06 Lut 2011, Nie 16:40, PID: 237919
Wiajcie! Ja też jakiś czas temu stwierdziłam że mam fobię społeczną.
Od zawsze byłam chorobliwie nieśmiała niestety...
Postanowiłam jednak zjednoczyć się z Wami, bo już sobie nie radzę.
Może napiszę, że mieszkam w Anglii. W zeszłym roku po wakacjach poszłam na kurs języka angielskiego bo chciałabym go w końcu opanować. Kurs przetrwałam cały do tego nawet po zakończeniu lekcji nie mogłam doczekać się następnej (kurs był raz w tygodniu). Szlo mi tak dobrze że zapisałam sie na wyższy poziom i w zeszlym tygodniu była właśnie pierwsza lekcja. Niestety grupa była większa... Kiedy dostawaliśmy jakieś zadania i trzeba bylo wypowiedzieć się przed całą grupą myślałam, że nie wytrzymam. Co za okropny stres-cała się trzęsłam chociaż wiedziałam, że nie mam powodu... I chyba nie pójdę już na następna lekcję... przepadną mi pieniądze i będę się wtedy tym zadręczać do tego będę się winić, że przez swoją głupotę nie nauczę się angielskiego-no bo niby jak-jakieś kursy na komputer to nie to samo co rozmowa z Anglikiem (a na poprzednim kursie miałam naprawdę fajną nauczycielkę).
Czytalam troche wasze posty i tak propo pracy to pracowałam tu przez 3 lata chyba ale nie dałam rady psychicznie i odeszłam... Zalożyłam własną działalność i sprzedaję przez internet. Niestety nie mam wystarczającego samozaparcia i nie jestem wymagającym szefem więc z całą szczerością muszę stwierdzić że gdyby nie to że utrzymuje mnie mój mąż to już dawno bym zdechła z głodu
Co do znajomych. Tak mam ich, ale w Polsce-tutaj tak naprawdę nie mam nikogo oprucz mojego męża. Owszem jest tu cała moja najbliższa rodzina (mam na myśli rodzeństwo i mamę), ale oni byli tu wcześniej i kontakt mieliśmy rzadki-ja sie zamknełam przed nimi i np z siostrą, ktora była kiedyś moją najlepszą przyjaciółką nie potrafię już o niczym porozmawiać a najchętniej bym nic nie mówiła.
Właśnie co do rozmów-najchętniej to bym sie chyba do nikogo nie odzywała... Często nawet chcę o coś zapytać-powtarzam sobie to pytanie setki razy w myślach, ale nie potrafię się przemóc i tego wypowiedzieć - w rezultacie siedzę cicho. Często mam doły bo brakuje mi kontaktu z ludzmi-siedzę tylko w domu ze strachem że może w przyszlym tygodniu będę musiała z niego wyjść...
Mam do Was takie pytanie. Czy mówiliście komuś, że macie fobie społeczną? Ostatnio tak myślałam żeby powiedzieć siostrze, ale nie wiem czy to ma jakis sens-bo przecież w żaden sposób mi to nie pomoże a może nawet zaszkodzi bo jak powiem jej to wiem że dowie się o tym nie tylko rodzina ale i cała firma w której wcześniej pracowalam, a pół tej firmy mieszka na mojej ulicy... Byłaby to jeszcze bardziej stresująca sytuacja kiedy wiedziałabym że wszyscy gadaja na ten temat.
Kurcze troszke sie rozpisałam - wybaczcie...
Od zawsze byłam chorobliwie nieśmiała niestety...
Postanowiłam jednak zjednoczyć się z Wami, bo już sobie nie radzę.
Może napiszę, że mieszkam w Anglii. W zeszłym roku po wakacjach poszłam na kurs języka angielskiego bo chciałabym go w końcu opanować. Kurs przetrwałam cały do tego nawet po zakończeniu lekcji nie mogłam doczekać się następnej (kurs był raz w tygodniu). Szlo mi tak dobrze że zapisałam sie na wyższy poziom i w zeszlym tygodniu była właśnie pierwsza lekcja. Niestety grupa była większa... Kiedy dostawaliśmy jakieś zadania i trzeba bylo wypowiedzieć się przed całą grupą myślałam, że nie wytrzymam. Co za okropny stres-cała się trzęsłam chociaż wiedziałam, że nie mam powodu... I chyba nie pójdę już na następna lekcję... przepadną mi pieniądze i będę się wtedy tym zadręczać do tego będę się winić, że przez swoją głupotę nie nauczę się angielskiego-no bo niby jak-jakieś kursy na komputer to nie to samo co rozmowa z Anglikiem (a na poprzednim kursie miałam naprawdę fajną nauczycielkę).
Czytalam troche wasze posty i tak propo pracy to pracowałam tu przez 3 lata chyba ale nie dałam rady psychicznie i odeszłam... Zalożyłam własną działalność i sprzedaję przez internet. Niestety nie mam wystarczającego samozaparcia i nie jestem wymagającym szefem więc z całą szczerością muszę stwierdzić że gdyby nie to że utrzymuje mnie mój mąż to już dawno bym zdechła z głodu
Co do znajomych. Tak mam ich, ale w Polsce-tutaj tak naprawdę nie mam nikogo oprucz mojego męża. Owszem jest tu cała moja najbliższa rodzina (mam na myśli rodzeństwo i mamę), ale oni byli tu wcześniej i kontakt mieliśmy rzadki-ja sie zamknełam przed nimi i np z siostrą, ktora była kiedyś moją najlepszą przyjaciółką nie potrafię już o niczym porozmawiać a najchętniej bym nic nie mówiła.
Właśnie co do rozmów-najchętniej to bym sie chyba do nikogo nie odzywała... Często nawet chcę o coś zapytać-powtarzam sobie to pytanie setki razy w myślach, ale nie potrafię się przemóc i tego wypowiedzieć - w rezultacie siedzę cicho. Często mam doły bo brakuje mi kontaktu z ludzmi-siedzę tylko w domu ze strachem że może w przyszlym tygodniu będę musiała z niego wyjść...
Mam do Was takie pytanie. Czy mówiliście komuś, że macie fobie społeczną? Ostatnio tak myślałam żeby powiedzieć siostrze, ale nie wiem czy to ma jakis sens-bo przecież w żaden sposób mi to nie pomoże a może nawet zaszkodzi bo jak powiem jej to wiem że dowie się o tym nie tylko rodzina ale i cała firma w której wcześniej pracowalam, a pół tej firmy mieszka na mojej ulicy... Byłaby to jeszcze bardziej stresująca sytuacja kiedy wiedziałabym że wszyscy gadaja na ten temat.
Kurcze troszke sie rozpisałam - wybaczcie...