12 Sty 2018, Pią 23:53, PID: 725377
(12 Sty 2018, Pią 21:41)Wolfgang napisał(a):^(12 Sty 2018, Pią 21:30)introwertyczny napisał(a): w gimnazjum miałem dziewczynę, tak przynajmniej myślałem.. Zaczęło się to tak że zaczęła się do mnie losowo przytulać i rozmawiać ze mną, co dziwne spytała się mnie czy chcę z nią chodzić, zgodziłem się bo była ładna i miła choć znałem ją od kilku tygodni. Zaproponowała mi żebyśmy razem wyszli do kina, oczywiście zgodziłem się, gdy dojechałem autobusem pod kino spotkałem tam "moją" dziewczynę, jej koleżanki i kilku chłopaków. Gdy do nich podszedłem to zaczęli się ze mnie śmiać wyzywać, mówili: "haha co ty sobie spie**olinko myślałeś co? nikt by z takim żywym nie chciał być". Obróciłem się i szybkim krokiem od nich zacząłem iść i myśląc że mnie zostawią zacząłem płakać lecz podeszli do mnie udając że chcą mnie przeprosić i wylali na mnie jakieś napoje i rozbili jajka na głowie. Co gorsza nie była to jedyna taka sytuacja
Wielcy kozacy w grupie a na osobności włączają sprint przed każdym i donoszą nawzajem na siebie XD
Aż mnie serce zabolało jak przeczytałem historię introwertycznego, gdyby mnie to spotkało to nie wiem czy bym już był w stanie zasnąć spokojnie w życiu wiedząc że się nie zemściłem...
Też nigdy nie byłem w związku, w gimnazjum zakochałem się na zabój w koleżance z klasy, byłem nieśmiały (jeszcze nie fobiczny) i próbowałem na swój sposób zwrócić na siebie uwagę, zerkałem na nią w czasie lekcji, wymówki ze nie mam zadania żeby usiąść obok niej itp. ale mnie odrzuciła. Nie wprost ale bardzo czytelnie i zrozumiale dla mnie. Potem chodziła z kolegą co mnie bardzo bolało, bo choć na zewnątrz odpuscilem to wewnątrz ogien wciąż się tlił. Pod koniec gimnazjum była wolna i tutaj omawiałem juz to z psycholog która stwierdziła że w tym okresie wyraźnie dawała mi znaki ze jest mną zainteresowana, wtedy zaczalem koszmarnie nawalać, nie potrafiłem wykrztusić słowa, ogólnie było mi bardzo wstyd, najchętniej zapadlbym się w sobie i juz nie wyszedł.
To była jedyna dziewczyna w zyciu w której naprawdę się zakochalem, potem byłem co najwyżej zauroczony ale to uczucie nawet nie stoi obok zauroczenia, jeśli nie byliście nigdy zakochani, to gdy to się stanie będziecie o tym wiedzieć.
Potem było już coraz trudniej, fobia się rozwijała, i straciłem resztki pewności siebie, i kroczę póki co samotnie przez życie, ale nic nie jest stracone dopóki się żyje nie ważne czy się ma 20, 30, 60 lat