18 Gru 2009, Pią 9:27, PID: 190055
Najłatwiej powiedzieć, że ktoś bzdury opowiada, ciężej to obalić.
Naprawdę życzę Wam super udanych związków, najlepiej wymarzonej kandydatki pod choinką wręcz. Tyle, że wystarczy poczytać tutaj mnogie wypowiedzi na te tematy, żeby zacząć podejrzewać, że taka relacja dla fobika będzie dużo cięższa. Już sama kwestia spotkań, jakichkolwiek - w gronie przyjaznych i rozumiejących fobików dla większości forum jest kwestią nie do przeskoczenia. A od spotkania do związku to jeszcze ho-ho, jak daleko. Dlatego wydaje mi się, że lepiej byłoby najpierw nauczyć się przynajmniej chwilowo pokonywać fobię.
To, czego nie rozumiem, to narzekanie na sytuację z jednej strony i nierobienie niczego, żeby ją zmienić - z drugiej. Moim zdaniem jeżeli komuś czegoś bardzo brakuje, to powinien zacisnąć zęby i walczyć do upadłego... Tu przypominają mi się słowa Michała, że nie wszyscy mają siłę. Okej, nie wszyscy - na pewno. Tylko z drugiej strony jakie inne wyjście mamy, jeśli nie walczyć ze swoimi lękami? Ja w każdym razie nie zamierzam taka zostać, nie ma mowy.
Goguś, nic o mnie nie wiesz, więc przestań wymyślać.
Jeśli zaś o netowe randkowanie chodzi, to może je czymś zniechęcasz. Może desperacją, jeżeli piszesz choć w połowie tak otwarcie, jak tu Nie mam pojęcia, to tylko dywagacje. Jeżeli po masie czasu spędzonej w necie nie znalazłeś ani jednej kobiety na spotkanie, to rzeczywiście jestem zdumiona. Większość moich znajomych umawia się z netu od czasu do czasu. Z różnych for, randek i innych zrzeszeń. Nie spotkałam się jeszcze z tym, żeby komuś non stop odmawiano. Dlatego kompletnie nie wiem, co to może oznaczać. Zapewne jakiś błąd taktyczny.
Ps. Bocian, Tobie to akurat powinno być łatwo znaleźć dziewczynę.
Naprawdę życzę Wam super udanych związków, najlepiej wymarzonej kandydatki pod choinką wręcz. Tyle, że wystarczy poczytać tutaj mnogie wypowiedzi na te tematy, żeby zacząć podejrzewać, że taka relacja dla fobika będzie dużo cięższa. Już sama kwestia spotkań, jakichkolwiek - w gronie przyjaznych i rozumiejących fobików dla większości forum jest kwestią nie do przeskoczenia. A od spotkania do związku to jeszcze ho-ho, jak daleko. Dlatego wydaje mi się, że lepiej byłoby najpierw nauczyć się przynajmniej chwilowo pokonywać fobię.
bocian napisał(a):piszący w nim oczekują raczej pocieszenia i próby zrozumienia sytuacji w jakiej się znaleźli, a nie zmuszania ich do zbagatelizowania tego, czego potrzebująOkeeej. Pocieszeniem powinno być doborowe towarzystwo Mnóstwo osób z forum ma problemy z samotnością i/lub byciem singlem. Sytuację natomiast każdy z nas rozumie, tak mi się wydaje. Wystarczy sobie przypomnieć swój lęk, żeby zrozumieć cudzy.
To, czego nie rozumiem, to narzekanie na sytuację z jednej strony i nierobienie niczego, żeby ją zmienić - z drugiej. Moim zdaniem jeżeli komuś czegoś bardzo brakuje, to powinien zacisnąć zęby i walczyć do upadłego... Tu przypominają mi się słowa Michała, że nie wszyscy mają siłę. Okej, nie wszyscy - na pewno. Tylko z drugiej strony jakie inne wyjście mamy, jeśli nie walczyć ze swoimi lękami? Ja w każdym razie nie zamierzam taka zostać, nie ma mowy.
Goguś, nic o mnie nie wiesz, więc przestań wymyślać.
Jeśli zaś o netowe randkowanie chodzi, to może je czymś zniechęcasz. Może desperacją, jeżeli piszesz choć w połowie tak otwarcie, jak tu Nie mam pojęcia, to tylko dywagacje. Jeżeli po masie czasu spędzonej w necie nie znalazłeś ani jednej kobiety na spotkanie, to rzeczywiście jestem zdumiona. Większość moich znajomych umawia się z netu od czasu do czasu. Z różnych for, randek i innych zrzeszeń. Nie spotkałam się jeszcze z tym, żeby komuś non stop odmawiano. Dlatego kompletnie nie wiem, co to może oznaczać. Zapewne jakiś błąd taktyczny.
Ps. Bocian, Tobie to akurat powinno być łatwo znaleźć dziewczynę.