16 Kwi 2021, Pią 12:46, PID: 840816
@Danna Nie jestem dokładnie na 100% pewna dlaczego mam tak z tymi językmi, jednak mniej więcej wiem kiedy, w jakich okolicznościach mówię lepiej/gorzej. Ja mam takie okresy w życiu, one się zmeniają, czasem trwają pare dni/miesięcy/lat, w których zmienia mi się trochę zachowanie i odczuwanie emocji. Nie wiem jak to napisac, żeby źle nie zabrzmiało, chodzi o coś w stylu: budze się rano i jestem "inna" osoba. W sensie, zmienia mi się sposób odczuwania emocji, sposób myślenia i reagowania na otoczenie. Np. przed bezrobociem przez większość czasu zachowywałam się jak normalna powiedzm osoba. Czas, kiedy wyjechałam do Niemiec, te początki, były też moja zwiększoną aktywnością tu na forum, ale nie pisałam takich negatywnych rzeczy z regułu (chyba, że o braku przyjaciół, o to mi zawsze doskwierało), raczej pozytywnie do wszystkiego podchodziłam. Inaczej wyglądało też moje życie realne, ja chodziłam do pracy i zajmowałam się rzeczami po pracy takmi związanymi z dorosłym zyciem, typu łatwienie spraw urzędowych, zajmowani się domem. Czułam się wtedy inaczej niż teraz pschicznie i wgl światopogląd miałam też inny trochę. Nie fantazjowałam tyle, nie odlatywałam do swojej głowy, stąpałam bardziej twardo po ziemi i zajmowałam się tylko sprawami bieżącymi, nawet zainteresowania troche odpuściłam ale wtedy nie było to dla mnie problemem. Wtedy też mówiłam słabo po niemiekcu ale dobrze jak na moj poziom, czyli doagdywałam się na tyle ile mogłam. Ja rozmawiałam w urzędach, czy w pracy, albo jak coś się na drodze stało, to ja zamiat chłopaka łamanym niemieckim gadałam.
Potem przyszedł mobbing, bezrobocie i weszłam w stan lękowy (nie wiem jak to inaczej nazwać). Najpierw miałam załamnie nerwowe,a teraz jak gorzy okres minął, to mam lęki przed ludźmi. Nie bardzo lubię wychodzić z domu i nie bardzo chce mi się z ludźmi czas spędzać, np. zapraszać tutaj kogoś. W takim stanie jak można się domyślić, mam problemy z mówieniem po niemiecku, mam problemy z patrzeniem się w oczy i rozmawianiem przez telefon.
Ale teraz taki myk- ten stan nie jest u mnie ciągły, on teaz dominuje ale jest przeplatany innymi, lepszymi bądź gorszymi okresami. Po krótkim okresie bezrobocia, kiedy dałam sobie czas na regeneracje, postaowiłam szukać pracy i jeździłam wtdy z moim chłopakiem od agenrutry do agentury na rozmowy kwalifikacyjne. I tutaj w zależności w jakim nastroju, w jakim stanie wstałam, tak szło mi z językiem różnie. Na niektórych rozmowach, gdzie towarzyszyl mi partner szło mi tragicznie. Nic nie rozumiałam, miałam problem z wypowiedzeniem się, jak mozna się domyślić, agencje się zbytnio do mnie póxniej nie odzywały. XD Były też sytuacje, gdzie znowu, wstałam jako "inny człowiek" i normalnie gadałam z babką, nawet na tyle asertywności mialam, żeby sama sobie stawki dyktować i o warunkach dyskutować.
Najlepiej mi jednak poszło, kiedy musiałam sama dojechać do jednego miasta. Pisałam kiedys tutaj, że w licbazie była agresywna, miałam konflikty z prawem. Niby byłam, a mam wrażnie, że to we mnie siedzi i czasem się odzywa. Nie inaczej było właśnie na tamtej rozmowie. Wstałam w zupełnie innym nastroju, czułam się tak jak wtedy, gdy byłam w licem (uczucie takej nadpobudliwości, lekkiego poirytowania, nie wiem jak to opisać), a wtedy byłam też dość pewna siebie. Nie dość ,że zadzowniłam do typa na telefon po niemiecku (a dodam, że się panciznie boję, nawet po polsku dzwonić), to na dodatek gadałam z nim mega na luzie.
Niestety u mnie to jst losowe, nie wiem w jakim nastroju się obudzę, nie kontroluję tego za bardzo. Dla mnie to w pewien sposób norma, że zapominam języka, bo ja zapominam wielu rzeczy, np. potrafię tak zupełnie z tyłka zapomnieć pinu do karty, tego, kiedy mam urodziny czy ile mam lat, tak z dupska bez powodu.
Potem przyszedł mobbing, bezrobocie i weszłam w stan lękowy (nie wiem jak to inaczej nazwać). Najpierw miałam załamnie nerwowe,a teraz jak gorzy okres minął, to mam lęki przed ludźmi. Nie bardzo lubię wychodzić z domu i nie bardzo chce mi się z ludźmi czas spędzać, np. zapraszać tutaj kogoś. W takim stanie jak można się domyślić, mam problemy z mówieniem po niemiecku, mam problemy z patrzeniem się w oczy i rozmawianiem przez telefon.
Ale teraz taki myk- ten stan nie jest u mnie ciągły, on teaz dominuje ale jest przeplatany innymi, lepszymi bądź gorszymi okresami. Po krótkim okresie bezrobocia, kiedy dałam sobie czas na regeneracje, postaowiłam szukać pracy i jeździłam wtdy z moim chłopakiem od agenrutry do agentury na rozmowy kwalifikacyjne. I tutaj w zależności w jakim nastroju, w jakim stanie wstałam, tak szło mi z językiem różnie. Na niektórych rozmowach, gdzie towarzyszyl mi partner szło mi tragicznie. Nic nie rozumiałam, miałam problem z wypowiedzeniem się, jak mozna się domyślić, agencje się zbytnio do mnie póxniej nie odzywały. XD Były też sytuacje, gdzie znowu, wstałam jako "inny człowiek" i normalnie gadałam z babką, nawet na tyle asertywności mialam, żeby sama sobie stawki dyktować i o warunkach dyskutować.
Najlepiej mi jednak poszło, kiedy musiałam sama dojechać do jednego miasta. Pisałam kiedys tutaj, że w licbazie była agresywna, miałam konflikty z prawem. Niby byłam, a mam wrażnie, że to we mnie siedzi i czasem się odzywa. Nie inaczej było właśnie na tamtej rozmowie. Wstałam w zupełnie innym nastroju, czułam się tak jak wtedy, gdy byłam w licem (uczucie takej nadpobudliwości, lekkiego poirytowania, nie wiem jak to opisać), a wtedy byłam też dość pewna siebie. Nie dość ,że zadzowniłam do typa na telefon po niemiecku (a dodam, że się panciznie boję, nawet po polsku dzwonić), to na dodatek gadałam z nim mega na luzie.
Niestety u mnie to jst losowe, nie wiem w jakim nastroju się obudzę, nie kontroluję tego za bardzo. Dla mnie to w pewien sposób norma, że zapominam języka, bo ja zapominam wielu rzeczy, np. potrafię tak zupełnie z tyłka zapomnieć pinu do karty, tego, kiedy mam urodziny czy ile mam lat, tak z dupska bez powodu.