03 Paź 2015, Sob 23:19, PID: 477354
Sorry za offtop, ale muszę coś odpowiedzieć "miszczowi" aka USiebie.
Mówisz, że jesteś z tych, co uważają, że wszystko można wytłumaczyć. OK „miszczu” - zobaczymy.
Nie wiem, czy kiedykolwiek słyszałeś o eksperymencie z "dwoma szczelinami". Za każdym razem, gdy fizycy przeprowadzali ten eksperyment wyniki były identyczne – i zupełnie niemieszczące się w głowie człowieka z logiką zero-jedynkową.
Eksperyment, zwany doświadczeniem "podwójnej szczeliny", dotyczy rzutowania kwantowych cząstek przez barierę posiadającą dwa małe otwory oraz badania sposobu, w jaki są wykrywane po przejściu przez szczeliny. Zdrowy rozum wskazuje, że gdy cząstki zaczynają lot z jednej strony jako cząsteczki, to powinny przemieszczać się na całym odcinku eksperymentu w tej formie i kończyć go również jako cząsteczki. Jednakże dowód pokazuje, że dzieje się coś nadzwyczajnego w jakimś punkcie pomiędzy miejscem, z którego cząsteczki wyruszają, a tym, w którym kończą swój lot.
Naukowcy odkryli, że gdy elektron na przykład przechodzi przez barierę z jednym otworem, to zachowuje się dokładnie tak, jak byśmy tego oczekiwali: zaczyna i kończy swoją podróż jako cząsteczka. Nie ma żadnych niespodzianek.
Gdy zastosuje się dwa otwory, ten sam elektron czyni coś, co zdaje się niemożliwe. Chociaż zaczyna swoją podróż zdecydowanie jako cząstka, to w jej trakcie ma miejsce tajemnicze zdarzenie: elektron przechodzi przez oba otwory
jednocześnie, czego może dokonać jedynie fala energii, tworząc w miejscu docelowym rodzaj wzoru.
Jest to jeden z przykładów zachowania, jakie naukowcy nazywają po prostu „kwantowym dziwactwem”.
Jedynym wytłumaczeniem jest to, że drugi otwór „zmusił” w jakiś sposób elektron do poruszania się, jak gdyby był falą, jednak dociera on do miejsca przeznaczenia dokładnie w taki sposób, jak w punkcie wyjścia: jako cząsteczka.
Aby to zrobić, elektron musi w jakiś sposób dostrzegać, że drugi otwór istnieje i jest dostępny. Ponieważ przyjmuje się, że elektron nie może naprawdę niczego „wiedzieć” w dosłownym tego słowa znaczeniu, jedynym źródłem tej świadomości jest osoba oglądająca eksperyment. Konkluzja jest taka, że wiedza o tym, że elektron ma dwie możliwe ścieżki do przebycia, istnieje w umyśle obserwatora i że świadomość przyglądającego się jest tym, co determinuje sposób poruszania się elektronu.
Zasadniczy wniosek tego eksperymentu jest następujący: czasami elektrony zachowują się w taki sposób, jakiego byśmy oczekiwali. Gdy tak się dzieje, reguły naszego codziennego świata, w którym rzeczy wydają się być oddzielne i odrębne, wydają się mieć zastosowanie. Jednak w innych przypadkach elektrony zaskakują nas i działają jak fale.
I teraz tak, wytłumacz mi dlaczego, gdy podczas eksperymentu bierze udział świadomy obserwator elektrony zachowują jest jak cząstki, a gdy nie bierze zachowują się jak fale. Innymi słowy elektron znajduję się wszędzie i jednocześnie nigdzie, gdy nie jest obserwowany. Wynika z tego, że zanim elektron wejdzie w kontakt ze świadomym obserwatorem, to jest jedynie pewnym potencjałem możliwości (prawdopodobieństw), a nie zaś czymś konkretnym, trwałym (cząstką) – niezły paradoks co? Tutaj logiczny umysł człowieka wymięka. Teraz pojawia się kolejne pytanie, co sprawia, że funkcja prawdopodobieństwa się załamuje i jest wybierana jedna z możliwości. Innymi słowy, kto podejmuje wybór z pełnego wachlarza możliwości i wybiera jedną z nich, tak aby stała się czymś konkretnym?
Według Bohra i Heisenberga, wszechświat istnieje jako niezliczona liczba zachodzących na siebie możliwości.
Istnieją one wszystkie w rodzaju kwantowego bulionu bez sprecyzowanej lokalizacji ani stanu – są wszystkim i niczym, są wszędzie i nigdzie, dopóki nie wydarzy się „coś”, co zamknie w miejscu jedną z możliwości.
