19 Lut 2018, Pon 15:48, PID: 731791
(19 Lut 2018, Pon 12:58)kamil11 napisał(a): I teraz moja sytuacja wygląda tak że przeglądam oferty pracy mówię sobie pójdę a jak przychodzi co do czego podjade samochodem pod prace pójdę pod drzwi zobaczę ile osób tam jest i potem uciekam. Dziś miałem iść do pracy ale znów się wystraszyłem i nie poszedłem. Poradzcie co robić bo już nie mam siły a najgorsze jest to że niem mam środków do życia i ubezpieczenia nawet nie mam
Myślę, że o wiele łatwiej byłoby Ci pójść do pracy, gdyby ktoś dotrzymywał Ci towarzystwa; przynajmniej za pierwszym razem. Nie tylko po to, żeby mógł dodać Ci otuchy, ale też po to, żeby "popchnął" Cię do przodu, kiedy wpadniesz w panikę i będziesz się zbierał do ucieczki. Najlepiej, jakby była to jakaś stanowcza osoba, która zwyczajnie nie pozwoli Ci stamtąd uciec. Masz też wtedy dodatkową motywację, żeby w ogóle do tej pracy pójść - jak wcześniej umówisz się np. z kumplem, to już pewnie będzie Ci głupio się wycofać i, chcąc nie chcąc, jakoś zmusisz się do wyjścia.
Napisałeś, że dziś miałeś iść do pracy, ale znów nie poszedłeś, bo się wystraszyłeś... Nasuwa się pytanie - a czego się spodziewałeś? Albo inaczej - czego się spodziewasz? Jesteś fobikiem, więc generalnie można było przewidzieć, że się wystraszysz. Tylko czy to jest usprawiedliwienie? Wystraszony byłeś dzisiaj, wystraszony byłeś wczoraj i wystraszony będziesz jutro - w tej kwestii niestety nic się nie zmieni z dnia na dzień. Lęk można pokonać tylko lękiem, także jeśli nie wyjdziesz poza swoją strefę komfortu, to będziesz po prostu stał w miejscu. Nie pokonasz strachu przed pójściem do pracy, jeśli przynajmniej raz do niej nie pójdziesz, więc po co odwlekać to w czasie? Ja rozumiem, że jest ciężko, ale spróbuj zebrać w sobie wszystkie siły i postanów sobie, że jutro dasz radę, że jutro stamtąd nie uciekniesz. Nie analizuj, nie rozkładaj tego na atomy, po prostu powiedz sobie, że jutro idziesz, i koniec, nie ma odwrotu. Z takim silnym postanowieniem naprawdę jest dużo łatwiej. Pomyśl sobie, że co by się nie działo i jak ten dzień nie byłby okropny - zawsze to jest jakiś krok do przodu. Lęk jest czymś, co początkowo rośnie, ale w pewnym momencie się zatrzymuje i stopniowo spada - warto sobie o tym przypomnieć, kiedy atak paniki zaczyna ewoluować w urojoną agonię.
Trzymam za Ciebie kciuki.