26 Cze 2015, Pią 14:09, PID: 450104
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 26 Cze 2015, Pią 15:01 przez niesmialytyp.)
jakoś dwa miesiące temu pani prof dr hab inż wchodząc na zajęcia zapytała kto chcę staż na jeden miesiąc. Zapytaliśmy ją jakie warunki no i twierdzi że płatny, że zamieszkanie tam na miejscu jest, że firma duża. Nikt się nie zgłosił więc po zajęciach ja podszedłem zagadać, ona mi na to "to co, zapisujemy? będzie fajnie". Skoro będzie fajnie to poproszę, odparłem.
Sprawdzilem i firma jest ponad 100km od mojego miasta, rzeczywiście jest w cholerę duża ale gdy gościowi napisałem maila, uwzględniając w nim to że nie mam prawka i że mogę być dzień wcześniej jak kazała pani od zajęć, pytając też o to jak to będzie generalnie wyglądać to odpisał mi coś w rodzaju "praktyka będzie ukierunkowana w dużej mierze na pańskie zainteresowania. O wszystkim dowie się pan na miejscu"
no i teraz sam zwątpiłem - nie nazwał tego stażem a praktyką (praktyki kojarzą mi się z bezpłatną ale mniej uciążliwą robotą) postawił mnie przed faktem dokonanym (przyjedź sobie to się dowiesz co w ogóle ma być) do tego niby bardzo fajnie że to ja mam coś do gadania, ale to znowu wskazuje na nieodpłatną robotę.
boje się więc że będzie to jednak bezpłatne. Planuję pojechać i spotkać się z tym gościem i jeżeli nagle okaże się że nie płaci i nie daje zamieszkania to powiem że nastąpiło nieporozumienie. Jeżeli jednak zaoferuje zamieszkanie bez płacenia to chyba się zdecyduję i tak nie mam nic do roboty w te wakacje, byle by mi tylko znowu nie odwaliły objawy somatyczne.
A jak wy to widzicie? Generalnie bać się nie boję ale czuję stres "w sobie" (co przekłada się czasami na biegunki, zawroty głowy, szybkie bicie serca a w konsekwencji na strach że zaraz umrę) nigdy nie pracowałem, raz jedynie praktykowałem miesiąc w uczelnianych pomidorach
Sprawdzilem i firma jest ponad 100km od mojego miasta, rzeczywiście jest w cholerę duża ale gdy gościowi napisałem maila, uwzględniając w nim to że nie mam prawka i że mogę być dzień wcześniej jak kazała pani od zajęć, pytając też o to jak to będzie generalnie wyglądać to odpisał mi coś w rodzaju "praktyka będzie ukierunkowana w dużej mierze na pańskie zainteresowania. O wszystkim dowie się pan na miejscu"
no i teraz sam zwątpiłem - nie nazwał tego stażem a praktyką (praktyki kojarzą mi się z bezpłatną ale mniej uciążliwą robotą) postawił mnie przed faktem dokonanym (przyjedź sobie to się dowiesz co w ogóle ma być) do tego niby bardzo fajnie że to ja mam coś do gadania, ale to znowu wskazuje na nieodpłatną robotę.
boje się więc że będzie to jednak bezpłatne. Planuję pojechać i spotkać się z tym gościem i jeżeli nagle okaże się że nie płaci i nie daje zamieszkania to powiem że nastąpiło nieporozumienie. Jeżeli jednak zaoferuje zamieszkanie bez płacenia to chyba się zdecyduję i tak nie mam nic do roboty w te wakacje, byle by mi tylko znowu nie odwaliły objawy somatyczne.
A jak wy to widzicie? Generalnie bać się nie boję ale czuję stres "w sobie" (co przekłada się czasami na biegunki, zawroty głowy, szybkie bicie serca a w konsekwencji na strach że zaraz umrę) nigdy nie pracowałem, raz jedynie praktykowałem miesiąc w uczelnianych pomidorach