15 Kwi 2021, Czw 15:43, PID: 840746
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15 Kwi 2021, Czw 15:44 przez Danna.)
(15 Kwi 2021, Czw 15:03)Ciasteczko napisał(a):(15 Kwi 2021, Czw 14:42)Danna napisał(a): Terapeutka w sumie aż tak mi tego nie wmawia, stara się, żebym sama zauważyła, że jest to sukces. W perspektywie mojego życia pójście do pracy po okresie bezrobocia jest sukcesem, ale nieumiejętność radzenia sobie w pracy do tego stopnia, że rozważa się rezygnację z niej, już rozpatruję jako porażkę. Ja też bardzo porównuję się do innych, a innym wiedzie się świetnie - skończyli studia, mają pracę w zawodzie, którą lubią/tolerują, kupują mieszkania 60 metrów plus. Także mój sukces jest dość blady i nieoczywisty przy sukcesach normalsów xd
Mój mąż niby wspiera, niby nie. Z jednej strony nie wykopywał mnie na siłę do pracy przez te 2 lata, chociaż często wypominał, że nic nie robię i nawet się nie staram tego zmienić (miał rację). Teraz, gdy wariuję przez robotę różnie mu wychodzi to wsparcie. Raz mówi, że rozumie, że mam takie problemy i że wszystko dużo bardziej przeżywam, innym razem podsumowuje temat "powinnaś zostać w obecnej pracy". Mówi to w dobrej wierze, ale dla mnie takie coś nie jest wspierające.
Byłam na bezrobociu, bo bałam się pójść do pracy. Mam lęki społeczne z różnym natężeniem w zależności od okresu życia. Mój lęk przed pracą wiąże się ściśle z lękiem przed ludźmi. Wszystko się właśnie wokół ludzi kręci.
Mnie przy sukcesach innych dobija to, ze ja mimo wszystjo nie uwazalam siebie nigdy za jakiegos lba jesli wiesz o co chodzi. Nigsy nie twierdzilam, ze jestem jakas jednostka wybitna czy cos, ale w porownaniu do wielu ludzi np. ze szkoly, mialam wrazenie, ze mam szanse cks osiagnac, moze nie spektakularnego ale jedbaj nigsy nie myslalam, ze jedyne co mnie czeka to jakies kolchozy. Wlasciwie nie bralam tego nawet pod uwage. Przez to moja sytiacja zyciowa (ubogie cv, same g*wnkroboty, bezrobocie) przeraza mnje bardziej,.bo zaczybam sir zastanawiac czy powinnam siebje na nowo zdefiniowac, w sensie, ze bgc moze zylam cale zycie w klamstwie i tak naprawde to jestem kims pokroju przyszlej Grazynki stojacej przy tasmie. Nie pomgaja tez fakt, ze czesto slyszalam, ze jak ktoa jest ogarniety to nawet w g*wnorobocie jakos awansuje, docenia go. Ja widze, ze tak czesto bywa, moj chlopak jest zaradnt, ludzi sir nie boi i nie jestem lbem, juz go w jego pracy docenjaja, bk szkoli sie jako jedyny w pracy przy takim specjalnym komputerze, ktkry maszyny obsluguje. W pracy w Polscr tez szybko awansowal, podwyzel my proponowali dosc spora zebt zostal. Ja tymczasem jestem przez pracodawcow traktowana jak szara,.niewidoczna masa, ktora ma stac przy maszynie i robic.
Twoj maz moze sie po prpstu bac, ze znowu poziom zycoa soe obnizy. Jakby nie patrzec jedna strona zarabia i musi wstedu rezygnowac tez ze swoich przyjemnosci. To jest tez meczace i moze frustrowac. Mi jest strasznie wstyd jak moj nie moze sobie czegos kupic bi trzeba kase chomikowac, prawie codziennie o tym rozmawiamy vo ja stale.mam poczuciw winy. Tersz po znalezienuu malego etatu jest minimalnie lepiej, staram sie chociaz w domu dkbrze sprawowac, moj nie musi wcale sprztac, gotowac, prac, tylko na zakupy razem chodzimy, bo on prowadzu samochod.
Ja to widzę tak, że żeby zostać w pracy docenionym, musisz być kontaktowy, stworzyć sobie znajomości, dzięki którym Twoja osoba pozostanie zauważona. Umiejętności miękkie oraz umiejętność nawiązywania kontaktów (tj. posiadanie znajomości) to klucz do sukcesu w środowisku zawodowym. Pewnie też kwestia zwyczajnego szczęścia, bycia w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie.
Ty masz tak naprawdę specyficzną sytuację, bo skończyłaś studia, które w Niemczech nie zapewniają pracy w zawodzie. Być może w Polsce znalazłabyś pracę. Nie ma sensu chyba w ogóle się definiować (wiem, że wszyscy to robimy), a tym bardziej nie ma w sytuacji, gdy masz inne możliwości niż żyjąc w innym miejscu. Pytanie, czy byś do tej pracy związanej z wykształceniem chciała pójść.