13 Sty 2009, Wto 14:20, PID: 109943
Zapewne wiesz, co piszesz, ramirez... Ja jednak już jakiś czas temu postanowiłam być ostrożna z określeniami w stylu "kontroluje". Moja mama tak się o mnie boi (a jestem w Twoim wieku), że nie może spać często, kiedy mnie nie ma w domu. Mówię jej, gdzie/z kim idę, żeby była spokojniejsza. Ma ze mną kontakt, żeby nie musiała się zamartwiać. W sumie tak czy siak to robi, ale ogólnie jej zainteresowanie nie jest kontrolą czy jej próbą - to po prostu troska i obawy. Moim zdaniem wszystko ma swoje granice oczywiście, ale należy brać pod uwagę macierzyńskie odruchy
Na moją nieśmiałość wychowanie wpływu nie miało.
Nie bawiłam się na podwórku, bo nie lubiłam. Inne dzieci były jakieś takie durne, więc towarzyszem zabaw był mi starszy brat. Poszłam do szkoły sporo oddalonej - nie do rejonowej - więc nikogo z osiedla nie znałam. Po zajęciach sporo się uczyłam, zatem zupełnie nic nie łączyło mnie z podwórkowiczami. W liceum byłam zafascynowana ilością nowych osób, choć przerażały mnie one. Nie było jednak źle.
Poznawanie zupełnie obcych to dla mnie koszmar od lat, ale nie ma z tym wszystkim związku. Pierwszy dzień na studiach na przykład ciężki nie był. W każdym razie nie bardzo
Na moją nieśmiałość wychowanie wpływu nie miało.
Nie bawiłam się na podwórku, bo nie lubiłam. Inne dzieci były jakieś takie durne, więc towarzyszem zabaw był mi starszy brat. Poszłam do szkoły sporo oddalonej - nie do rejonowej - więc nikogo z osiedla nie znałam. Po zajęciach sporo się uczyłam, zatem zupełnie nic nie łączyło mnie z podwórkowiczami. W liceum byłam zafascynowana ilością nowych osób, choć przerażały mnie one. Nie było jednak źle.
Poznawanie zupełnie obcych to dla mnie koszmar od lat, ale nie ma z tym wszystkim związku. Pierwszy dzień na studiach na przykład ciężki nie był. W każdym razie nie bardzo