14 Wrz 2016, Śro 0:30, PID: 576847
Przez 3,5 roku dojeżdżałem na uczelnię 50km.
Najpierw półgodzinny spacer na dworzec. 55min jazdy autobusem/szynobusem. Kolejno 10min drogi na przystanek i 15min jazdy autobusem MZK pod uczelnię. Po skończonych zajęciach czekała mnie identyczna trasa powrotna. I tak dzień w dzień...
Na studia magisterskie dostałem się do uczelni położonej zbyt daleko aby dojeżdżać. Przez 1,5 roku mieszkałem w akademiku.
Z ludźmi z akademika jakoś specjalnie się nie zżyłem, ale byli w porządku. Koleś z pokoju (wieczny student - podchodził do studiów po raz szósty), bez przerwy gdzieś wybywał, więc większość czasu byłem sam w czterech ścianach. W pokoju tylko spał lub pukał swoją dziewczynę (moja obecność jakoś specjalnie im nie przeszkadzała). Po pierwszym semestrze współlokator oblał sesję, więc do czerwca mieszkałem sam. W następnym roku zaklepałem sobie pokój jednoosobowy.
Oczywiście nie zawsze się dobrze trafi na ludzi w akademiku. Ale wtedy można składać podanie o przeniesienie, zamienić się z kimś pokojami, itd.
Gdybym mógł cofnąć czas to od razu bym zamieszkał w akademiku. Według mnie takie hartowanie się dojazdami nie ma sensu.
Najpierw półgodzinny spacer na dworzec. 55min jazdy autobusem/szynobusem. Kolejno 10min drogi na przystanek i 15min jazdy autobusem MZK pod uczelnię. Po skończonych zajęciach czekała mnie identyczna trasa powrotna. I tak dzień w dzień...
Na studia magisterskie dostałem się do uczelni położonej zbyt daleko aby dojeżdżać. Przez 1,5 roku mieszkałem w akademiku.
Z ludźmi z akademika jakoś specjalnie się nie zżyłem, ale byli w porządku. Koleś z pokoju (wieczny student - podchodził do studiów po raz szósty), bez przerwy gdzieś wybywał, więc większość czasu byłem sam w czterech ścianach. W pokoju tylko spał lub pukał swoją dziewczynę (moja obecność jakoś specjalnie im nie przeszkadzała). Po pierwszym semestrze współlokator oblał sesję, więc do czerwca mieszkałem sam. W następnym roku zaklepałem sobie pokój jednoosobowy.
Oczywiście nie zawsze się dobrze trafi na ludzi w akademiku. Ale wtedy można składać podanie o przeniesienie, zamienić się z kimś pokojami, itd.
Gdybym mógł cofnąć czas to od razu bym zamieszkał w akademiku. Według mnie takie hartowanie się dojazdami nie ma sensu.