05 Sty 2009, Pon 1:12, PID: 107638
Exodus napisał(a):żelka napisał(a):właśnie dotarło do mnie , że nie mam z kim iść... trochę chcę iść pomimo swoich zmiennych nastrojów jednak nie mam z kim, nie mam zbytniego kontaktu z klasą więc będą mieć to gdzieś , ale komentarze na pewno jakieś sypną... mam bać się pytań? nie chce mi się! czy ku.wa nikt nie może zrozumieć tego? chciałabym być silna i nie dać się...
ps a może ktoś wybrałby się ze mną(małopolska) ja zawsze na ostatnią chwilę
Wyobraź sobie, że to ty idziesz z kimś kogo nie znasz na jego studniówkę - fajnie, nie ?
Jeśli ta osoba jest w miarę pewna siebie i nie odczuwa lęku przed obcymi osobami, to jaki w tym problem? Nie da się całe życie obracać w towarzystwie tylko znanych Ci osób. Idziesz do pracy, szkoły, uczelni, na początku to są przecież obcy Ci ludzie. Może zła analogia, niech będzie bardziej imprezowa. Idziesz na czyjeś wesele, znasz tylko Pana młodego albo Panią młodą, sadzają Cię między obcymi osobami i musisz nawiązać z nimi jakiś kontakt. Bo wesele trwa prawie do rana
Całe życie składa się z takim sytuacji i wyzwań, które trzeba podejmować i stawiać im czoła. Socjofobik ma bardzo ciężko, ale jeśli będzie uciekał od problemów to jego stan się tylko pogorszy. Jeśli natomiast podejmie jakąś terapię i do tego doda własną chęć przełamywania swoich lęków, poprzez stawianie im czoła to zaczyna wreszcie normalnie funkcjonować
PS.
Ja byłem na dwóch studniówkach, swojej i koleżanki. Na swojej było ciężko bo musiałem znaleźć sobie osobę towarzyszącą. Na poczatku myślałem żeby nie iść. Trzy czy cztery osoby nie szło, ale jakoś nie chciałem się wśród nich znaleźć. Myślałem żeby zapłacić i nie przyjść. No ale potem przecież jeszcze była szkoła i na pewno by się wszyscy pytali czemu nie przyszedłem. Jak już zdecydowałem że idę to oczywiście pojawił się problem braku partnerki. Wszyscy już mieli jakoś dziewczyny, albo osoby towarzyszące. A ja oczywiście jak zwykle na ostatnią chwilę Znałem taką jedną dziewczynę, znajomą kolegi, ale nie miałem odwagi sie jej wprost zapytać. Poprosiłem więc tego kolegę żeby wybadał grunt, czy miałaby ochotę ze mną pójść i podobno wyraziła ochotę. Więc wtedy ją poprosiłem, pogadaliśmy trochę i zgodziła się. Przed samą studniówką oczywiście czułem wielki stres, już na imprezie poczułem sie troche luźniej, ale poloneza to ja do tej pory nie wiem jak zatańczyłem. U mnie był obowiązkowy Jak już to przetrwałem to potem jakoś było. Jak doszedł alkohol to zacząłem się już dobrze bawić i nie żałuję że poszedłem. Po latach już nie pamiętam tego całego towarzyszacego mi stresu, a mam tylko miłe wspomnienia. Dlatego uważam że warto
Druga studniówka to była taka, że siostra kolegi mnie zaprosiła. Ja oczywiście na początku byłem temu bardzo niechętny. Wrecz ogarnęło mnie przerażenie, bo widziałem że będę sam wśrod obcych mi ludzi i nikogo poza tą koleżanką nie będę znał Ale że to była siostra mojego dobrego kolegi i że zawsze była wobec mnie miła nie mogłem jej odmówić Oczywiście stres miałem jeszcze większy niż przed swoją z wyżej wymienionych powodów. Poza tym oni mieli trudniejszą choreografię tego całego poloneza, a ja byłem tylko na jednej próbie Strasznie się więc bałem żeby nie pomylić się kroku i tych różnych skretów, bo przecież wiadomo, wszyscy patrzą, a do tego kręcą wszystko kamerą. Na szczęście polonez jest na tyle łatwym tańcem, że wystarczy powtarzać kroki osoby przed tobą i jakoś idzie Tak że dałem rade. Potem z racji że nikogo nie znałem na początku było mi ciężko. Ale okazało się że wśród osób towarzyszących rowneiż były takie osoby jak ja, które nikogo poza swoją partnerką tam nie znały. Mało tego był nawet jeden koleś co na żadnej próbie poloneza nie był Tak że jakoś odnalazłem się w tym towarzystwie. Stoliki były jakoś tak fajnie postawione i trafiłem na sympatyczne osoby, że poczatkowo mimo pewnego skrępowania szybko się zapoznałem z towarzystwem i zacząłem czuć pewnie. Potem było już tylko lepiej. Również nie żałuję że poszedłem na tą studniówkę i że nie odmówiłem koleżance. Mimo pewnych obaw, po latach z tej również pozostały tylko pozytywne wspomnienia.
Tak że nie ma się czego bać. Jeśli ktoś nie ma ochoty iść, być może niech faktycznie nie idzie, ale studniówka to taka sama impreza jak każda inna, nie ma się czego obawiać. Jeśli ktoś znajdzie w sobie odrobine odwagi to na prawde warto się przełamać i iść. Bo nawet jak się nie będzie czuł w pełni komfortowo na początku to potem powinno być lepiej. A po latach nie będzie wcale pamiętał towarzyszącego studniówce stresu, a zostaną mu tylko dobre wspomnienia. W moim wypadku tak przynajmniej było Żałuję że potem jeszcze mnie nikt nie zaprosił, bo chętnie bym sobie poszedł, fajna impreza a poza tym lubie przełamywać swoje lęki