04 Lut 2008, Pon 0:07, PID: 11669
umrzona napisał(a):A moim zdaniem tego śmiania się z wypadków nie ma co przypisywać FS... Zdarzyło mi się śmiać z tego, jak ktoś się przewrócił albo cokolwiek innego. Wiele ludzi tak reaguje. Dzisiaj jechałam tramwajem(o!) z ogromnymi tobołami (naprawdę było tego dużo), kiedy miałam wysiadać drzwi zamknęły mi się przed nosem. Cieszyli się ludzie, jakby nie wiadomo co się stało... ja też się zresztą śmiałam, ale bynajmniej nie miałam powodu do tego.
2 lata temu miałam fajny wypadek. Miałam dość poważną glebę, złamałam kość ogonową Świadkowie wypadku śmiali się, niektórzy wręcz umierali ze śmiechu... a ja myślałam, że umrę z bólu... ale oczywiście też się śmiałam przez łzy. Najgorsze było to, że nikt mi nie chciał uwierzyć, że coś sobie zrobiłam... Ale nikt się nie śmiał, z powodu "mojej tragedii"... tylko z tego np. w jaki sposób upadłam.. itd.
Chodzi o to, że nie śmieszy nas to, że ktoś złamał nogę, zrobił sobie krzywdę, wbił kierownicę w brzuch czy co tam jeszcze... Tylko to, że wydał jakiś dziwny dźwięk... zrobił jakąś minę... spadał z drzewa w pozycji batmana...albo po prostu sytuacja jest śmieszna.
Zgodzę się z tobą. Ale mi chodziło też o takie sytuacje gdy coś się komuś nie udaje, coś zrobił źle itd. Nie chodzi o śmieszność tej sytuacji ale o to że ja w duchu sobie myślę, że inni też popełniają błędy i robią głupie rzeczy i jest mi z tym lepiej. W szkole np. kiedy wszyscy byli w dobrych humorach ja nie mogłem wytrzymać ze stresu, a kiedy wszyscy byli czymś przybici to ja czułem się lepiej. To akurat myślę, że ma związek z fobią