29 Sty 2017, Nie 16:56, PID: 611723
Ahhhh.. nie ogarniam już nic.
W poniedziałek dostałam nową ocenę, a w piątek widziałam kobięte na moje miejsce i to też przypadkiem, bo musialam przyjść wcześniej.
Niech mi ktoś wytłumaczy. Czy ja jestem taka dziwna?
Zawsze mi się wydawało, że jeśli jeden pracownik skarży się na drugiego szefowi, to szef chyba powinien chyba z tym drugim porozmawiać? Natomiast moja firma z inicjatywy współpracownika, którego wszyscy lubią, a mnie nie - prowadzi rozmowy na moje miejsce.
Pisałam już o tym kiedyś. Mam pracę, której nienawidzę i od dawna chcę odejść. W październiku złożyłam wypowiedzenie, którego szef mi nie podpisał. Nie wnikam już czemu. Byłam pewna, że zakończy tę sprawę do końca roku.. W międzyczasie firma zmieniła nazwę i dokładnie tydzień temu w poniedziałek podpisałam nową umowę. Podpisałam, bo póki nie mam nic to się nie rzucam.
A w ten piątek przychodzę szybciej do pracy i znowu gadają z kobietą na moje miejsce. OK, spoko - ja chcę odejść tylko... czy nie wypadałoby mi czegoś powiedzieć? Wszyscy wiedza dookoła, nabijają sie ze mnąie... a mijam z szefem i innymi - cisza.
To ja jestem nienormalna? Czemu nie potrafią mi nic powiedzieć w twarz? Ja oszaleję... Chcę odejść z tej pracy od dawna, ale sposób w jaki to robią sprawia, że już całkiem czuje się jak śmieć
W poniedziałek dostałam nową ocenę, a w piątek widziałam kobięte na moje miejsce i to też przypadkiem, bo musialam przyjść wcześniej.
Niech mi ktoś wytłumaczy. Czy ja jestem taka dziwna?
Zawsze mi się wydawało, że jeśli jeden pracownik skarży się na drugiego szefowi, to szef chyba powinien chyba z tym drugim porozmawiać? Natomiast moja firma z inicjatywy współpracownika, którego wszyscy lubią, a mnie nie - prowadzi rozmowy na moje miejsce.
Pisałam już o tym kiedyś. Mam pracę, której nienawidzę i od dawna chcę odejść. W październiku złożyłam wypowiedzenie, którego szef mi nie podpisał. Nie wnikam już czemu. Byłam pewna, że zakończy tę sprawę do końca roku.. W międzyczasie firma zmieniła nazwę i dokładnie tydzień temu w poniedziałek podpisałam nową umowę. Podpisałam, bo póki nie mam nic to się nie rzucam.
A w ten piątek przychodzę szybciej do pracy i znowu gadają z kobietą na moje miejsce. OK, spoko - ja chcę odejść tylko... czy nie wypadałoby mi czegoś powiedzieć? Wszyscy wiedza dookoła, nabijają sie ze mnąie... a mijam z szefem i innymi - cisza.
To ja jestem nienormalna? Czemu nie potrafią mi nic powiedzieć w twarz? Ja oszaleję... Chcę odejść z tej pracy od dawna, ale sposób w jaki to robią sprawia, że już całkiem czuje się jak śmieć