Wszystko wskazuje na to, że to „coś” jest świadomością. Jak dowodzi eksperyment, gdy patrzymy na coś takiego, jak elektron przechodzący przez otwór w barierze, sam akt obserwacji jest ty, co wydaje się zmieniać jedną z kwantowych możliwości w trwałą/konkretną rzeczywistość.
Drugą fascynującym eksperymentem jest eksperyment EPR, który był powtarzany przez naukowców bardzo wiele razy i za każdym razem otrzymywaniu te same wyniki. W 1997 roku pisma naukowe na całym świecie opublikowały wyniki czegoś, co według opinii tradycyjnych fizyków nie powinno się wydarzyć. Przedstawione ponad 3400 dziennikarzy, wykładowców, naukowców i inżynierów w ponad 40 krajach doświadczenie to zostało przeprowadzone przez Uniwersytet Genewski w Szwajcarii, nad tym, z jakiej materii zbudowany jest nasz świat – cząsteczkami światła zwanymi fotonami – z rezultatami, które nadal wstrząsają podstawami współczesnej nauki.
Naukowcy specjalnie podzielili pojedynczy foton na dwie cząsteczki, tworząc „bliźnięta” o identycznych właściwościach. Następnie, używając sprzętu dostosowanego do eksperymentu, wystrzelili obie cząsteczki w przeciwnych kierunkach. Bliźniacze cząstki były umieszczone w specjalnie zaprojektowanej komorze, z dwiema światłowodowymi ścieżkami, takimi, jak te transmitujące dane, wychodzącymi z komory w przeciwnych kierunkach na odległość siedmiu mil. Zanim każe z „bliźniąt” osiągnęło swój cel, dzieliło je 14 mil. Na końcu drogi bliźnięta były zmuszone „wybrać” pomiędzy przypadkowymi drogami, który były dla obydwu pod każdym względem identyczne.
Otóż, to co czyni ten eksperyment tak interesującym, to fakt, iż gdy bliźniacze cząsteczki osiągnęły punkty, gdzie miały ruszyć jednym szlakiem lub drugim, obie dokonały odkładnie tego samego wyboru i poruszały się taką samą drogą w tym samym czasie. Rezultaty były bezbłędnie identyczne za każdym razem.
Nawet jeżeli konwencjonalna wiedza stwierdziła, iż bliźnięta są od siebie oddzielone i nie mają ze sobą kontaktu, to działają tak, jakby wciąż były połączone! Fizycy nazywają to tajemnicze połączenie „kwantowym splątaniem”.
Albert Eistein nazwał to tajemnicze zjawisko „upiornym oddziaływaniem na odległość”. Nawet gdy bliźniacze fotony są oddzielone geograficznie o kilka metrów czy o cały wszechświat, to jeśli jeden z nich jest zmodyfikowany, to drugi foton automatycznie podlega tej samej zmianie. Teraz pojawia się pytanie, skąd pomimo tego, że oba bliźniacze fotony są oddzielone, drugi w jakiś sposób „wie”, co zrobił ten pierwszy?
Wiedza konwencjonalna sugeruje, że aby taki rodzaj komunikacji mógł mieć miejsce, to fotony musiałyby jakoś wysyłać sobie wzajemnie sygnały. W tym punkcie właśnie pojawia się problem dla fizyków, bo aby wiadomość mogła się przemieścić między nimi, musiałaby poruszać się szybciej niż prędkość światła. A zgodnie z teorią względności Einsteina nic nie może poruszać się tak szybko. To prawo jest nie do złamania.
Czy jest zatem możliwe, że cząsteczki łamią prawa fizyki… czy zatem pokazują nam coś zgoła innego?
Może oddzielenie pomiędzy przedmiotami istnieje tylko pozornie, a tak naprawdę wszechświat to jeden wielki hologram stanowiący jeden świadomy, niepodzielny byt?
Jeżeli myślisz, że w ciągu kilkudziesięciu lat nauka znalazła panaceum na rozwiązanie powyższych, dziwnych zjawisk, to jesteś wielkim optymistą. Od czasu słynnej interpretacji kopenhaskiej do dnia dzisiejszego, wciąż nie udało znaleźć się wyjaśnienia tych dziwnych zjawisk rządzących światem kwantowym. A przecież makroświat składa się z mikroświata.
Większość ludzi oczywiście zignoruję przedstawione tu informacje, ponieważ czują się bardziej „komfortowo” wierząc, że świat jest przewidywalny i, że to, co wiedzą o świecie jest „prawdziwe”. Tymczasem jest całkowicie inaczej – nic nie wiemy czym tak naprawdę jest tzw. materia i masa. Do dzisiaj fizycy nie mają bladego pojęcia co to jest masa.
