16 Lis 2007, Pią 16:31, PID: 6359
Ten cale sewarasawwwi .. mnie wkurza.W szkole czesto wycofywalam sie z grupy na rzecz najslabszej osoby, odrzuconej i tylko sie z nia trzymalam.I tak bylo zawsze, wiadomo niektore "przyjaznie"sie zaczynaja inne koncza.Moja ostatnia przyjaciolka zostala przeniesiona do innej klasy przez jej rodzicow bo rozrabialysmy.Zostalam sama i przez 2 ostanie lata gimnazjum sama bylam szykanowana.Teraz w kontaktach z innymi ciagle sie usmiecham, jestem oniesmielona, boje sie zaprzeczyc zeby tylko zrobic komus przyjemnosc.
Opowiem wam taka sytuacje.Weszlam do autobusu jakiegos dnia.Zawsze siadam, nie lubie stac.Lubie jezdzic autobusami.Mam poczucie,ze cos robie(jade przeciez autobusem) a jednoczesnie odpoczywam.Nie mam zadnych rozrywek, przyjaciol wiec dla zabicia nudy i depresji przesiadam sie z jednego autobusu w drugi i okrazam miasto.Kiedys zmeczona zwalilam sie na jakies miejsce nie patrzac kolo kogo siadam.Patrze, jakis oblesny pijak.Czulam alkohol ale az taki smierdzacy nie byl."Boze, co teraz"-mysle sobie."Przejechalismy 2 przystanki i mialam okazje sie przesiasc.Nie zrobilam tego.Pomyslam sobie, ze moglo by sie temu facetowi przykro zrobic.Jak ja bede sie czula z tym.Mimo,ze chcialam to mnie tam trzymalo.Myslam,ze on taki biedny a ja mu jeszcze taka przykrosc zrobie itd.Czesto sie to powtarza.
Psycholog mnie drazni.Gada mi dlaczego nie lubie,jak ktos zaczyna mi mowic jak sie czuje na powitaniu i drazy to i pyta sie co jao tym sadze.I ciagle tak....Wstzrymuje ziewanie bo nie chce jej urazic.Jeszcze zwieszam glowe jakbym byla pokonana i ja doceniam.
Jej usluga jest na NFZ wiec wlasciwie nie dziwie sie,ze jest nieutalentowana ale wlasciwie moglabym prosic o zmiane psychologa a jednak sie wstydze.Mam czasam ochote warknac na wszystkich i mowic nie! nie! nie!
Aaaaa, boje sie odrzuceni przez te szykany z przeszlosci i jetem mila jednak szybko koncze dyskusje i odchodze z bolacym sercem
Opowiem wam taka sytuacje.Weszlam do autobusu jakiegos dnia.Zawsze siadam, nie lubie stac.Lubie jezdzic autobusami.Mam poczucie,ze cos robie(jade przeciez autobusem) a jednoczesnie odpoczywam.Nie mam zadnych rozrywek, przyjaciol wiec dla zabicia nudy i depresji przesiadam sie z jednego autobusu w drugi i okrazam miasto.Kiedys zmeczona zwalilam sie na jakies miejsce nie patrzac kolo kogo siadam.Patrze, jakis oblesny pijak.Czulam alkohol ale az taki smierdzacy nie byl."Boze, co teraz"-mysle sobie."Przejechalismy 2 przystanki i mialam okazje sie przesiasc.Nie zrobilam tego.Pomyslam sobie, ze moglo by sie temu facetowi przykro zrobic.Jak ja bede sie czula z tym.Mimo,ze chcialam to mnie tam trzymalo.Myslam,ze on taki biedny a ja mu jeszcze taka przykrosc zrobie itd.Czesto sie to powtarza.
Psycholog mnie drazni.Gada mi dlaczego nie lubie,jak ktos zaczyna mi mowic jak sie czuje na powitaniu i drazy to i pyta sie co jao tym sadze.I ciagle tak....Wstzrymuje ziewanie bo nie chce jej urazic.Jeszcze zwieszam glowe jakbym byla pokonana i ja doceniam.
Jej usluga jest na NFZ wiec wlasciwie nie dziwie sie,ze jest nieutalentowana ale wlasciwie moglabym prosic o zmiane psychologa a jednak sie wstydze.Mam czasam ochote warknac na wszystkich i mowic nie! nie! nie!
Aaaaa, boje sie odrzuceni przez te szykany z przeszlosci i jetem mila jednak szybko koncze dyskusje i odchodze z bolacym sercem