31 Maj 2010, Pon 23:20, PID: 208554
Cześć! Jestem nowy na tym forum mam 18 lat więc jestem jeszcze , ale byłem na jednym weselu. Mój kuzyn robił wesele na około 80 osób, na szczęście jechał ze mną mój kuzyn ma 25 lat i jest w tej sytuacji co MY wszyscy na forum. Nie ma żony, dzieci, jest nawet ciężko chory... ma przerąbane od nas zapewniam. No i gdy dojechaliśmy tam na miejsce podstawianym autobusem (mieszkam na wsi) musieliśmy popatrzeć w oczy i złożyć życzenia... najgorsze było to stanie w kolejce... i popatrzenie w oczy jego żonie.. i jemu też. Zaraz w ciągu kilku sekund zalał mnie chyba z litr potu, pomimo, że używam antyperspirantu. Ok potem jedzenie... rosół tradycyjnie... BOŻE CZEMU ROSÓŁ?? a najgorszy ten makaron bo latał na wszystkie strony, i miałem wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą i krytykują... nie do zniesienia!!! Myślałem że zagotuje się wewnątrz (miałem chyba z 50st.C). Cały czas siedziałem razem z moim kuzynem bo z kim innym... Rozmawialiśmy o "byle czym" byle tylko nie patrzeć na ludzi.
OK przejdę dalej... minęły te męczące z 2 godziny, potem zaczęło się najgorsze... czyli tańce.. na samą myśl o wystąpieniu publicznie robiło mi się słabo. Ale, że ja i tym bardziej mój kuzyn tak jak ty byliśmy łamagami, sztywniakami - nie umieliśmy się "wyluzować" to postanowiliśmy, że sobie wypijemy z parę kolejek wódki, wypiliśmy razem z może 0,5 litra. I byliśmy wcięci no to postanowiliśmy wyjść i zatańczyć sobie tak o sami... i było nieźle.... alkohol sprawił, że nie miałem uczucia wstydu, lęku, "wzroku innych" itp. Także jak ide na jakieś wesele to z moim kuzynem i z alkoholem Fakt mam rzadko wesela bo nikt mnie nie lubi bo nie jestem rozrywkowy... nie potrafie zagadać itp. Ale raz na 4 lata się zdarzy, że ktoś o mnie pamięta. W szczególności kochana rodzina. Zawsze na rodzinie trzeba polegać najbardziej. Mam na dzieje, że Cię niczym nie obraziłem bo boje się pisać nawet postów ale ja k zobaczyłem to forum to odrazu mi się lepiej zrobiło POZDRAWIAM DAMIAN TRZYMAJ SIE KOLEGO... I NA WESELA % BIERZ
OK przejdę dalej... minęły te męczące z 2 godziny, potem zaczęło się najgorsze... czyli tańce.. na samą myśl o wystąpieniu publicznie robiło mi się słabo. Ale, że ja i tym bardziej mój kuzyn tak jak ty byliśmy łamagami, sztywniakami - nie umieliśmy się "wyluzować" to postanowiliśmy, że sobie wypijemy z parę kolejek wódki, wypiliśmy razem z może 0,5 litra. I byliśmy wcięci no to postanowiliśmy wyjść i zatańczyć sobie tak o sami... i było nieźle.... alkohol sprawił, że nie miałem uczucia wstydu, lęku, "wzroku innych" itp. Także jak ide na jakieś wesele to z moim kuzynem i z alkoholem Fakt mam rzadko wesela bo nikt mnie nie lubi bo nie jestem rozrywkowy... nie potrafie zagadać itp. Ale raz na 4 lata się zdarzy, że ktoś o mnie pamięta. W szczególności kochana rodzina. Zawsze na rodzinie trzeba polegać najbardziej. Mam na dzieje, że Cię niczym nie obraziłem bo boje się pisać nawet postów ale ja k zobaczyłem to forum to odrazu mi się lepiej zrobiło POZDRAWIAM DAMIAN TRZYMAJ SIE KOLEGO... I NA WESELA % BIERZ