27 Wrz 2007, Czw 16:14, PID: 3215
No to teraz kilka moich doświadczeń:
Ja kiedyś piłam, a teraz ze względu na zdrowie odpuściłam sobie zupełnie. Piłam nawet codziennie po kilka piw, rzecz jasna na moją głowę kilka piw to już dużo, wypiję więcej wódki chyba, ale i tak mam słaby łepek z koleżankami mieszałyśmy alkohole jak szło, wódka, piwo, butelka martini i tak na zmianę w jeden wieczór, czasem było tak, że jeszcze następnego dnia byłam pijana film urywał się rzadko, a nwet jeśli, to zawsze sobie opowiadałyśmy nawzajem, co się działo. ale moim zdaniem było fajnie zawsze miałyśmy ubaw po pachy
co innego moja koleżanka, która zawsze upija się z rozpaczy, a potem robi z siebie totalną... szkoda gadać, idzie do ludzi i płaszczy się przed nimi i poniża... masakra... pamiętam jak kiedyś piłyśmy razem cały wieczór, a potem musiałam ją prawie nieść do domu, a jest dwa razy większa ode mnie, a do domu miałyśmy około 4km...
zmierzając do meritum, od kiedy nie piję, nie brakuje mi alkoholu, czasem miałabym ochotę na piwko, ale nie muszę pić i ztego się cieszę, niektórzy nie wyobrażają sobie imprezy bez alkoholu,bo nie umieją się bez niego bawić. I tu moim zdaniem jest problem, po alkoholu niektórzy są duszami towarzystwa, ale nie są tak naprawdę sobą. Następnego dnia mają kaca a z ich towarzyskiej natury pozostaje ból głowy...
Żeby tego było mało, Pamiętam jak rok temu pojechałam do Bydgoszczy na Terminal Summer Beat, wszyscy się dziwili, że mało wypiłam, a na końcu oni chcieli jechać do domu, bo chciało im się spać i już nie mogli, a ja chciałam się jeszcze bawić, bo impreza była świetna. I tak ucięli mi kilku fajnych dj'ów...
Alkohol na pewno nie jest dobrym doradcą, a dla osób z fobią staje się niebezpieczny, bo z czasem może im się wydawać, że bez niego nie idzie funkcjonować, bo ich ośmiela i kiedy sobie łykną świat nagle zmienia barwy i oni sami też są lepsi... A to nieprawda...
Ja kiedyś piłam, a teraz ze względu na zdrowie odpuściłam sobie zupełnie. Piłam nawet codziennie po kilka piw, rzecz jasna na moją głowę kilka piw to już dużo, wypiję więcej wódki chyba, ale i tak mam słaby łepek z koleżankami mieszałyśmy alkohole jak szło, wódka, piwo, butelka martini i tak na zmianę w jeden wieczór, czasem było tak, że jeszcze następnego dnia byłam pijana film urywał się rzadko, a nwet jeśli, to zawsze sobie opowiadałyśmy nawzajem, co się działo. ale moim zdaniem było fajnie zawsze miałyśmy ubaw po pachy
co innego moja koleżanka, która zawsze upija się z rozpaczy, a potem robi z siebie totalną... szkoda gadać, idzie do ludzi i płaszczy się przed nimi i poniża... masakra... pamiętam jak kiedyś piłyśmy razem cały wieczór, a potem musiałam ją prawie nieść do domu, a jest dwa razy większa ode mnie, a do domu miałyśmy około 4km...
zmierzając do meritum, od kiedy nie piję, nie brakuje mi alkoholu, czasem miałabym ochotę na piwko, ale nie muszę pić i ztego się cieszę, niektórzy nie wyobrażają sobie imprezy bez alkoholu,bo nie umieją się bez niego bawić. I tu moim zdaniem jest problem, po alkoholu niektórzy są duszami towarzystwa, ale nie są tak naprawdę sobą. Następnego dnia mają kaca a z ich towarzyskiej natury pozostaje ból głowy...
Żeby tego było mało, Pamiętam jak rok temu pojechałam do Bydgoszczy na Terminal Summer Beat, wszyscy się dziwili, że mało wypiłam, a na końcu oni chcieli jechać do domu, bo chciało im się spać i już nie mogli, a ja chciałam się jeszcze bawić, bo impreza była świetna. I tak ucięli mi kilku fajnych dj'ów...
Alkohol na pewno nie jest dobrym doradcą, a dla osób z fobią staje się niebezpieczny, bo z czasem może im się wydawać, że bez niego nie idzie funkcjonować, bo ich ośmiela i kiedy sobie łykną świat nagle zmienia barwy i oni sami też są lepsi... A to nieprawda...