02 Lut 2016, Wto 20:29, PID: 512926
Tośka napisał(a):Memka napisał(a):u mnie niestety kontakty przypominają staczanie się po równi pochyłej, ze szczytu gdzie jest w miarę dobrze i potem co raz bardziej w dół, wraz z upływem czasu i zacieśnianiem więzi z innymi gdy mojej małomówności i dystansowania nie można już liczyć jako onieśmielenia nowej osoby.Znam to. Początkowo uchodzi się za onieśmieloną nową sytuacją, co jest przecież zupełnie normalne. Jednak z każdym kolejnym dniem współpracownicy zaczynają dostrzegać, że coś jest nie tak, że mają do czynienia z jakimś dziwakiem lub dzikusem. W mojej ostatniej pracy byłam świadkiem zatrudnienia dwóch nowych osób. O ile ja tam pracowałam już trzy miesiące i wciąż byłam pozbawionym wsparcia samotnikiem, dostającym najgorsze obowiązki i podkładane "świnie", to te nowe dziewczyny zaaklimatyzowały się błyskawicznie i zyskały sobie sympatię współpracownic. Były chwalone za totalne błahostki, które ja wykonywałam od dawna i nigdy żadnej pochwały nie dostałam. Odnosiły się do starszych wiekiem i stażem odważnie, czasem nawet lekko chamsko? Ku ogólnej uciesze. Ledwo przyszły do nowej pracy, a już czuły się jak u siebie. Ja do samego końca czułam się osamotnionym intruzem i z dnia na dzień to tylko narastało.
Kilka lat temu zaś pracowałam w małym biurze i razem ze mną przyjęto inną osobę. Była ona bardzo miła i starała się szybko nawiązać kontakt z zespołem, zagadywała, częstowała słodyczami. Ja w tym czasie siedziałam tylko zesztywniała na swoim stanowisku i cieszyłam się, że mogę patrzeć w komputer, że nie muszę patrzeć na tych ludzi.
Głębokie upośledzenie społeczne jest tolerowane jedynie w stosunku do pracowników technicznych. Ja znam to z doświadczenia w branży IT (która złośliwie przez normalnych ludzi nazywana jest branżą ET), być może inni ludzie pracujący z maszynami też nie muszą być towarzyscy.
Praca biurowa osób aspołecznych nie jest możliwa. Albo znosisz własne ograniczenia i ględzisz o pierdołach, więc siła rzeczy zdrowiejesz. Albo wylatujesz z pracy i powtarzasz sekwencję wydarzeń w nowym miejscu. To ostatnie widziałem na przypadku człowieka, który z mojej perspektywy był całkiem normalny. Jednak dla swoich nowych kolegów był "jakiś dziwny" i wyleciał po tygodniu.