23 Lip 2012, Pon 21:24, PID: 310018
Wygląda na to, że hasło w tytule może mnie dotknąć już w środę lub czwartek. Siedząc dziś na kompie o 8.30 do 19 zdałem sobie sprawę, jak wiele tracę i chcę to zmienić. Mama od paru dni jest na borówkach co mnie trochę kusi bo chcę się socjalizować i trochę zarobić. W godzinę zbiera się 10 koszyków po 0,5 kg (z moimi predyspozycjami 6-8) borówek, za jeden płacą złotówkę a robi się 8 godzin od 7 do 15.30 (w południe pół godziny przerwy). Zawsze można wyciągnąć parę dyszek dniówki co w moim biednym regionie przy ponad 1/4 ogółu bezrobotnych jest niemałą sumą. Dodatkowo brat pokazał mi jakieś żelastwo z gatunku siatka z ramą i szczotkę z zadaniem oczyszczenia. Już dziś próbowałem. Dziękuję bardzo. Jako 'syna ziemi' bardziej mnie kusi wyjście w pole niż pieprzenie się z żelastwem. A pół dnia na borówkach to dobra wymówka (nawet rym wyszedł Z rozmów wynika że nie jest to zła robota ale czy sobie poradzę przy ostrym słońcu i jako 'umysłowiec' to nie wiem. Owszem, robiłem sporo na truskawkach ale miałem pewne fory bo mogłem w każdej chwili iść do domu na moment. Plantacja jest spora, 10 km od domu, na miejscu pracuje 100 osób, wśród nich takie z którymi nie chciałbym się widzieć bo to może skończyć się w najgorszym razie biciem, a z dużym prawdopodobieństwem 'rżnięciem głupa' czyli zachowaniem polegającym na ciągłym oglądaniu się, pośpiesznym chodzeniu i izolowaniu się (normalka). W dodatku większość dzieciaków to czasoumilacze: jeden puszcza rap, inny disco polo, inny hity na czasie na fula. Po pewnym czasie ma się ich dosyć, miałem z takowymi styczność, wiem co to znaczy. Mam robić z matką więc będzie pewien luz. Zastanawiam się czy jako osoba z natury leniwa i chcąca zejść w cień co nie będzie możliwe oraz opieprzająca się sobie poradzę. Po cichu myślę że tak. Na szczęście na decyzję mam trochę czasu.