12 Sie 2009, Śro 9:42, PID: 169605
Nasilenie fobii mam wlasciwie od czerwca, wczesniej radzilam sobie z jej pierwszymi przeblyskami (poczatek to czerwiec 2008). U mnie problem koncentruje sie wokol "trzesacych sie rak w sytuacji ekspozycji spolecznej".
Pikanterii dodaje fakt, ze obronilam sie w tym roku jako psycholog... I jest tak... Poczatkiem lipca podjelam staz na oddziale schizofreni, wytrzymalam 5 dni Jak z niego wrocilam to juz w ogole bylam w fatalnym stanie, malo nie wykorkowalam psychicznie - bałam sie najblizszej rodziny, znaczy jesc w otoczeniu najblizszej rodziny i operowac dlonmi. Problem unormowal sie, gdy opowiedzialam o nim mojej mamie i siostrze, ktore przyjely to wzglednie normalnie plus zaczelam chadzac na wizyty do psychologa. Fobia znikla calkowicie, gdy dowiedzialam sie, ze moj byly chlopak ma nowa dziewczyne i cala energie psychiczna poswiecilam rozwazajac mozliwe opcje zemszczenia sie na owej dwojce Myslalam, ze jest ok, ale pojechalam odebrac dyplom, zatrzymalam sie u kolezanki i znowu zaczely sie jazdy. Pilam caly czas, bo jakbym nie miala alkoholu we krwi to padlabym u niej na zawal. Dyplom odebralam, wrocilam do domu i ... niby ok., ale ojciec zalatwil mi kolejny staz jako psycholog - staz byl zalatwiany na boku, przez 5 lekarzy, miejsce za+ jak dla mnie...ale...
...Nie czuje zebym podolala. Na sama mysl to poprostu dostaje... Jezu. ale z zdrugiej strony nie moge przeciez unikac takich sytuacji, bo nigdy sobie z ta fobia nie poradze...
...Wymyslilam jednak, ze by wszystko poodkrecac i poprostu isc do pracy do sklepu mojego ojca. Ludzi przewija sie mnostwo, mialabym kontakt przez 15 dniw miesiacu - robilabym na kasie. Dla mnie fajna opcja, ale moji rodzice sie zalamia i bede miala wygadywane "ze tyle kasy poszlo, a ja nie mam jaj zeby isc na staz, ze sie boje jak male dziecko"itp.
Co doradzacie? Isc na ten staz i walczyc ze soba - mi sie wydaje, ze skutek moze byc mierny, juz bylam i malo nie padlam...czy po prostu wszystko poodkrecac, narazic sie na karcace spojrzenia rodzicow ale pracowac w mniej stresujacym srodowisku - na kasie i uczyc sie desensytyzacji?
Pikanterii dodaje fakt, ze obronilam sie w tym roku jako psycholog... I jest tak... Poczatkiem lipca podjelam staz na oddziale schizofreni, wytrzymalam 5 dni Jak z niego wrocilam to juz w ogole bylam w fatalnym stanie, malo nie wykorkowalam psychicznie - bałam sie najblizszej rodziny, znaczy jesc w otoczeniu najblizszej rodziny i operowac dlonmi. Problem unormowal sie, gdy opowiedzialam o nim mojej mamie i siostrze, ktore przyjely to wzglednie normalnie plus zaczelam chadzac na wizyty do psychologa. Fobia znikla calkowicie, gdy dowiedzialam sie, ze moj byly chlopak ma nowa dziewczyne i cala energie psychiczna poswiecilam rozwazajac mozliwe opcje zemszczenia sie na owej dwojce Myslalam, ze jest ok, ale pojechalam odebrac dyplom, zatrzymalam sie u kolezanki i znowu zaczely sie jazdy. Pilam caly czas, bo jakbym nie miala alkoholu we krwi to padlabym u niej na zawal. Dyplom odebralam, wrocilam do domu i ... niby ok., ale ojciec zalatwil mi kolejny staz jako psycholog - staz byl zalatwiany na boku, przez 5 lekarzy, miejsce za+ jak dla mnie...ale...
...Nie czuje zebym podolala. Na sama mysl to poprostu dostaje... Jezu. ale z zdrugiej strony nie moge przeciez unikac takich sytuacji, bo nigdy sobie z ta fobia nie poradze...
...Wymyslilam jednak, ze by wszystko poodkrecac i poprostu isc do pracy do sklepu mojego ojca. Ludzi przewija sie mnostwo, mialabym kontakt przez 15 dniw miesiacu - robilabym na kasie. Dla mnie fajna opcja, ale moji rodzice sie zalamia i bede miala wygadywane "ze tyle kasy poszlo, a ja nie mam jaj zeby isc na staz, ze sie boje jak male dziecko"itp.
Co doradzacie? Isc na ten staz i walczyc ze soba - mi sie wydaje, ze skutek moze byc mierny, juz bylam i malo nie padlam...czy po prostu wszystko poodkrecac, narazic sie na karcace spojrzenia rodzicow ale pracowac w mniej stresujacym srodowisku - na kasie i uczyc sie desensytyzacji?