16 Paź 2009, Pią 17:08, PID: 181274
Jak to czytam, to ciesze sie, ze moja studniowka byla...dawno temu 8) . Wszystko odbywalo sie w szkolnej auli, wiec koszt byl nieporownywalnie mniejszy, sukienke uszyla mi mama, bo uparlam sie, ze chce miec cos innego niz wiekszosc, uczesala mnie i pomalowala (na szczescie, bo nie mialam o tym zadnego pojecia), tipsow wtedy nie bylo, ale tych i tak bym nie robila, wydalam wiec kase glownie na buty, ktore i tak w polowie studniowki rzucilam w kat. Alkoholu oficjalnie nie bylo, a nieoficjalnie kilka butelek stalo w klasie schowanych za telewizorem lub za szafa. Kamerzysty nie bylo, a kazdy biegal ze swoim aparatem i fotografowal czerwone (przynoszace podobno szczescie) majtki. Na pamiatke zostala seria zdjec z podniesionymi w gore sukienkami
Ta opisywana przez Was studniowka przypomina mi troche sylwestra organizowanego w restauracji - zabawa nie dla mnie, brakuje mi tu zwyklego luzu i radosci.
Ta opisywana przez Was studniowka przypomina mi troche sylwestra organizowanego w restauracji - zabawa nie dla mnie, brakuje mi tu zwyklego luzu i radosci.