04 Lis 2016, Pią 12:46, PID: 591967
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 04 Lis 2016, Pią 13:05 przez USiebie.)
Już kiedyś uratowałem kotka przed niechybną śmiercią, jak kocia mam przenosiła małe kotki z jednego miejsca na drugie i jednego zostawiła i on tak biedaczek piszczał, kwilił i się wił bezradnie, a mama po niego nie przychodziła, to wziąłem go i jej zaniosłem, ona go przytuliła pod brzuszek, kotek przestał płakać i był happy end.