20 Lip 2017, Czw 14:58, PID: 707482
Po tym jak zamknęłam się w domu, na początku brakowało mi ludzi, ale teraz już mniej. Dom to mój schron, oddzielający mnie od normalsów, którym zazdroszczę. Zanim zachorowałam na te swoje choróbska fizyczne, to jeszcze wszystko było ok, bo wszystko mogłam osiągnąć, z samą fobią da się przecież walczyć, ale teraz już nie jest tak "różowo".
Normalsowata koleżanka z TT napisała, że idzie dziś na grilla, ludzie co drugi dzień gdzieś ją zapraszają. Ja, nie dość, że nielubiana, to jeszcze teraz nie mogę nawet normalnie zjeść i wypić. Jakoś tak nie mogę patrzeć na ludzi zdrowych, którzy wszystko mogą robić. Codziennie rano robię resuscytację swojej głowie tak, by mózg przestał zawalać mnie myślami o tym co złe i pozwolił mi jakoś podjąć trudy dnia kolejnego. Inni ludzie przypominaliby tylko o tym, czego nie mam i mieć nie mogę. Internetowe kontakty zaczęły mi wystarczać.
Normalsowata koleżanka z TT napisała, że idzie dziś na grilla, ludzie co drugi dzień gdzieś ją zapraszają. Ja, nie dość, że nielubiana, to jeszcze teraz nie mogę nawet normalnie zjeść i wypić. Jakoś tak nie mogę patrzeć na ludzi zdrowych, którzy wszystko mogą robić. Codziennie rano robię resuscytację swojej głowie tak, by mózg przestał zawalać mnie myślami o tym co złe i pozwolił mi jakoś podjąć trudy dnia kolejnego. Inni ludzie przypominaliby tylko o tym, czego nie mam i mieć nie mogę. Internetowe kontakty zaczęły mi wystarczać.