07 Gru 2016, Śro 22:28, PID: 600499
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 07 Gru 2016, Śro 23:03 przez Zasió.)
co ciekawe, jak poszedłem na pierwszą terapię w 2012, to na wigilię "ćwiczeniową", z jednych zajęć na studiach, mimo wszystko poszedłem, w ramach stawiania czoła wyzwaniom itp. zresztą niektórzy dobrze o tym wiedzą z uwagi na pewien miły gest pewnej osoby... też kupiłem wtedy cos tam, a okazało się, że inni naznosili domowych, dopieszczonych frykasów...
taktyczne wyprzedzenie, facet żeby nie wyjść na świnie moze i tak coś kupić (zwłaszcza niedojebany fobiś mieszkający z mamusią dziewczyna/żona nic mu nie upichci, a od mamusi to siara) - to wszystko jest logiczne i w ogóle prawdziwe, tylko stawianie czoła temu wyzwaniu jawi mi sie jako kompletnie bezcelowe jestem już dziwakiem i w sumie nie chce mi się tego zmieniać, zwłaszcza, że akurat w tej pracy niespecjalnie mam aż tak bardzo dla kogo ocieplać ten wizerunek...
marzy mi się zrobić cos takiego,jak juz będę cokolwiek w siebie wierzył. teraz to i tak byłaby udawana, podszyta niepewnością, żałosna hucpa. w dodatku tak naprawdę nikt tego nie zauważy, będę, czy nie będę, więc w sumie nie ma nad czym debatować, można zwiać z korzyścią dla siebie i będzie to podobnie irrelewantne.
straszne, nie? nawet Gregory House psychologii by tu nie pomógł.
taktyczne wyprzedzenie, facet żeby nie wyjść na świnie moze i tak coś kupić (zwłaszcza niedojebany fobiś mieszkający z mamusią dziewczyna/żona nic mu nie upichci, a od mamusi to siara) - to wszystko jest logiczne i w ogóle prawdziwe, tylko stawianie czoła temu wyzwaniu jawi mi sie jako kompletnie bezcelowe jestem już dziwakiem i w sumie nie chce mi się tego zmieniać, zwłaszcza, że akurat w tej pracy niespecjalnie mam aż tak bardzo dla kogo ocieplać ten wizerunek...
marzy mi się zrobić cos takiego,jak juz będę cokolwiek w siebie wierzył. teraz to i tak byłaby udawana, podszyta niepewnością, żałosna hucpa. w dodatku tak naprawdę nikt tego nie zauważy, będę, czy nie będę, więc w sumie nie ma nad czym debatować, można zwiać z korzyścią dla siebie i będzie to podobnie irrelewantne.
straszne, nie? nawet Gregory House psychologii by tu nie pomógł.