06 Paź 2007, Sob 21:08, PID: 4079
Hm, trochę mnie dziwi temat na socjofobicznym forum, w którym wszyscy opisują swoje "wyskoki" w towarzystwie. Ja towarzystwa nie posiadam w ogóle. Na imprezie... em byłam może wszystkiego ze dwa razy w życiu... a przynajmniej wydaje mi się, że byłam chociaż te dwa razy...
Zawsze bardzo lubiłam alkohol, w domu nie było żadnego zakazu, poza tym, że robię to na własną odpowiedzialność . Lubię dobre, i niekoniecznie tanie, drinki, ale niestety mam ciągoty do samotnego picia czegokolwiek, gdy jestem w stanie skrajnym i w końcu musiałam przyjąć do wiadomości, że lepiej żebym w ogóle nie piła. Ostatni mój stan depresyjny wyglądał tak, że codziennie przez prawie dwa miesiące, wracałam w nocy z pracy, upijałam się, żeby nie wpadać w rozpacz (upijam się na wesoło), dwie-trzy godziny później wstawałam do szkoły, tam dochodziłam do siebie, szłam popołudniu do pracy, wracałam, piłam... przerwa świąteczna wyglądała podobnie, tylko do szkoły nie musiałam jeździć. Nie miałam wtedy komu o tym powiedzieć, właściwie to w ogóle wokół mnie nie było ani jednego człowieczka, byłam bardzo smutna i bardzo samotna. Alkohol był moim jedynym przyjacielem. Dziś wolę ufać, że jeśli będzie źle, to nie będę już tak bardzo sama...
Zawsze bardzo lubiłam alkohol, w domu nie było żadnego zakazu, poza tym, że robię to na własną odpowiedzialność . Lubię dobre, i niekoniecznie tanie, drinki, ale niestety mam ciągoty do samotnego picia czegokolwiek, gdy jestem w stanie skrajnym i w końcu musiałam przyjąć do wiadomości, że lepiej żebym w ogóle nie piła. Ostatni mój stan depresyjny wyglądał tak, że codziennie przez prawie dwa miesiące, wracałam w nocy z pracy, upijałam się, żeby nie wpadać w rozpacz (upijam się na wesoło), dwie-trzy godziny później wstawałam do szkoły, tam dochodziłam do siebie, szłam popołudniu do pracy, wracałam, piłam... przerwa świąteczna wyglądała podobnie, tylko do szkoły nie musiałam jeździć. Nie miałam wtedy komu o tym powiedzieć, właściwie to w ogóle wokół mnie nie było ani jednego człowieczka, byłam bardzo smutna i bardzo samotna. Alkohol był moim jedynym przyjacielem. Dziś wolę ufać, że jeśli będzie źle, to nie będę już tak bardzo sama...