17 Paź 2016, Pon 22:33, PID: 586339
Cześć.
Jestem tu nowa. Chciałam się dowiedzieć czy jest jakaś szansa wleczenia się z fobii społecznej lub zminimalizowanie jej do takiego stopnia aby nie paraliżowała życia?
Moja historia.
Nie wiem kiedy to się u mnie zaczęło. Pamiętam tylko, że od zawsze bałam się wystąpień grupowych. No ale to jeszcze nie komplikowało mi to życia. Pierwszy poważny stan pojawił się na studiach, a dokładniej na ostatnim roku. Do ich ukończenia brakowało mi zdania ostatniego egzaminu i obrony pracy. Nie potrafiłam jednak podejść do tego egzaminu. Lęk mnie paraliżował. Trwało to dosłownie dwa lata. Zdałam ten egzamin tylko dlatego, że był pisemny, gdyby był ustny najprawdopodobniej nawet bym się nie stawiła na nim. Między czasie się zakochałam, mój facet wspierał mnie i jakoś dałam radę żyć dalej, a lęk gdzieś został zamieciony pod dywan.
Od tej sytuacji na uczelni mineły chyba 3 lata, jestem już sama, bo facet mnie zostawił. Ale nie to jest najgorsze, bo lęk wrócił. Nie pracuję... boję się iść do pracy. Boję się nawet przejrzeć oferty o pracę, rozejrzeć się za pracą, popytać. Lęk mnie paraliżuje.Byłam dzisiaj umówiona na dwie rozmowy o pracę, ale stchórzyłam... - nie poszłam. Mam z tego powodu depresję, źle się z tym czuję. Bardzo chciałabym pracować, ale lęk jest większy. Tak się nie da żyć!!!
Jestem sama jak palec. Nikt w domu mnie nie rozumie, nie wiem jak mam dotrzeć do nich. Czuję, że potrzebuję ich wsparcia, ale oni tylko mnie krytykują ( oszwem - słusznie)..., ale to nie pomaga, czuję się tylko gorzej.
Pozdrawiam
Jestem tu nowa. Chciałam się dowiedzieć czy jest jakaś szansa wleczenia się z fobii społecznej lub zminimalizowanie jej do takiego stopnia aby nie paraliżowała życia?
Moja historia.
Nie wiem kiedy to się u mnie zaczęło. Pamiętam tylko, że od zawsze bałam się wystąpień grupowych. No ale to jeszcze nie komplikowało mi to życia. Pierwszy poważny stan pojawił się na studiach, a dokładniej na ostatnim roku. Do ich ukończenia brakowało mi zdania ostatniego egzaminu i obrony pracy. Nie potrafiłam jednak podejść do tego egzaminu. Lęk mnie paraliżował. Trwało to dosłownie dwa lata. Zdałam ten egzamin tylko dlatego, że był pisemny, gdyby był ustny najprawdopodobniej nawet bym się nie stawiła na nim. Między czasie się zakochałam, mój facet wspierał mnie i jakoś dałam radę żyć dalej, a lęk gdzieś został zamieciony pod dywan.
Od tej sytuacji na uczelni mineły chyba 3 lata, jestem już sama, bo facet mnie zostawił. Ale nie to jest najgorsze, bo lęk wrócił. Nie pracuję... boję się iść do pracy. Boję się nawet przejrzeć oferty o pracę, rozejrzeć się za pracą, popytać. Lęk mnie paraliżuje.Byłam dzisiaj umówiona na dwie rozmowy o pracę, ale stchórzyłam... - nie poszłam. Mam z tego powodu depresję, źle się z tym czuję. Bardzo chciałabym pracować, ale lęk jest większy. Tak się nie da żyć!!!
Jestem sama jak palec. Nikt w domu mnie nie rozumie, nie wiem jak mam dotrzeć do nich. Czuję, że potrzebuję ich wsparcia, ale oni tylko mnie krytykują ( oszwem - słusznie)..., ale to nie pomaga, czuję się tylko gorzej.
Pozdrawiam