18 Lip 2007, Śro 11:47, PID: 737
witam wszystkich. widzę, że temat zakończył się jakiś czas temu, ale wtrącę i ja kilka zdań o weselach...
w zeszłym roku byłam na weselu przyjaciółki z kolegą z roku. Świetnie się bawiłam, bo uwielbiam właśnie takie zabawy: wszyscy razem tańczą, młodzi i trochę starsi, muzyka na żywo, gra to co chcemy uslyszeć... Wtedy nie musiałam się martwić o to jak będzie, bo wiedziałam, że będzie dobrze-duża zasługa mojej osoby towarzyszącej.
W tym roku miałam również zaproszenie na wesele, ale nie skorzystałam-nie miałam po prostu z kim iść. Bo znam siebie i wiem, że idąc tam sama, nie znając nikogo poza młodymi, byłabym zła na siebie, że zdecydowałam się iść.
I wychodzę z założenia, że jeśli nie ma się z kim iść i jest się osobą nieśmiałą to nie ma się co łudzić, że będziemy wracać rozanieleni z takiej zabawy. Niestety, takie już ciężkie życie nieśmiałych...
w zeszłym roku byłam na weselu przyjaciółki z kolegą z roku. Świetnie się bawiłam, bo uwielbiam właśnie takie zabawy: wszyscy razem tańczą, młodzi i trochę starsi, muzyka na żywo, gra to co chcemy uslyszeć... Wtedy nie musiałam się martwić o to jak będzie, bo wiedziałam, że będzie dobrze-duża zasługa mojej osoby towarzyszącej.
W tym roku miałam również zaproszenie na wesele, ale nie skorzystałam-nie miałam po prostu z kim iść. Bo znam siebie i wiem, że idąc tam sama, nie znając nikogo poza młodymi, byłabym zła na siebie, że zdecydowałam się iść.
I wychodzę z założenia, że jeśli nie ma się z kim iść i jest się osobą nieśmiałą to nie ma się co łudzić, że będziemy wracać rozanieleni z takiej zabawy. Niestety, takie już ciężkie życie nieśmiałych...