07 Wrz 2016, Śro 22:58, PID: 575117
Związki na odległość, czy jakakolwiek relacja, nawet zwykła znajomość, lecz na odległość - to pośrednia prostytucja emocjonalna.
Tak, jak podsumowała to przyjaciółka Promyka: "No przecież każdy ma jakichś tam swoich znajomych".
Nigdy nie ma szans, by takie źródło kontaktu utrzymywało się na chociaż podobnym stopniu zaangażowania obu stron, jak to bywa w spotkaniach na żywo, ponieważ właśnie tych spotkań nie ma, bądź są bardzo sporadyczne, co i tak stwarza konkretne braki.
Jedna ze stron, prędzej czy później, ale zacznie traktować taką znajomość jako dodatek, breloczek do życia, inny, mały świat w ekranie komputera, bądź całkiem porzuci, nie mogąc systematycznie zaspokajać potrzeby komunikacji.
Nie oszukujmy się - pisanie na internecie nigdy nie zastąpi bezpośredniego spotkania w świecie realnym.
A ludzie w większości są tacy, że wolą słabsze pod tym względem kontakty zakończyć, niż odbudowywać, ponieważ nie chcą tracić czasu, woląc poszukać już gotowego, częstego kontaktu, na miejsce starego.
Metaforyczna prostytucja emocjonalna zaczyna się wtedy, kiedy właśnie jedna ze stron zrezygnuje, a druga widząc to - będzie chciała kontakt podtrzymać, z różnych powodów, głównie z powodu strachu przed utratą bliskiej osoby.
To zjawisko jest jak miłość do prostytutki - chcemy jej wierności do nas, by była z nami, choć jednocześnie wiemy, że pójdzie do łóżka z każdym, kto akurat będzie miał pieniądze (kto akurat będzie w świecie realnym).
~
W mojej opinii, jakiekolwiek angażowanie się, czy zobowiązania wobec kogoś, kto jest od nas daleko - nie mają racji powodzenia, nie ma sensu w to inwestować swoich uczuć, bo naprawdę bardzo znaczna większość kończy się zapomnieniem i odrzuceniem.
~
PS. Mówię o kontaktach, które na starcie zawierane są na odległość. Sytuacja, gdy np. znamy kogoś długo i dopiero po jakimś czasie ta osoba wyjeżdża - to jest zupełnie inna sprawa.
Tak, jak podsumowała to przyjaciółka Promyka: "No przecież każdy ma jakichś tam swoich znajomych".
Nigdy nie ma szans, by takie źródło kontaktu utrzymywało się na chociaż podobnym stopniu zaangażowania obu stron, jak to bywa w spotkaniach na żywo, ponieważ właśnie tych spotkań nie ma, bądź są bardzo sporadyczne, co i tak stwarza konkretne braki.
Jedna ze stron, prędzej czy później, ale zacznie traktować taką znajomość jako dodatek, breloczek do życia, inny, mały świat w ekranie komputera, bądź całkiem porzuci, nie mogąc systematycznie zaspokajać potrzeby komunikacji.
Nie oszukujmy się - pisanie na internecie nigdy nie zastąpi bezpośredniego spotkania w świecie realnym.
A ludzie w większości są tacy, że wolą słabsze pod tym względem kontakty zakończyć, niż odbudowywać, ponieważ nie chcą tracić czasu, woląc poszukać już gotowego, częstego kontaktu, na miejsce starego.
Metaforyczna prostytucja emocjonalna zaczyna się wtedy, kiedy właśnie jedna ze stron zrezygnuje, a druga widząc to - będzie chciała kontakt podtrzymać, z różnych powodów, głównie z powodu strachu przed utratą bliskiej osoby.
To zjawisko jest jak miłość do prostytutki - chcemy jej wierności do nas, by była z nami, choć jednocześnie wiemy, że pójdzie do łóżka z każdym, kto akurat będzie miał pieniądze (kto akurat będzie w świecie realnym).
~
W mojej opinii, jakiekolwiek angażowanie się, czy zobowiązania wobec kogoś, kto jest od nas daleko - nie mają racji powodzenia, nie ma sensu w to inwestować swoich uczuć, bo naprawdę bardzo znaczna większość kończy się zapomnieniem i odrzuceniem.
~
PS. Mówię o kontaktach, które na starcie zawierane są na odległość. Sytuacja, gdy np. znamy kogoś długo i dopiero po jakimś czasie ta osoba wyjeżdża - to jest zupełnie inna sprawa.