03 Wrz 2016, Sob 21:47, PID: 573955
Nie, chyba źle to wytłumaczyłam. Po prostu całe życie byłam nieśmiała, a że nikt tego nie rozumiał i nie wierzył w fobię społeczną, próbowałam przekonać się, że to całkowicie normalne, a ci inni wygadani mają jakieś umiejętności, które są powszechne, ale ja ich akurat nie mam. I jak mi doskwierało, że nie potrafiłam się do nikogo odezwać, to mówiłam sobie, że ludzie są różni i trudno. I przez długi czas w to wierzyłam. To pewnie jakiś mechanizm obronny, którego nazwy nie pamiętam .
Nie zagadywałam do ludzi, bo po prostu nie potrafiłam, bałam się i coś mnie blokowało. Nie dlatego, że tak sobie wmówiłam, choć wszyscy w okół tak uważali.
Tak, przedstawiłam wszystkie.
Zas, jak napisałeś (chyba ty), że nie masz problemu z pożyczeniem długopisu od obcej osoby, a jesteś fobikiem, to też byłam w szoku, że tak można . Być może mamy po prostu inne problemy, a ja wcale nie jestem fobiczką i dlatego, to się wydaje dla Ciebie takie nierealne . Ale przykro mi, że męczysz się bardziej .
Grego, więc może nie jestem chorobliwie nieśmiała i tylko mi się tak wydaje, bo ludzie w okół są otwarci i wolą przejść przez pomieszczenie, w którym jest średnio znana koleżanka z byłej pracy niż zrzygać się na podłogę w pokoju (tak). Nie wiem, dlatego głównie tu jestem, żeby porównać się z wami i sprawdzić, czy w ogóle jest sens trzymać się tego tematu.
A innych ludzi nie oceniam i nie uważam się za lepszą. Ale aspołeczność, problem z komunikacją - może.
Nie zagadywałam do ludzi, bo po prostu nie potrafiłam, bałam się i coś mnie blokowało. Nie dlatego, że tak sobie wmówiłam, choć wszyscy w okół tak uważali.
Tak, przedstawiłam wszystkie.
Zas, jak napisałeś (chyba ty), że nie masz problemu z pożyczeniem długopisu od obcej osoby, a jesteś fobikiem, to też byłam w szoku, że tak można . Być może mamy po prostu inne problemy, a ja wcale nie jestem fobiczką i dlatego, to się wydaje dla Ciebie takie nierealne . Ale przykro mi, że męczysz się bardziej .
Grego, więc może nie jestem chorobliwie nieśmiała i tylko mi się tak wydaje, bo ludzie w okół są otwarci i wolą przejść przez pomieszczenie, w którym jest średnio znana koleżanka z byłej pracy niż zrzygać się na podłogę w pokoju (tak). Nie wiem, dlatego głównie tu jestem, żeby porównać się z wami i sprawdzić, czy w ogóle jest sens trzymać się tego tematu.
A innych ludzi nie oceniam i nie uważam się za lepszą. Ale aspołeczność, problem z komunikacją - może.