12 Wrz 2012, Śro 18:02, PID: 316078
To chyba działa trochę na zasadzie sprzężenia zwrotnego. W mojej pracy atmosfera była od samego początku super - zrobiono absolutnie wszystko, żebym jak najlepiej się zaaklimatyzowała (a byłam przerażona jak nie wiem co). Dzięki temu ja też inaczej się zachowywałam, chociaż nie było łatwo - na samym początku do wielu rzeczy musiałam się zwyczajnie zmuszać. Ale zauważyłam, że i moi współpracownicy potrzebują trochę czasu, żeby się przyzwyczaić do mnie (w końcu to też ludzie).
Po miesiącu sytuacja przedstawia się następująco: bywa że nadal czuję się jak dzieciak i zachowuję jak ostatnia sierota, i kto tam wie, pewnie to wpływa na postrzeganie mojej osoby. Ale ma się dla mnie przeogromne pokłady cierpliwości, co też pewnie pozwoliło mi trochę wyluzować i wydobyć z siebie te cechy, które w sobie lubię. No i jakoś się żyje
Dużo zależy od współpracowników, wiadomo że zawsze znajdzie się ktoś taki, kto będzie celowo złośliwy albo będzie nieźle działał na nerwy. Ale w końcu jedzie się na tym samym wózku, na dodatek przez cały dzień. Dlatego (nawet, jeżeli czasem to pozory) wydaje mi się, że ludzie raczej starają się dbać o atmosferę w pracy. Choć doświadczenia z tym mam różne, można trafić na totalnych idiotów - ale z reguły tam, gdzie towarzystwo było zbliżone wiekowo, było ok.
Po miesiącu sytuacja przedstawia się następująco: bywa że nadal czuję się jak dzieciak i zachowuję jak ostatnia sierota, i kto tam wie, pewnie to wpływa na postrzeganie mojej osoby. Ale ma się dla mnie przeogromne pokłady cierpliwości, co też pewnie pozwoliło mi trochę wyluzować i wydobyć z siebie te cechy, które w sobie lubię. No i jakoś się żyje
Dużo zależy od współpracowników, wiadomo że zawsze znajdzie się ktoś taki, kto będzie celowo złośliwy albo będzie nieźle działał na nerwy. Ale w końcu jedzie się na tym samym wózku, na dodatek przez cały dzień. Dlatego (nawet, jeżeli czasem to pozory) wydaje mi się, że ludzie raczej starają się dbać o atmosferę w pracy. Choć doświadczenia z tym mam różne, można trafić na totalnych idiotów - ale z reguły tam, gdzie towarzystwo było zbliżone wiekowo, było ok.