drugi kolega z którym od początku do końca szkoły średniej siedziałem w ławce też nie poszedł na studniówkę i teoretycznie tylko nas dwóch miało nie być, jednak w rzeczywistości nie przyszło 8 osób od nas z klasy. Jedna nauczycielka nam powiedziała, że od nas z klasy najwięcej osób nie poszło na studniówkę. W innych klasach maturalnych, to maksymalnie 1-2 osób nie było na studniówce. Kolejne co mnie zniechęcało do pójścia na studniówkę była "sztuczna" integracja wspomnianej wcześniej osoby z klasy, która zarówno dla mnie i dla mojego kolegi z ławki nie była dla nas przyjazna, wiecznie coś do nas miała, próbowała nas "wykorzystywać" kiedy jej była potrzebna jakaś pomoc (np. z jakiegoś przedmiotu), a kiedy przyszło co do czego, to nagle jej zachowanie wobec nas się zmienia w momencie, gdy nas zaczęła namawiać na studniówkę...okropność. Poza tym nie byliśmy zgraną klasą, więc to był kolejny powód dla którego nie poszedłem na to "coś". Nasze zgranie było widać np. chociażby po tym, że przez cały okres szkoły średniej nie byliśmy na ani jednej wycieczce klasowej! Ale nie tylko...o tym może kiedy indziej w innym temacie napiszę.
Oczywiście po studniówce spotykałem się z komentarzami np. od mojego brata, że jak mogłem nie pójść, etc., albo głupi uśmieszek i "lekki" śmiech znajomej osoby ze szkoły, która mnie zapytała, czy byłem na studniówce i gdy odpowiedziałem "nie". Co w tym niby jest śmiesznego, że ktoś nie był na studniówce? Każdy ma do tego prawo i swoje powody do tego, żeby na nią nie pójść?
Oczywiście po studniówce spotykałem się z komentarzami np. od mojego brata, że jak mogłem nie pójść, etc., albo głupi uśmieszek i "lekki" śmiech znajomej osoby ze szkoły, która mnie zapytała, czy byłem na studniówce i gdy odpowiedziałem "nie". Co w tym niby jest śmiesznego, że ktoś nie był na studniówce? Każdy ma do tego prawo i swoje powody do tego, żeby na nią nie pójść?