25 Kwi 2019, Czw 19:49, PID: 790096
@The_Silence Ja chodzę na psychoterapię jakoś od paru miesięcy. Tak szczerze, straciłem rachubę kiedy zacząłem chodzić. ;p Nieraz musiałem odwoływać, bo miałem zebranie akurat (kiedy to głównie ochrzan dostawałem) lub jakieś inne ważne rzeczy były omawiane. Czy ma być Ci źle, bo komuś zablokowałaś termin? A czy masz pewność, że tym osobom aby ta godzina coś pomogła więcej? Pierwsze skrzypce grasz tutaj Ty. Ta godzina jest dla Ciebie i jeśli po prostu się nie pojawiłaś raz, to tyle z tego, że po prostu straciłaś godzinę i może nieco trudniej będzie Ci wrócić do tematów sprzed tygodnia. Jedyną trudnością będzie teraz tylko to czy za tydzień masz wizytę, czy za dwa tygodnie - dlatego lepiej tam przedzwoń jutro i przeproś najwyżej za nieobecność. Ta godzina jest specjalnie dla Ciebie i w tym czasie tylko Ty się liczysz i Twoje potrzeby. Nikt więcej.
Ja na terapii się dowiedziałem, że z dwa lata nawet może potrwać moja terapia.:D A głównymi wątkami są "potrzeby własne" (nie przekładać dobra innych nad swoje i w ogóle w końcu zdefiniować 'potrzeby własne'), samoakceptacja i walka z nieśmiałością. Tak szczerze światełka w tunelu nie widzę, ale chodzę. Być może ktoś inny lepiej by te godziny spożytkował, ale chodzę. Może i marnuję czas psychoterapeutki, ale chodzę. Chodzę, bo chcę siebie zmienić i chcę zmienić coś w swoim życiu by nie było dalej takie mdłe i bez wyrazu. Chcę poczuć, że żyję i czerpać radość z dni, a nie być w swej prozie życia zamknięty. Potrzebuję pozytywnych bodźców, a sam je nie jestem w stanie stworzyć.
Mam nadzieję, że coś się zmieni, bo sił jakoś wiele nie mam i nadmiernie wpływam tym negatywnym bodźcom.
Trochę za dużo się rozpisałem, ale po prostu chodzi mi o to byś się mniej przejmowała takimi rzeczami.
Pozdrawiam. ;p
Ja na terapii się dowiedziałem, że z dwa lata nawet może potrwać moja terapia.:D A głównymi wątkami są "potrzeby własne" (nie przekładać dobra innych nad swoje i w ogóle w końcu zdefiniować 'potrzeby własne'), samoakceptacja i walka z nieśmiałością. Tak szczerze światełka w tunelu nie widzę, ale chodzę. Być może ktoś inny lepiej by te godziny spożytkował, ale chodzę. Może i marnuję czas psychoterapeutki, ale chodzę. Chodzę, bo chcę siebie zmienić i chcę zmienić coś w swoim życiu by nie było dalej takie mdłe i bez wyrazu. Chcę poczuć, że żyję i czerpać radość z dni, a nie być w swej prozie życia zamknięty. Potrzebuję pozytywnych bodźców, a sam je nie jestem w stanie stworzyć.
Mam nadzieję, że coś się zmieni, bo sił jakoś wiele nie mam i nadmiernie wpływam tym negatywnym bodźcom.
Trochę za dużo się rozpisałem, ale po prostu chodzi mi o to byś się mniej przejmowała takimi rzeczami.
Pozdrawiam. ;p