22 Paź 2016, Sob 16:47, PID: 587811
WinterWolf napisał(a):Ja już nie oszukuję się - nie jestem silny.
...
Wiesz o tym, że jesteś silna, że możesz pomóc - to już dużo. Przecież po dołku może być kolejna górka
też nie jestem. ale wszyscy, których znam - taka mnie widzą. i sądzę, że dlatego się ze mną zadają, dlatego mnie lubią, bo jestem silna, pomagam im, zaradzam. Zawsze wiem, co zrobić, nigdy nie panikuję, racjonalnie rozkładam ich problemy i czują się lepiej. ale jednocześnie mam wrażenie, ze to maska. że to nie jestem prawdziwa ja. prawdziwa ja jest skulona w środku i płacze jak dzieciak... tylko nikt nie może o tym wiedzieć. nikt z nich.
No i te dołki i górki są dość wykańczające. można pojechać w góry na wakacje na ile? na tydzień, dwa? może trzy? ale tak codziennie, całe życie... słabnie mi do tego kondycja :-P
WinterWolf napisał(a):Przejmuję się wszystkim, zwłaszcza tym jak ludzie reagują na moje zachowanie, postrzegam to jakoś inaczej a jeśli jestem w dołku to mam wrażenie, że jest coś głębszego i to jest przygotowane na mnie (terapio we no się zacznij!).
rozumiem, że się zapisałeś na terapię? super, powodzenia odmienne czytanie intencji i zachowań innych osób jest super męczące i przykre, zgadzam się
PostWysłany: Pią 23:25, 21 Paź 2016 Temat postu:
Cytat:
albo czuję, że muszę być silna - super doradzić, super odpowiedzieć, wykazać się, pomóc, zrobić extra... i wtedy się wymądrzam, za dużo gadam i za bardzo
Urthon napisał(a):Nie ma nic złego w "wymądrzaniu się", w końcu się starasz i pomagasz, i robisz coś czego też potrzebujesz. Ludzie czasem nie potrafią odebrać odpowiednio pomocy, pokazać wdzięczności, pomimo że ją odczuwają, może im się wydawać, że pokażą, że są wrażliwi i na tę pomoc czekali, różnie jest.
A będąc wsparciem, można samemu poczuć się silniejszym, to jest dobre i terapeutyczne.
Chyba dość długo to rzeczywiście tak działało, że wzmacniało i mnie. I częściowo pewnie wciąż tak działa, powoduje "górki", dobry nastrój. Ale też pokazuje, że w gruncie rzeczy nie pomaga mi to na samotność bo jestem doraźnym, skutecznym pomagaczem, a nie partnerem w relacji... tak to teraz widzę i smutno.