26 Sty 2009, Pon 21:50, PID: 116944
a ja uważam, że to nie tyle mydlenie oczu i wmawianie sobie tylko rzeczywiste zmiany.
mnie ta terapia uratowala zycie. po latach wychodze na pierwsze spacery na miasto (z wlasnej woli a nawet ochoty) poznaje pierwszych od dawna znajomych, potrafie juz zapanowac nad ruchami. mniej wiecej raz dziennie miewam juz tylko maly napad, ale po godzince mija, a przecież przez 2 lata bez przerwy czułem się tylko źle przez 24 godziny na dobę, balem sie kupić obiad na miescie, w pracy nie chcieli ze mnom ludzie gadać bo wykonywalem nerwowe ruchy. A teraz nawet sami nie są pewni czy mieli racje co do mnie czy nie
Ta terapia zatrzymuje przyczyny powstawania fobii, nie wmawia tylko przypomina czym dolewa się oliwy do ognia, i nagle po jakimś czasie okazuje się że po zlikwidowaniu przyczyn objawy bardzo powoli znikają. Tego sobie nie dałem rady wmówić. Mózg to chemia i nie wierze w pojęcia "dusza" czy "psychika" jak coś stałego, bardzo osobistego czego nie dało by się zmienić.
mnie ta terapia uratowala zycie. po latach wychodze na pierwsze spacery na miasto (z wlasnej woli a nawet ochoty) poznaje pierwszych od dawna znajomych, potrafie juz zapanowac nad ruchami. mniej wiecej raz dziennie miewam juz tylko maly napad, ale po godzince mija, a przecież przez 2 lata bez przerwy czułem się tylko źle przez 24 godziny na dobę, balem sie kupić obiad na miescie, w pracy nie chcieli ze mnom ludzie gadać bo wykonywalem nerwowe ruchy. A teraz nawet sami nie są pewni czy mieli racje co do mnie czy nie
Ta terapia zatrzymuje przyczyny powstawania fobii, nie wmawia tylko przypomina czym dolewa się oliwy do ognia, i nagle po jakimś czasie okazuje się że po zlikwidowaniu przyczyn objawy bardzo powoli znikają. Tego sobie nie dałem rady wmówić. Mózg to chemia i nie wierze w pojęcia "dusza" czy "psychika" jak coś stałego, bardzo osobistego czego nie dało by się zmienić.