26 Lip 2017, Śro 18:33, PID: 708064
Ja mam za rok wesele brata i nie ma opcji, że się z tego wykręcę, bo no, głupio by mi było. A perspektywa tego wesela mnie przeraża.
Tańczyć nie umiem i raczej nie lubię, a muzyką weselną i tymi weselnymi zabawami poniekąd gardzę. Zbawieniem jest alkohol, chociaż nigdy się jeszcze nie upijałam i nie bawiłam w gronie rodziny, wydaje mi się to strasznie niezręczne i no, nie wyobrażam sobie tego. Najgorsze, że nie mam z kim iść i wątpię, że przez ten rok to się zmieni.
Wesela wydają mi się w ogóle czymś takim depresyjnym, poczucie niepasowanie do świata i ludzi, takiego odstawania, podwyższone bardziej niż zazwyczaj, zazdrość innym miłości i normalności i w ogóle. Ech. Dobrze, że można chociaż pić.
Tańczyć nie umiem i raczej nie lubię, a muzyką weselną i tymi weselnymi zabawami poniekąd gardzę. Zbawieniem jest alkohol, chociaż nigdy się jeszcze nie upijałam i nie bawiłam w gronie rodziny, wydaje mi się to strasznie niezręczne i no, nie wyobrażam sobie tego. Najgorsze, że nie mam z kim iść i wątpię, że przez ten rok to się zmieni.
Wesela wydają mi się w ogóle czymś takim depresyjnym, poczucie niepasowanie do świata i ludzi, takiego odstawania, podwyższone bardziej niż zazwyczaj, zazdrość innym miłości i normalności i w ogóle. Ech. Dobrze, że można chociaż pić.