22 Wrz 2007, Sob 14:57, PID: 2982
Cytat:ja gdybym miała być świadkiem, to chyba bym zwariowała z nerwów Musiałabym stać z przodu, na samą myśl mam dreszczeWcale nie musi tak byc. Witam wszystkich, to moj pierwszy post.
Ja tez nie lubie wesel i podobnych uroczystosci, ale jedyna impreza, na ktorej swietnie sie bawilem, to wesele, na ktorym bylem swiadkiem.
Nie mam pojecia, jakim typem osobowosci jestem. Nie przepadam za testami na sprawdzenie stanu mego ducha, bo zawsze odpowiedz brzmi - "jak najszybcie udaj sie do psychologa", albo cos w tym stylu .
Wracajac do wesela, latwiej jest mi chyba, jesli z urzedu zostane postawiony na swieczniku, niz kiedy startuje jako "pan niewiadomo kto".
Bawilem sie swietnie, tanczylem chyba ze wszystkimi kobietami ( tanczyc nauczylem sie w miesiacu poprzedzajacym wesele, a nauczycielkami byly mloda i swiadkowa, ktora wlasnie poznalem ). 8)
Udalo mi sie uciec przed skladaniem zyczen mlodej parze - to byloby juz ponad moje sily, ale poza tym bylo to jedyne weselisko na ktorym czulem sie naprawde dobrze i zapomnialem o swoich fobiach.
Nastepnego dnia na poprawinach wszystko wrocilo do normy...