12 Wrz 2016, Pon 7:08, PID: 576431
verti napisał(a):Nie wiem czy to jakaś ironia z tymi 19 latami. W tym wieku większość "niefobików" nigdzie jeszcze nie pracowała i nikt się tym specjalnie nie przejmuje.
To może w Twoim/waszym otoczeniu.
Ja jestem ze wsi gdzie panują zupełnie inne standardy niż wam się wydaje i wśród ludzi z mojego otoczenia (kolegów z byłej klasy z podstawówki/gimnazjum) ja jestem w mniejszości bo większość pracowała przynajmniej w wakacje a ja całymi dniami siedzę i się zamartwiam jak z tego żyć.
Może nie potrzebuje na gwałt hajsu bo biedny nie jestem ale żeby studiować zaocznie (tj. płacić 3 2000 złotych na rok) to musiałbym mieć dobrą spokojną i stałą pracę, pal licho zarobki żebym tylko miał na opłacenie studiów i jakieś tam małe potrzeby.
Ale to na razie marzenie ściętej głowy w moim wypadku, bowiem jestem zbyt słaby by się podjąć pracy i kompletnie nie umiem się do tego przygotować liczę na to, że psychiatra pomoże o ile w w końcu się na niego zdecyduje.
Studiowanie dzienne mnie dobije, dojeżdżanie 20 km na uczelnie codziennie (bo o jakimś internacie rzecz jasna nie ma mowy) i do tego dziwny podział zajęć, który pasuje chyba tylko miejscowym lub tym co przez 2 godziny międzyzajęciowe mają co ze sobą zrobić a komuś takiemu jak ja to pozostanie jedynie oparcie się gdzieś w kącie o ścianę i narzekanie na swoje życie.
Ile ja bym dał, żeby się urodzić na nowo...
P.S sprawdzam czy narzekanie i lamentowanie nad sobą mi w czymś choć trochę pomaga.
Ale fajnie, że tutaj można otrzymać wsparcie.
Divine napisał(a):Tak naprawdę to czym wcześniej zacznie się pracować (czy nawet szerzej: zarabiać) tym lepiej
I właśnie świadomość tego jest nie do zniesienia, ja o tym dobrze wiem dlatego chciałbym zacząć jak najwcześniej no ale wiadomo co :-(
Wybredny bym nie był (mógłbym np. rozwozić jakieś pieczywo po spożywczkach jako kierowca, być jakimś kierowcom czy kurierem (chociaż to akurat byłoby trudne nerwowo bym sobie nie poradził gdybym nie wiedział gdzie klient na mnie czeka, chyba że jeździłbym tylko po mieście a wtedy by mi GPS na komórce wskazywał drogę i ogólnie pomagał.
W innej pracy się nie widzę, chyba że w jakieś prostej i nie wymagającej jakiś specjalnych umiejętności.
Mógłbym pracować od poniedziałku do piątku (weekendy rzecz jasna musiałbym mieć wolne) nawet od 8 do 16 nawet za śmieszne pieniądze bo to nie o to w tym chodzi. Tylko o to bym wreszcie się poczuł chociaż trochę potrzebny i obciążył rodziców i pokazałbym znajomym, że daje sobie rade. Ile ja bym dał żeby właśnie tak się poczuć...
Dziękuje wszystkim za dyskusje.