10 Kwi 2009, Pią 15:53, PID: 139576
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 10 Kwi 2009, Pią 16:05 przez Spooky.)
Ja lęków akurat nie miałem, tylko utrata pracy i stopnienie odłożonych pieniędzy doprowadziły mnie do nerwicy. Pierwszy raz w życiu byłem w takim stanie i trwało to jakieś 2 miesiące. Po tym zacząłem brać velafax i zomiren. Nie wiem czy to były objawy depresji czy nerwicy czy to namiastki fobi społecznej, ale unikałem kontaktu z ludźmi. Ograniczyłem je chwilowo do minimum, czyli do wyjścia do sklepu czy załatwienie czegoś w urzędzie. Trochę jakbym bał się ludzi. Ale to taki krótki epizod.
To co mnie dręczyło przez ostatnie kilka lat to taka ''smuta'' , nie wiem jak to nazwać. Miałem wrażenie, że świat żyje swoim życiem a ja jestem kompletnie wyalienowany, poza jego obiegem...
Sądze, że nie jestem jakimś skrajnym depresantem, czy fobikiem, tylko raczej osobą troszeczkę zagubioną w życiu, która dzięki wenflafaksynie wyszła na prostą.
To co mnie dręczyło przez ostatnie kilka lat to taka ''smuta'' , nie wiem jak to nazwać. Miałem wrażenie, że świat żyje swoim życiem a ja jestem kompletnie wyalienowany, poza jego obiegem...
Sądze, że nie jestem jakimś skrajnym depresantem, czy fobikiem, tylko raczej osobą troszeczkę zagubioną w życiu, która dzięki wenflafaksynie wyszła na prostą.