12 Sty 2018, Pią 21:19, PID: 725323
Nie wypowiadałem się w tym temacie, więc czemu nie zrobić tego w piątkowy wieczór, kiedy normalni ludzie imprezują i poznają swoje przyszłe drugie połówki?
W lipcu kończę 30 lat. Nigdy nie byłem w żadnym związku. Miałem szansę w nim być, bo w czasach, gdy wyglądałem fajnie miałem powodzenie i byłem podrywany. Niestety, te czasy minęły, bardzo możliwe, że bezpowrotnie. Z każdym rokiem coraz mniej wierzę w to, że będę w jakimkolwiek związku. Na pewno z jednej strony to dobrze patrząc na to ile jest teraz zdrad i kryzysów. Psychiatra do którego przez kilka lat uczęszczałem powiedział mi, że z własnego doświadczenia zaobserwował, że takich udanych związków/małżeństw naprawdę nie jest tak dużo. Pocieszam się tym, jednak chciałbym chociaż kiedyś spróbować jak to jest. Na razie wygląda to jak totalna abstrakcja. Wyszedłem z bagna, zdobyłem doświadczenie i kwalifikacje, bardzo możliwe, że zdobędę bardzo dobre wykształcenie i pieniądze, a i związek to dla mnie czarna magia. Coś nieznanego, nieodkrytego, niemożliwego.
Dużo w moim życiu się zmienia w krótkim czasie, gdyby ktoś mi powiedział rok temu, że to będę robił i takie będę miał plany za rok, to nie spodziewałbym się tego. A jednak te rzeczy się dzieją i zmieniają. Natomiast w związek zwyczajnie nie wierzę. Mam pozytywne podejście do życia i raczej zakładam dobre scenariusze, ale nie w tym przypadku. Gdybym oczywiście był zdesperowany, to myślę, że bardzo łatwo bym kogoś znalazł. Niestety tak nie jest. To nie jest tak, że jestem jakoś szczególnie wybredny, z wyglądu podoba mi się naprawdę dużo kobiet, ale niestety jak poznaje ich upodobania i styl życia, który preferują - od razu pasuję. Na pewno dużo jest w tym wszystkim mojej winy, jestem jaki jestem i szczerze wątpię, że zmiana siebie na lepsze przyniesie na tym polu jakieś konkrety.
W lipcu kończę 30 lat. Nigdy nie byłem w żadnym związku. Miałem szansę w nim być, bo w czasach, gdy wyglądałem fajnie miałem powodzenie i byłem podrywany. Niestety, te czasy minęły, bardzo możliwe, że bezpowrotnie. Z każdym rokiem coraz mniej wierzę w to, że będę w jakimkolwiek związku. Na pewno z jednej strony to dobrze patrząc na to ile jest teraz zdrad i kryzysów. Psychiatra do którego przez kilka lat uczęszczałem powiedział mi, że z własnego doświadczenia zaobserwował, że takich udanych związków/małżeństw naprawdę nie jest tak dużo. Pocieszam się tym, jednak chciałbym chociaż kiedyś spróbować jak to jest. Na razie wygląda to jak totalna abstrakcja. Wyszedłem z bagna, zdobyłem doświadczenie i kwalifikacje, bardzo możliwe, że zdobędę bardzo dobre wykształcenie i pieniądze, a i związek to dla mnie czarna magia. Coś nieznanego, nieodkrytego, niemożliwego.
Dużo w moim życiu się zmienia w krótkim czasie, gdyby ktoś mi powiedział rok temu, że to będę robił i takie będę miał plany za rok, to nie spodziewałbym się tego. A jednak te rzeczy się dzieją i zmieniają. Natomiast w związek zwyczajnie nie wierzę. Mam pozytywne podejście do życia i raczej zakładam dobre scenariusze, ale nie w tym przypadku. Gdybym oczywiście był zdesperowany, to myślę, że bardzo łatwo bym kogoś znalazł. Niestety tak nie jest. To nie jest tak, że jestem jakoś szczególnie wybredny, z wyglądu podoba mi się naprawdę dużo kobiet, ale niestety jak poznaje ich upodobania i styl życia, który preferują - od razu pasuję. Na pewno dużo jest w tym wszystkim mojej winy, jestem jaki jestem i szczerze wątpię, że zmiana siebie na lepsze przyniesie na tym polu jakieś konkrety.