Mówisz, że jesteś z tych, co uważają, że wszystko można wytłumaczyć. OK „miszczu” - zobaczymy.
Nie wiem, czy kiedykolwiek słyszałeś o eksperymencie z "dwoma szczelinami". Za każdym razem, gdy fizycy przeprowadzali ten eksperyment wyniki były identyczne – i zupełnie niemieszczące się w głowie człowieka z logiką zero-jedynkową.
Eksperyment, zwany doświadczeniem "podwójnej szczeliny", dotyczy rzutowania kwantowych cząstek przez barierę posiadającą dwa małe otwory oraz badania sposobu, w jaki są wykrywane po przejściu przez szczeliny. Zdrowy rozum wskazuje, że gdy cząstki zaczynają lot z jednej strony jako cząsteczki, to powinny przemieszczać się na całym odcinku eksperymentu w tej formie i kończyć go również jako cząsteczki. Jednakże dowód pokazuje, że dzieje się coś nadzwyczajnego w jakimś punkcie pomiędzy miejscem, z którego cząsteczki wyruszają, a tym, w którym kończą swój lot.
Naukowcy odkryli, że gdy elektron na przykład przechodzi przez barierę z jednym otworem, to zachowuje się dokładnie tak, jak byśmy tego oczekiwali: zaczyna i kończy swoją podróż jako cząsteczka. Nie ma żadnych niespodzianek.
Gdy zastosuje się dwa otwory, ten sam elektron czyni coś, co zdaje się niemożliwe. Chociaż zaczyna swoją podróż zdecydowanie jako cząstka, to w jej trakcie ma miejsce tajemnicze zdarzenie: elektron przechodzi przez oba otwory
jednocześnie, czego może dokonać jedynie fala energii, tworząc w miejscu docelowym rodzaj wzoru.
Jest to jeden z przykładów zachowania, jakie naukowcy nazywają po prostu „kwantowym dziwactwem”.
Jedynym wytłumaczeniem jest to, że drugi otwór „zmusił” w jakiś sposób elektron do poruszania się, jak gdyby był falą, jednak dociera on do miejsca przeznaczenia dokładnie w taki sposób, jak w punkcie wyjścia: jako cząsteczka.
Aby to zrobić, elektron musi w jakiś sposób dostrzegać, że drugi otwór istnieje i jest dostępny. Ponieważ przyjmuje się, że elektron nie może naprawdę niczego „wiedzieć” w dosłownym tego słowa znaczeniu, jedynym źródłem tej świadomości jest osoba oglądająca eksperyment. Konkluzja jest taka, że wiedza o tym, że elektron ma dwie możliwe ścieżki do przebycia, istnieje w umyśle obserwatora i że świadomość przyglądającego się jest tym, co determinuje sposób poruszania się elektronu.
Zasadniczy wniosek tego eksperymentu jest następujący: czasami elektrony zachowują się w taki sposób, jakiego byśmy oczekiwali. Gdy tak się dzieje, reguły naszego codziennego świata, w którym rzeczy wydają się być oddzielne i odrębne, wydają się mieć zastosowanie. Jednak w innych przypadkach elektrony zaskakują nas i działają jak fale.
I teraz tak, wytłumacz mi dlaczego, gdy podczas eksperymentu bierze udział świadomy obserwator elektrony zachowują jest jak cząstki, a gdy nie bierze zachowują się jak fale. Innymi słowy elektron znajduję się wszędzie i jednocześnie nigdzie, gdy nie jest obserwowany. Wynika z tego, że zanim elektron wejdzie w kontakt ze świadomym obserwatorem, to jest jedynie pewnym potencjałem możliwości (prawdopodobieństw), a nie zaś czymś konkretnym, trwałym (cząstką) – niezły paradoks co? Tutaj logiczny umysł człowieka wymięka. Teraz pojawia się kolejne pytanie, co sprawia, że funkcja prawdopodobieństwa się załamuje i jest wybierana jedna z możliwości. Innymi słowy, kto podejmuje wybór z pełnego wachlarza możliwości i wybiera jedną z nich, tak aby stała się czymś konkretnym?
Według Bohra i Heisenberga, wszechświat istnieje jako niezliczona liczba zachodzących na siebie możliwości.
Istnieją one wszystkie w rodzaju kwantowego bulionu bez sprecyzowanej lokalizacji ani stanu – są wszystkim i niczym, są wszędzie i nigdzie, dopóki nie wydarzy się „coś”, co zamknie w miejscu jedną z możliwości.
