21 Sty 2010, Czw 20:02, PID: 193923
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 21 Sty 2010, Czw 20:07 przez nobody.)
Heh, ja wzbraniałem się, jak mogłem, by nie iść na studniówkę. Uległem w zasadzie w ostatnim momencie, w którym jeszcze mogłem się zapisać, tylko ze względu na moją byłą, która chodziła do równoległej klasy.
Sama studniówka była, dla mnie osobiście rzecz jasna, najbardziej drętwą imprezą, którą miałem okazję zaliczyć. Oczywiście musiałem usiąść przy stole nieswojej klasy, toteż w zasadzie nic nie mówiłem i odliczałem godziny do końca Żeby jeszcze była wódka, może... a raczej na pewno by się poprawiło Ale nie, byłem trzeźwiutki całą noc i z ulgą przyjąłem wieść o końcu imprezy I jeszcze te tańce... Ja nie umiem tańczyć, jestem sztywny i ruszać się nie potrafię. A tu przecież trzeba. Nie lubię i już, chociaż gdybym był bardziej wyluzowany, to pewnie by i się spodobała taka forma aktywności ;-)
Jakkolwiek alkohol jest wyjściem na krótką metę, to przy takich wielkich, masowych spędach (typu właśnie studniówka, czy wesele), których ja po prostu nie rozumiem, jednak jest użyteczny. Dla mnie schemat spędu ludzi w jedno miejsce i odgórnego "nakazu" dobrej zabawy jest po prostu niepojęty Ja się bawię wtedy, kiedy mam na to ochotę, a nie wtedy, kiedy "powinienem". Ale cóż, ja jestem poza społeczeństwem to i mogę nie rozumieć takich procesów
Sama studniówka była, dla mnie osobiście rzecz jasna, najbardziej drętwą imprezą, którą miałem okazję zaliczyć. Oczywiście musiałem usiąść przy stole nieswojej klasy, toteż w zasadzie nic nie mówiłem i odliczałem godziny do końca Żeby jeszcze była wódka, może... a raczej na pewno by się poprawiło Ale nie, byłem trzeźwiutki całą noc i z ulgą przyjąłem wieść o końcu imprezy I jeszcze te tańce... Ja nie umiem tańczyć, jestem sztywny i ruszać się nie potrafię. A tu przecież trzeba. Nie lubię i już, chociaż gdybym był bardziej wyluzowany, to pewnie by i się spodobała taka forma aktywności ;-)
Jakkolwiek alkohol jest wyjściem na krótką metę, to przy takich wielkich, masowych spędach (typu właśnie studniówka, czy wesele), których ja po prostu nie rozumiem, jednak jest użyteczny. Dla mnie schemat spędu ludzi w jedno miejsce i odgórnego "nakazu" dobrej zabawy jest po prostu niepojęty Ja się bawię wtedy, kiedy mam na to ochotę, a nie wtedy, kiedy "powinienem". Ale cóż, ja jestem poza społeczeństwem to i mogę nie rozumieć takich procesów