31 Maj 2016, Wto 8:31, PID: 547153
Nie chcę nic mówić, ale są nawet badania naukowe, które potwierdzają, że ludzie wyznający filozofię demonizowaną wyżej przez dziewczynę z naprzeciwka osiągają najwięcej.
Problem w tym, ze osoby z niskim poczuciem własnej zbyt często przypisują pozytywnym zbiegom okoliczności zaszłe zdarzenia, nawet wtedy gdy istotnie osiągnęli coś dzięki swojej pracy. Poza tym osobie, która pozostaje bierna szczęśliwe zbiegi okoliczności wcale się nie zdarzają (nic zresztą takiej osobie się nie przydarza).
Kolejna sprawa: osoby z wysoką samooceną nie patrzą realistycznie na świat. Zamiast tego przypisują sobie zbyt dużą wartość i zbyt dużą sprawczość. Tymczasem osoby z niską samooceną patrzą na siebie i na świat bardziej realistycznie. Jak widać życie w Matrixie może być pozytywne - osoby z wysoką samooceną zwykle osiągają więcej, mimo że są bardziej odległe od faktów. Dlatego również punkt 3 z posta dziewczyny da się obronić.
Ogólnie to dziewczyna z naprzeciwka chciała negatywnie wypunktować filozofię soulji, ale w moim przypadku niechcący ją zareklamowała. :-)
Odniosę się jeszcze do tej wypowiedzi. Zaprezentowano tu dwubiegunowe, czarno-białe myślenie w skrajnej formie. Zapomniano o stanach pośrednich. Przykładowo w biznesie zanim ktoś odniósł sukces to często musiał zbankrutować kilka razy (często spotykane wśród inwestorów giełdowych). Podobnie w świecie filmu: Sylvester Stallone usłyszał trzycyfrowa liczbę odmów zanim uzyskał swój angaż (mówiono mu: "ty uważasz, że nadajesz się na aktora?"). Takie przykłady można mnożyć. Niestety często nie widzi się pracy stojącej za cudzym osiągnięciem. Stąd biorą się wpisy, które można podsumować "jednym po prostu się udaje, a drugim po prostu się nie udaje".
Czy oznacza to, że przy odpowiednim nakładzie pracy zawsze nam się uda? Bynajmniej. Jeżeli jednak nie robi się nic (np. w obawie przed klęską) to na pewno nam się nie uda. Kto nie jest w stanie zaryzykować porażki, ten wiele nie osiągnie.
Cytat:5) Szczęśliwe zbiegi okoliczności koniecznie przypisuj sobie samemu, zamiast przyznać, że po prostu się udało.
Problem w tym, ze osoby z niskim poczuciem własnej zbyt często przypisują pozytywnym zbiegom okoliczności zaszłe zdarzenia, nawet wtedy gdy istotnie osiągnęli coś dzięki swojej pracy. Poza tym osobie, która pozostaje bierna szczęśliwe zbiegi okoliczności wcale się nie zdarzają (nic zresztą takiej osobie się nie przydarza).
Kolejna sprawa: osoby z wysoką samooceną nie patrzą realistycznie na świat. Zamiast tego przypisują sobie zbyt dużą wartość i zbyt dużą sprawczość. Tymczasem osoby z niską samooceną patrzą na siebie i na świat bardziej realistycznie. Jak widać życie w Matrixie może być pozytywne - osoby z wysoką samooceną zwykle osiągają więcej, mimo że są bardziej odległe od faktów. Dlatego również punkt 3 z posta dziewczyny da się obronić.
Ogólnie to dziewczyna z naprzeciwka chciała negatywnie wypunktować filozofię soulji, ale w moim przypadku niechcący ją zareklamowała. :-)
Ef napisał(a):Przychylność losu to po prostu szczęście i niektórym się udaje a niektórym nie. Na przykład ktoś zakłada firmę i niektórym się udaje ją rozkręcić innym nie. Dużo w takim przypadku zależy od szczęścia. Albo sławne zespoły muzyczne - tyle kasy zarabiają a niektóre zespoły są do bani i człowiek zaczyna się zastanawiać jakim cudem odnieśli taki sukces?? Albo odwrotnie, porządne zespoły, których nikt nie zna.
A bardziej z życia codziennego - chociażby osoby, którym ktoś załatwił dobrą pracę (rodzice, jakiś znajomy itd), albo ktoś ma nadzianych rodziców i często tak jest, że nie musi się martwić czy będzie mieć mieszkanie, czy będzie go stać bo rodzice mu zafundują.
Odniosę się jeszcze do tej wypowiedzi. Zaprezentowano tu dwubiegunowe, czarno-białe myślenie w skrajnej formie. Zapomniano o stanach pośrednich. Przykładowo w biznesie zanim ktoś odniósł sukces to często musiał zbankrutować kilka razy (często spotykane wśród inwestorów giełdowych). Podobnie w świecie filmu: Sylvester Stallone usłyszał trzycyfrowa liczbę odmów zanim uzyskał swój angaż (mówiono mu: "ty uważasz, że nadajesz się na aktora?"). Takie przykłady można mnożyć. Niestety często nie widzi się pracy stojącej za cudzym osiągnięciem. Stąd biorą się wpisy, które można podsumować "jednym po prostu się udaje, a drugim po prostu się nie udaje".
Czy oznacza to, że przy odpowiednim nakładzie pracy zawsze nam się uda? Bynajmniej. Jeżeli jednak nie robi się nic (np. w obawie przed klęską) to na pewno nam się nie uda. Kto nie jest w stanie zaryzykować porażki, ten wiele nie osiągnie.