Wszystko wskazuje na to, że to „coś” jest świadomością. Jak dowodzi eksperyment, gdy patrzymy na coś takiego, jak elektron przechodzący przez otwór w barierze, sam akt obserwacji jest ty, co wydaje się zmieniać jedną z kwantowych możliwości w trwałą/konkretną rzeczywistość.
Drugą fascynującym eksperymentem jest eksperyment EPR, który był powtarzany przez naukowców bardzo wiele razy i za każdym razem otrzymywaniu te same wyniki. W 1997 roku pisma naukowe na całym świecie opublikowały wyniki czegoś, co według opinii tradycyjnych fizyków nie powinno się wydarzyć. Przedstawione ponad 3400 dziennikarzy, wykładowców, naukowców i inżynierów w ponad 40 krajach doświadczenie to zostało przeprowadzone przez Uniwersytet Genewski w Szwajcarii, nad tym, z jakiej materii zbudowany jest nasz świat – cząsteczkami światła zwanymi fotonami – z rezultatami, które nadal wstrząsają podstawami współczesnej nauki.
Naukowcy specjalnie podzielili pojedynczy foton na dwie cząsteczki, tworząc „bliźnięta” o identycznych właściwościach. Następnie, używając sprzętu dostosowanego do eksperymentu, wystrzelili obie cząsteczki w przeciwnych kierunkach. Bliźniacze cząstki były umieszczone w specjalnie zaprojektowanej komorze, z dwiema światłowodowymi ścieżkami, takimi, jak te transmitujące dane, wychodzącymi z komory w przeciwnych kierunkach na odległość siedmiu mil. Zanim każe z „bliźniąt” osiągnęło swój cel, dzieliło je 14 mil. Na końcu drogi bliźnięta były zmuszone „wybrać” pomiędzy przypadkowymi drogami, który były dla obydwu pod każdym względem identyczne.
Otóż, to co czyni ten eksperyment tak interesującym, to fakt, iż gdy bliźniacze cząsteczki osiągnęły punkty, gdzie miały ruszyć jednym szlakiem lub drugim, obie dokonały odkładnie tego samego wyboru i poruszały się taką samą drogą w tym samym czasie. Rezultaty były bezbłędnie identyczne za każdym razem.
Nawet jeżeli konwencjonalna wiedza stwierdziła, iż bliźnięta są od siebie oddzielone i nie mają ze sobą kontaktu, to działają tak, jakby wciąż były połączone! Fizycy nazywają to tajemnicze połączenie „kwantowym splątaniem”.
Albert Eistein nazwał to tajemnicze zjawisko „upiornym oddziaływaniem na odległość”. Nawet gdy bliźniacze fotony są oddzielone geograficznie o kilka metrów czy o cały wszechświat, to jeśli jeden z nich jest zmodyfikowany, to drugi foton automatycznie podlega tej samej zmianie. Teraz pojawia się pytanie, skąd pomimo tego, że oba bliźniacze fotony są oddzielone, drugi w jakiś sposób „wie”, co zrobił ten pierwszy?
Wiedza konwencjonalna sugeruje, że aby taki rodzaj komunikacji mógł mieć miejsce, to fotony musiałyby jakoś wysyłać sobie wzajemnie sygnały. W tym punkcie właśnie pojawia się problem dla fizyków, bo aby wiadomość mogła się przemieścić między nimi, musiałaby poruszać się szybciej niż prędkość światła. A zgodnie z teorią względności Einsteina nic nie może poruszać się tak szybko. To prawo jest nie do złamania.
Czy jest zatem możliwe, że cząsteczki łamią prawa fizyki… czy zatem pokazują nam coś zgoła innego?
Może oddzielenie pomiędzy przedmiotami istnieje tylko pozornie, a tak naprawdę wszechświat to jeden wielki hologram stanowiący jeden świadomy, niepodzielny byt?
Jeżeli myślisz, że w ciągu kilkudziesięciu lat nauka znalazła panaceum na rozwiązanie powyższych, dziwnych zjawisk, to jesteś wielkim optymistą. Od czasu słynnej interpretacji kopenhaskiej do dnia dzisiejszego, wciąż nie udało znaleźć się wyjaśnienia tych dziwnych zjawisk rządzących światem kwantowym. A przecież makroświat składa się z mikroświata.
Większość ludzi oczywiście zignoruję przedstawione tu informacje, ponieważ czują się bardziej „komfortowo” wierząc, że świat jest przewidywalny i, że to, co wiedzą o świecie jest „prawdziwe”. Tymczasem jest całkowicie inaczej – nic nie wiemy czym tak naprawdę jest tzw. materia i masa. Do dzisiaj fizycy nie mają bladego pojęcia co to jest masa.